czwartek, 12 października 2017

Tattoo (Tattoo [irezumi] ari, Banmei Takahashi, 1982)

Dawno nie napisałem nic nowego na Odysei Filmowej poza okazjonalnym uzupełnianiem listy kina gatunkowego z Hongkongu i okolic (rok 1970. zostanie zakończony niebawem), lecz ostatnio obejrzałem wszystkie (prócz ostatniego) filmy Kazuyoshiego Kumakiriego, którego debiut Kichiku: Banquet of the Beast wywarł na mnie wystarczające wrażenie, żeby zapoznać się bliżej z jego filmografią. Nie o nim jednak dzisiaj będzie, a o Banmeiu Takahashim. Takahashiego poznałem za sprawą zrealizowanego w okolicach pinku eiga New World of Love (Ai no shinsekai, 1994), rozpowszechnianego czasem jako sequel znanego, lecz wg mnie nieco rozczarowującego Tokyo Decadence (Topaazu, 1992) Ryuu Murakamiego. Takahashi jest niewątpliwie zasłużonym dla erotycznego kina reżyserem, w latach 70. zrealizował ok. 40 produkcji pinku eiga, więc nie powinno dziwić, że jego powrót do tematyki erotyki wynikł pełnym i świetnie zrealizowanym obrazkiem z życia dominy, zainspirowanym fotografiami Nobuyoshiego Arakiego. Postanowiłem zatem przyjrzeć się karierze Takahashiego nieco bliżej.

Takahashi rozpoczął karierę w nurcie pinku eiga w 1972 roku, kiedy to asystował Satoru Kobayashiemu oraz stworzył swoją pierwszą produkcję; pokłócił się jednak z producentem i znikł ze świata filmu na 3 lata. W 1975 roku dołączył do studia założonego przez legendarnego Koujiego Wakamatsu, gdzie początkowo zajmował się pisaniem scenariuszy. Rok później wyreżyserował swój drugi film Delinquent File: Juvenile Prostitution (Hikou kiroku: Shoujo baishun). Przez następne 3 lata kontynuował pracę reżysera u Wakamatsu, aż w 1979 roku założył własne studio. W ramach kina niezależnego tworzył przez kolejne 3 lata, w międzyczasie żeniąc się z aktorką roman porno Keiko Sekine. W 1982 roku stanął za kamerą zrealizowanego dla Art Theatre Guild przełomowego dla swojej kariery Tattoo (Tattoo [irezumi] ari). Za film otrzymał nagrodę dla najlepszego reżysera podczas festiwalu filmowego w Yokohamie w 1983 roku, a Kinema Junpo uznało Tattoo za 6 najlepszy film japoński, mający premierę w 1982 roku. Po sukcesie produkcji rozwiązał swoje studio i przesunął się bliżej w stronę mainstreamu, lecz – o ile jestem w stanie stwierdzić po początkach mojego obcowania z jego filmografią – nie stracił chęci sięgania po trudne tematy.

Tattoo jest filmem zrealizowanym na podstawie krótkiego, bo trwającego jedynie 31 lat życia Akiyoshiego Umekawy. Umekawa zabił swoją pierwszą ofiarę, gdy miał 15 lat, lecz jako niepełnoletni uniknął dłuższej kary oraz zachował prawo do posiadania broni palnej. Przez kolejne 15 lat Umekawa żył – jak się wydawało – normalnym życiem i zaaklimatyzował się w społeczeństwie. Był wielkim miłośnikiem pulpowych książek oraz ogromnym fanem Salo, czyli 120 dni sodomy Piera Paolo Pasoliniego. Od dłuższego czasu planował też dokonanie wielkiego czynu i mając 30 lat wdarł się do banku Mitsubishi w Osace, gdzie wziął 40 zakładników i zabił dwóch pracowników. Przestraszonych ludzi pytał czy oglądali Salo, a kobiety rozebrał. Podczas akcji policyjnej zastrzelił dwóch policjantów, co spowodowało, że po raz pierwszy w historii Japonii wezwano specjalne jednostki taktyczne, które podczas następującej wymiany ognia śmiertelnie postrzeliły Umekawę.

