niedziela, 2 sierpnia 2009

Genbaku no ko, 1952


Tytuł oryginalny:
原爆の子
Genbaku no ko

Tytuł anglojęzyczny:
Children of Hiroshima

Tytuł polski:
Dzieci Hiroszimy
(tytuł dosłowny z jap. to „Dzieci bomby atomowej”)

Reżyseria: Kaneto Shindō
Data: 1952
Studio: Kindai Eiga Kyokai
Czas: 97 min.


6. sierpień, rok 1945, godzina 7:00. Pomimo wciąż jeszcze trwającej wojny, ludzie szykują się do wyjścia z domu, dzieci niedługo rozpoczną zajęcia w szkole, niektórzy, jak rybacy, już od bladego świtu są na nogach i ciężką pracą zarabiają na życie. Pogoda jest bardzo ładna, niebo rozświetlają jasne promienie słońca, wprawiając wszystkich w pozytywny nastrój. Mijając się na ulicy ludzie się witają, uprzejmie pozdrawiając i uśmiechając do siebie nawzajem. Gdy dochodzą do celu swych miejskich wędrówek powoli przystępują do zwykłych zadań dnia codziennego. Dwie sekundy po 8:16 wszystko dobiega końca. CIAŁA TOPNIEJĄ, BUDYNKI PRZESTAJĄ ISTNIEĆ, DYM SPOWIJA MIASTO, LUDZIE UMIERAJĄ, PONAD 80.000 MIESZKAŃCÓW HIROSZIMY TRACI ŻYCIE NIEMAL NATYCHMIAST.

Temperatura w centrum eksplozji wyniosła 55 mln. stopni. Ognista kula, jaka powstała w wyniku wybuchu, miała średnicę ok. 55 m. i temperaturę powierzchni ok. 300 000 stopni. Na ziemi temperatura osiągnęła 2980 stopni. Była ona wystarczająco duża, aby zwęglić drewniane słupy w odległości 3660 m. od miejsca eksplozji. Oparzenia cieplne, wywołane przez towarzyszący eksplozji błysk stwierdzono u ludzi znajdujących się w odległości 3,2 km. od centrum eksplozji. Ci, którzy znaleźli się w odległości mniejszej niż 800 m. od ognistej kuli, jaką wytworzył "Mały chłopiec" (nazwa bomby) spalili się żywcem natychmiast. Po niektórych ludziach pozostał zaledwie cień. Fala uderzeniowa przemieszczała się z prędkością ok. 2000 km/h. Wystarczyło to do tego, by większa część miasta zniknęła z powierzchni ziemi. Jej siła była tak duża, że w odległości 0,6 km. od miejsca wybuchu całkowicie zniszczone zostały budynki o konstrukcji żelbetowej (choć jeden - znany obecnie jako "kopuła bomby atomowej" częściowo ocalał). 78 100 zostało zabitych, 13 983 zaginęło, a 37 424 zostało rannych. U wielu mieszkańców Hiroszimy wystąpiły późne następstwa promieniowania jonizującego - białaczka, zaćma, zaburzenia rozwoju dzieci, itd. Na 75 000 znajdujących się w Hiroszimie budynków 7000 zostało zburzonych przez podmuch, a 55 000 spłonęło w wyniku wytworzonej przez wybuch burzy ogniowej. Całkowity obszar zniszczeń zajął ok. 12 km. kw.*

Kitajama Futaba, kobieta która przeżyła wybuch, tak opisała to wydarzenie:
„Nagle, bez uprzedniego alarmu, pojawił się bardzo wysoko, nad naszymi głowami pojedynczy nieprzyjacielski samolot. Jedna z kobiet krzyknęła: „patrzcie, spadochron!”
Odwróciłam się na ten okrzyk i właśnie w tym momencie przenikliwy błysk zakrył całe niebo. Co było pierwsze: błysk czy huk wybuchu, który zdawał się rozdzierać mnie na kawałki? Nie pamiętam. Rzuciło mną o ziemię i natychmiast świat zaczął się walić wokół mnie, na mnie, na moją głowę. Przestałam cokolwiek widzieć. Zaczęłam dość mocno pocierać sobie nos serwetką, zawieszoną przy pasku. Nagle z przerażeniem spostrzegłam, że na serwetce pozostały kawałki skóry z mojej twarzy.... Ach! I skóra z moich rąk, i skóra z ramion również zaczęła odpadać.”**

Za walkę osób na szczycie ucierpieli, jak zawsze, zwykli, niewinni ludzie. Kobiety, dzieci, starcy, mężczyźni, artyści, wszyscy. Bomba atomowa zniszczyła całą nadzieję mieszkańców Hiroszimy wraz z nimi samymi w ciągu zaledwie jednej chwili, a jej skutki, i skutki promieniowania odczuwano przez wiele kolejnych lat. Ich świadectwem byli ludzie oślepieni, bezpłodni, zdeformowani, powoli umierający, którzy narażeni zostali na śmiertelne promieniowanie bomby. W samej powojennej Hiroszimie była o wiele większa liczba sierot niż w przeważających w liczbie mieszkańców miastach takich jak choćby Tokio.

