niedziela, 20 sierpnia 2017

The Eight Immortals Restaurant: The Untold Story (Bat sin fan dim: Yan yuk cha siu bau, Herman Yau, 1993)

Ostatnio wróciłem do kina z Hongkongu, co objawia się m.in. krótkimi notkami o serii Young and Dangerous na profilu fb Kinomisji. Serię tę powinien znać każdy szanujący się miłośnik hongkońskiej kinematografii. Przyczyn, dla których powinna ona stanowić lekturę obowiązkową jest wiele, a jedną z nich jest to, że w drugiej części serii wprowadzona została postać ekscentrycznego gangstera Tai Feia, w którego wcielił się legendarny aktor Anthony Wong. Postać Tai Feia – choć drugoplanowa – dzięki charyzmie Wonga stała się wystarczająco popularna aby nie tylko powrócić w kolejnych częściach Young and Dangerous, lecz także otrzymać własny spin-off. Ponowne spotkanie z niezwykle utalentowanym Wongiem zmobilizowało mnie to do odświeżenia produkcji z tym aktorem oraz sięgnięcia po te, które jakimś trafem pozostały przeze mnie jeszcze nieobejrzane. Jedną z nich jest dość znany i oparty na prawdziwych wydarzeń thriller (oczywiście z Category III) Hermana Yau pod tytułem The Eight Immortals Restaurant: The Untold Story (Bat sin fan dim: Yan yuk cha siu bau, 1993), znany też jako Bunman czy - po prostu - The Untold Story.

8 sierpnia 1985 roku znaleziono 8 fragmentów ludzkich ciał na plaży w Makau; 3 dni później znaleziono kolejne fragmenty. Policja uznała, że należały do czterech osób, najprawdopodobniej zabitych przez rekiny. Sprawa przybrała diametralnie odmienny kształt, gdy 8 miesięcy później policja otrzymała list dotyczący 10 zagubionych osób: właściciela restauracji w Makau, jego ośmioosobowej rodziny i pracownika. Następujące po uzyskaniu nowych informacji śledztwo zakończyło się aresztowaniem Wonga Chi Hanga, który dzień przed rozprawą sądową popełnił samobójstwo w więzieniu, miało to miejsce 4 października 1986 roku. Wong pracował w restauracji i po zabójstwie właściciela wciąż ją prowadził, co stało się powodem pojawienia się plotek jakoby miał on swoje pierożki wypełniać ludzkim mięsem. Informacja ta nigdy nie została potwierdzona, lecz rozprzestrzeniła się, stając się jedną z najszerzej znanych miejskich legend w Makau, Hongkongu i Guangdong.

Yau oczywiście zmienia część wydarzeń na potrzeby filmu; przede wszystkim przechodzi w stronę nihilistycznego kina eksploatacji, przez co ochoczo sięga po najbardziej sensacyjne elementy historii oraz wprowadza nowe. Yau przyjmuje na potrzeby filmu za pewnik, że pierożki mordercy były wypełnione ludzkim mięsem, co zresztą nieraz podkreśla, ponadto jego Chi Hang nie tylko morduje w szaleńczym szale kobiety, mężczyzn i dzieci, lecz zdarzy mu się również dokonać gwałtu. Chi Hang okazuje się również być dość zmyślnym mordercą, korzystającym nie tylko z noża rzeźnickiego, lecz także z innych pomocy, w tym z pałeczek do jedzenia czy benzyny. Filmowy psychopata zresztą do Makau przybył z Hongkongu skąd uciekł w 1978 roku po dokonaniu swojego pierwszego morderstwa.

Yau sporą część akcji przedstawia z punktu widzenia policji, w tym przypadku czteroosobowej jednostki pod dowództwem oficera Lee. Ta część filmu jest niemal całkowitym przeciwieństwem scen z Chi Hangiem; sceny z policjantami to bowiem w głównej mierze głupkowata, przechodząca stopniowo w stronę (bardzo) czarnej, komedia. Oddział składa się z ludzi w ogóle nie przejmujących się pracą, a jedyne postępy czynią tylko ganieni przez Lee. Wyjątkiem jest Bo – jedyna kobieta w grupie – która potajemnie podkochuje się w Lee i próbuje mu się przypodobać. Sam Lee, choć niewątpliwie inteligentny i uzdolniony detektyw, sprawą faktycznie zaczyna się interesować dość późno, większość czasu spędzając paradując po komisariacie w towarzystwie seksownych prostytutek (co powoduje zazdrość Bo i ślinienie się reszty jednostki).