Takahashi rozpoczyna produkcję, gdy martwe ciało Akio Takedy (filmowy Umekawa) znajduje się już na szpitalnym łóżku, a niebawem zaczynają się policyjne oględziny. Sekwencja ta jest przerywana scenami ściągnięcia do Osaki matki Takedy, która zanim jeszcze dowie się, co się stało zaczyna usprawiedliwiać syna. Policja rozbiera Takedę, notując cechy szczególne; gdy pojawia się słowo „tatuaż” obraz zamiera, pojawia się karta tytułowa i cofamy się 15 lat wstecz – do pierwszego morderstwa. Niedługo potem przeskakujemy do dorosłego, mieszkającego w Osace Takedy i spędzamy z nim czas aż do tragicznego dnia. Warto jednak zaznaczyć, że Takahashi unika pokazania strzelaniny z policją i brutalnych scen z banku. Zamiast tego tę ostatnią chwilę z życia protagonisty słyszymy wraz z jego matką z policyjnej placówki; Takeda w filmie umiera tak samo jak żył: nierozpoznany i nieszanowany przez nikogo, oprócz swojej matki.

Dla Takahashiego istotniejsze od sensacyjnych wydarzeń jest życie, jakie prowadził Takeda i próba odgadnięcia jego pobudek oraz umieszczenie ich w kontekście funkcjonowania społeczeństwa. Takeda od samego początku był sfrustrowanym, żałosnym człowiekiem, który nie zaznał miłości ze strony ojca, a jedyną więź jaką odczuwał, to więź z kochającą go matką. Jako życiowy nieudacznik, pustkę w sercu zakrywał kłamstwem o swojej wielkości; kłamstwo to powtarzał na tyle często, że sam w nie uwierzył, lecz zdzierająca iluzje rzeczywistość coraz silniej pokazywała mu jego ograniczenia, wpędzając go w traumę. Tytułowy tatuaż jest symbolem jego życia: umieszczony na piersi, był używany by Takeda mógł udawać gangstera i straszyć zwyczajnych mieszkańców Osaki, by wyłudzać pieniądze czy telewizor dla matki. To sztuczna, wybrakowana tożsamość stworzona aby przysłonić traumę powodowaną własnymi ograniczeniami, próba oszustwa i znalezienia drogi na skróty do wymykającego się sukcesu. Stąd też nie dziwi, że swoistym przełomowym punktem dla Takedy było zetknięcie z prawdziwym gangsterem, z prawdziwym obnażonym w pełnej krasie tatuażem; wtedy Takeda został skonfrontowany z faktem życia w oszustwie, co zmotywowało go do sięgnięcia po bardziej drastyczne metody udowodnienia swojej wagi.

Takeda sądził również, że jego miłość do matki sprawiła, iż był idealnym, rozumiejącym kobiety partnerem. Zdobył serce dziewczyny, na której mu najbardziej zależało, lecz choć mogło mu się wydawać, że jego uczucia są wobec niej szczere, nie da się uniknąć wrażenia, iż podboju miłosnego dokonał raczej ze względu na popularność kobiety, oferującą małe podniesienie statusu społecznego. Obiecał, że nigdy jej nie opuści i, że zawsze będzie ją szanował, lecz jakiekolwiek podważenie jego autorytetu, wskazujące na jego brak „wielkości”/„męskości”, odbierał jako atak na swoją osobę. Oczywiście, większość tych „ataków” istniała tylko w jego głowie, jego niemożliwa do realizacji chęć spełnienia stereotypowego obrazu mężczyzny odbierała za ofensywę odmowę rozmowy zaspanej kobiety czy fakt, że je jedzenie kupione przez siebie, a nie tylko to przygotowane przez niego. Jego reakcje na jej zachowanie były oczywiście przesadzone i brutalne. W końcu nadszedł czas, że partnerka odeszła od niego, jeszcze bardziej pogłębiając jego depresyjny stan. Czytanie o słynnych mordercach sprawiło, że znalazł on ostatni ratunek dla swojej ambicji – jeśli nie może osiągnąć spektakularnego sukcesu w żadnej innej dziedzinie, to zyska sławę jako morderca.