W ten świat zniszczonych marzeń, ale i rodzących się kolejnych snów, zdewastowanych budowli, lecz powstających następnych, do tego zburzonego miasta, powstającego z własnych gruzów zabiera nas Kaneto Shindo, reżyser szerzej znany obecnie z innych klasycznych filmów japońskiej kinematografii, takich jak „Kobieta-Diabeł” (Onibaba, 1964) i „Czarny kot”(Kuroneko, 1968). Jego „Dzieci Hiroszimy” (Genbaku no ko, 1952) są pełną dramatu, smutku, ale i nadziei opowieścią, z czasów, kiedy jeszcze widmo bomby atomowej i wojny w ogóle było bardzo żywe i wciąż budziło grozę.

Główną bohaterką dramatu, jaki przedstawia nam japoński reżyser jest młoda nauczycielka, pracująca w przedszkolu, imieniem Takako. Zastajemy ją w sytuacji, gdy kończy właśnie ostatnie przed przerwą letnią zajęcia. Słońce świeci, pogoda dopisuje, wszyscy są mili, uśmiechnięci, chętni do pomocy. W tym momencie ponury nastrój zniszczeń objawiony podczas czołówki filmu zanika niemal całkowicie. Na tym sielankowym krajobrazie są jednak pewne wyraźne rysy. Z rozmów Takako z innymi dowiadujemy się, iż w niedalekiej przeszłości zdarzyło się coś tragicznego, a teraz 4 lata po wyjeździe z Hiroszimy młoda nauczycielka zamierza wrócić na pewien czas w rodzinne strony. Jeszcze tylko przez chwilę utrzyma się przyjemniejszy nastrój filmu, gdyż w niedługim czasie Takako stanie na gruzach swego dawnego domu i przypomni sobie o pamiętnym dniu wybuchu bomby.

Lecz nawet na samym początku jej przejścia przez powojenną Hiroszimę, pojawia się nuta pewnej niezmienności wśród minionej, i zmieniającej, zdawałoby się wszystko, tragedii. I mimo, że to właśnie przemijanie jest często akcentowane w japońskich produkcjach, będące źródłem swoistego smutku, mono no aware, to Shindo zwraca nam w tym momencie uwagę na to, co niezmienne. Niebo rozciąga się nad miastem, tak jak wcześniej, rzeka płynie w ten sam sposób co poprzednio. I nawet jeśli tyle się wydarzyło, tyle ofiar poległo i tyle krwi przelano, to nie jest to koniec wszystkiego, czas nadal płynie, tak samo jak wspomniana rzeka i w końcu zmyje dawne cierpienia.

Właśnie drogę od smutku ku nadziei zdaje się pokazywać Shindo. Nawet jeśli zaprasza nas na melancholijną, pełną dramatu i męczeństwa podróż przez pogrążoną jeszcze w bólu Hiroszimę, to ludzie którzy ucierpieli podczas wojny powoli dochodzą do siebie. Poznajemy kobietę, która stała się bezpłodna, jednak teraz pogodzona z tym faktem adoptuje dziecko, kobieta z uszkodzoną nogą, wbrew swym obawom nie musi być samotna i dawny ukochany wciąż chce wziąć z nią ślub. Oczywiście nie można negować ogromnej dawki smutku, jaki pokazuje nam Kaneto, a jaki jest wynikiem wybuchu bomby, ale jednak powolne odzyskiwanie sił staje się bardziej widoczne w większości czasu trwania filmu niż żal i śmierć. Są to ważne, tragiczne, lecz odchodzące z wolna w przeszłość smutki powstającego na nowo miasta.

Śmierć niewinnych, osierocone dzieci, odzywająca się z opóźnieniem choroba popromienna są, oczywiście, wciąż obecnymi wydarzeniami w filmie japońskiego reżysera. Najwięcej uwagi zyskuje tu wątek dawnego służącego ojca Takako, imieniem Iwakichi, który teraz oszpecony, niemal ślepy, jest żebrakiem, a jedynym powodem do życia jest dla niego przebywający w sierocińcu wnuk Taro. Takako oferuje mu swą pomoc i deklaruje się zabrać Taro do siebie, jednak stary mężczyzna nie chce pozostać samotnym, tym samym skazując się na nieuchronną śmierć.