Co ciekawe Yau wydaje się bez większego wysiłku łączyć często głupkowaty i czasem seksistowski humor z mocnym kinem o psychopacie i to często w ramach jednej sceny. Humor w dużej mierze równoważy przemoc obrazowaną w produkcji, nie pozwalając filmowi stoczyć się w rejony monotonnego obrazu przemocy. Gdy już jednak dochodzi do scen zabójstw to Yau nie bierze jeńców. Kończyny i głowy są odcinane, krew tryska na wszystkie strony, kamera nie odwraca się od umierających dzieci – z powodu tych scen The Untold Story stał się zresztą popularny w kręgach miłośników kina gore. Przemoc filmu nie kończy się bynajmniej na scenach brutalnych zabójstw. Policja aby wymusić na Chi Hangu przyznanie się do winy początkowo nieźle go obija, co jest tylko preludium do coraz bardziej wymyślnego znęcania się. Zostaje między innymi umieszczony w więzieniu, gdzie jest naprawdę okrutnie atakowany przez współosadzonych, jednak prawdziwe tortury zaczynają się dopiero po powrocie w ręce policji.

Sceny znęcania się przez policję są tutaj dość niepokojące nawet mimo elementów humorystycznych i dopełniają nihilistycznego obrazu całości, szczególnie, że panuje ogólne przyzwolenie na okrutne metody wyciągania zeznań – do tortur przyłącza się choćby lekarz i pielęgniarka „opiekujący się” podejrzanym. Gdy ich przesłuchiwania dochodzą do apogeum przemocy, widz zaczyna żałować Chi Hanga. Yau jest jednak świadom, że oglądający film zaczną prędzej czy później litować się nad mordercą, więc niemal od razu po najbrutalniejszych torturach przechodzi do retrospekcji skupiających się na zabójstwach o wiele bardziej nieludzkich niż oglądane przed chwilą tortury. Tym samym tworzy on obraz niemal całkowitego zezwierzęcenia zarówno mordercy, jak i policji, choć permanentnie sugeruje się, że policja w swoich czynach jest moralnie usprawiedliwiona. Warto przy okazji wspomnieć, że próby zmuszenia do przyznania się do zabójstw są w dużej mierze powodowane chęcią zachowania twarzy przez policję w Makau, gdyż w pewnym momencie pojawia się możliwość ekstradycji zabójcy do Hongkongu, gdzie niemal na pewno otrzymałby karę śmierci. Lee odrzuca tę możliwość jako poniżającą dla miejscowych służb. Tym samym moralność czynów stróżów prawa z Makau jest poddana w jeszcze większą – choć nie mam pewności czy zamierzoną – wątpliwość.

Za swoją rolę Wong otrzymał całkowicie zasłużoną nagrodę dla najlepszego aktora podczas rozdania nagród hongkońskiego przemysłu filmowego w 1994 roku. Trudno przecenić rolę Wonga, który nie tylko wypada niezwykle przekonująco jako psychotyczny morderca, lecz potrafi nadać swojej bestii odrobiny ludzkiego charakteru, co sprawia, że torturowanie Chi Hanga ogląda się z takim niepokojem. Wong jest zresztą doskonałym aktorem w każdej kreacji, co udowadniał grając niemal wszystkie możliwe do wyobrażenia role. Niemniej znany dla fanów kina z Hongkongu Danny Yee za rolę Lee co prawda nagród żadnych nie otrzymał, lecz jego kreacja również musi być zaliczona na poczet udanych. Yee zresztą pomagał Yau w reżyserii oraz był producentem filmu, więc tym większa jest jego zasługa na rzecz finalnego kształtu produkcji. Ta osiągnęła zresztą sukces, dzięki czemu doczekała się dwóch luźnych sequeli. Yau i Wong tymczasem niebawem spotkają się na planie Ebola Syndrome (Yi boh lai beng duk, 1996), gdzie powrócą do szaleństwa, przemocy i humoru z The Untold Story. O tym jednak będzie już kiedy indziej.