Tattoo to dość nihilistyczny obraz frustracji, które z pewnością można traktować alegorycznie. W poukładanym, niszczącym marzenia i indywidualizm społeczeństwie, które równocześnie wywiera stałą presję aby osiągać coraz więcej, osoba, która nie nadąża za światem zaczyna żyć na jego obrzeżach, a do jej głowy przychodzą coraz bardziej szalone myśli zawojowania świata. Ale produkcję można też rozpatrywać jako zgoła inny dokument swoich czasów. Otóż, jej posępny nastrój i emocjonalna pustka świata przedstawionego zamieszkiwana przez nihilistycznego, śmiejącego się śmierci w twarz i kochającego matkę mężczyznę jest do pewnego stopnia znamienna dla bohaterów japońskiego kina akcji. Czyż nie jest to bowiem choć odrobinę podobna autodestrukcyjna chęć walki za honor i/lub sławę, kosztem wszystkiego innego, jaka cechowała bohaterów yakuza eiga czy chanbara? Jedyna różnica jest taka, że brutalność świata zmienia Takedę w osobę, która nie wie na kogo skierować swoją wściekłość, nie posiada określonego antagonisty, którego zabicie przyniesie mu ulgę. Zamiast tego czuje, że cały świat patrzy na niego z góry, że wciąż powinien zrobić coś więcej. Nie mogąc pozwolić sobie na otwarty bunt wyzyskuje słabszych i wyżywa się na partnerce, nagminnie kłamie i w końcu, postawiony przed granicą 30 lat – przełomowego wieku, jak wpoiła mu matka – znajduje się w sytuacji bez wyjścia: albo zrobi coś wielkiego, albo na zawsze zostanie nikim. Umekawa nie zrobił nic dobrego, ale jego plan się powiódł – powstał o nim film, znają go ludzie w odległej Polsce – na swój chory sposób ostatecznie osiągnął sukces, za który zapłacił własnym i cudzym życiem. Tattoo jednak poprzez niemal całkowite pominięcie ataku na bank, przedstawienie smutku matki oraz sceny przedmiotowego traktowania zwłok Takedy zdaje się sugerować, że był to sukces niewart swojej ceny.

Takahashi stosownie do zwykle cichej desperacji Takedy wypełnia film zmienną ścieżką dźwiękową z klasycznymi melodiami, lecz potrafiącą zmienić się w chwytliwą gitarową melodię, pozwala postaciom na dłuższe sceny milczenia oraz nie unika pokazywania monotonnej, mechanicznej repetycji, cechującej ich życia. Warto jednak podkreślić, że nie tworzy przy tym chaotycznego portretu mordercy, nie próbuje szokować widza, nie sięga po sceny kojarzone z kinem akcji, zamiast tego oferuje zimny obraz zagubionej młodości, której brak wzorców, odpowiedniego wychowania, i moralnego kręgosłupa sprowadza ją do poziomu bestii z wolna tracącej wszystkie ludzkie odruchy w świecie wywierającym niesłabnącą presję sukcesu.


Główną rolę zagrał w Tattoo Ryudo Uzaki, który otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora podczas wspomnianego festiwalu filmowego w Yokohamie; nagrodę w pełni zasłużoną. W główną postać kobiecą wcieliła się natomiast Keiko Takahashi, żona reżysera, udowadniająca, że granie w roman porno nie stępia aktorskich zdolności, lecz wręcz przeciwnie – pozwala na ich rozwinięcie. Ich aktorski kunszt, styl reżyserii Takahashiego oraz tematyka złączyły w jedną z ciekawszych produkcji japońskiego kina lat 80.