W filmie Shindo nie uświadczymy też postaci negatywnych, wszyscy są pomocni, opiekuńczy, pełni troski o innych, wszyscy dzielą ten sam ból i tę samą nadzieję. Jedyne zło to wojna, nie tylko wybuch bomby, lecz wojna w ogóle. Jak mówi Iwakichi: „Wojna jest największym złem, wojna jest największą głupotą!” Nie dziwi zatem, iż najbardziej szokującym, a co za tym idzie i zapadającym w pamięć momentem jest scena wspomnienia dnia wybuchu bomby. Najpierw radość. Następnie cisza. Potem ból. Spalone ciała, popękana skóra, znikający ludzie.

„Dzieci Hiroszimy” zdają się więc być pewnym spojrzeniem wstecz, które jednak nie zatrzymuje się na przeszłości a wychodzi poza nią. Jedna z postaci mówi, że nie lubi rozpamiętywać minionego czasu, lecz zdarza się, iż nie może nic na to poradzić. Shindo też, jak się wydaje, nie chce rozpamiętywać tego co było, choć nie jest w stanie uniknąć spojrzenia wstecz. Pokazuje przeszłą tragedię, ale nie zatrzymuje się na niej, ona jest tylko jednym spojrzeniem za siebie, wszak sam film zaczyna się kilka lat po wydarzeniach z Hiroszimy. Reżyser pokazuje miasto, które się odbudowuje, którego radość nie została całkiem pogrzebana, nawet mimo wciąż obecnego tam przejmującego smutku.

Pod względem technicznym, który nie pozostał na drugim planie, jak to często bywa w filmach skupiających się na tak ważnym przekazie, obraz Kaneto Shindo jest bardzo dopracowany. Zdjęcia są wyważone i pojawia się wiele wspaniałych ujęć, choć nie jest to jeszcze poziom jaki Kaneto osiągnie w swych późniejszych, wspomnianych wcześniej, produkcjach. Nieznacznie kuleje momentami gra aktorska, od czasu do czasu pewne dialogi są prowadzone odrobinę sztucznie i wymiany zdań wyglądają na nieco wymuszone na potrzeby filmu. Muzycznie nie ma nic do zarzucenia. Nie można powiedzieć aby ścieżka dźwiękowa filmu była bardzo bogata, w większości bowiem, poza odgłosami dnia codziennego nie gra w tle żadna muzyka, ale gdy już się pojawia to stoi ona na najwyższym poziomie. Nie powinno to jednak dziwić, zważywszy, że autorem ścieżki dźwiękowej jest sam Akira Ifukube.

Jeszcze przed podsumowaniem zatrzymam się na chwilkę przy jedynym minusie tej, bądź co bądź, wspaniałej produkcji. Otóż sceny przed imaginacją wybuchu bomby, powinny były zostać poprowadzone wg mnie nieco wolniej, bardziej uspokoić widza, bardziej wprowadzić go w nastrój nerwowego oczekiwania na nieuniknioną zagładę, a następnie zaskoczyć kolejnymi scenami. Nie mogę powiedzieć, że sceny te wypadły źle, ale mogło być na pewno lepiej. Film jest też, jak można się domyślać, raczej monotematyczny, jednak nie stracił on na swojej wymowie niemal nic. Tematyka wojny, pokoju, cierpienia niewinnych i nadziei jest wciąż aktualna i nie wydaje się, aby szybko miała się zdezaktualizować. Niestety.

Cóż można napisać aby podsumować ten film? Można go teraz chyba jedynie polecić wszystkim, których interesują rezultaty wojen, tym którzy mają zamiar jakieś wzniecać i wszystkim, którzy zainteresowani są kinem, kulturą i historią Kraju Kwitnącej Wiśni. Czas spędzony przy dziele Shindo nie jest czasem straconym, jest czasem, który wzbogaci nas o kolejne wartościowe doznania.

*Informacje pochodzą z portalu wiadomosci.polska.pl.
**Cytat pochodzi z Wikipedii, wolnej encyklopedii.


Powyższe zdjęcie przedstawia Kopułę Bomby Atomowej przed zniszczeniem. Pochodzi z ok. 1930 roku.

原爆ドーム (Kopuła bomby atomowej) - znajdujący się w Hiroshimie budynek-pomnik, upamiętniający zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Budynek zaprojektowany jako centrum wystawowe przez czeskiego architekta Jana Letzla został ukończony w kwietniu 1915. W sierpniu tego roku został oddany do użytku.

Eksplozja po zrzuceniu bomby atomowej 6 sierpnia 1945 miała miejsce w bezpośredniej bliskości hali, hipocentrum znajdowało się ok. 150 metrów od niej. Był to jedyny tak blisko położony budynek, który nie uległ całkowitemu zniszczeniu. Został on zabezpieczony jako Pomnik Pokoju, w takim stanie w jakim znajdował się bezpośrednio po wybuchu. Wokół znajduje się Park - Pomnik Pokoju.

W 1996 Kopuła Bomby Atomowej została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Informacja pochodzi z Wikipedii, wolnej encyklopedii.

Poniżej znajduje się obecny wygląd Kopuły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz