Po dłuższej przerwie,
wymuszonej częściowo wymianą płyty głównej w komputerze,
Odyseja Filmowa wraca do sił. Kilka minut temu pojawił się link do
recenzji świetnego Tenchu Hideo
Goshy, a teraz czas na kilka słów o agresywnej Zebrze
(Shimauma, Hajime
Hashimoto, 2016).
Film
zaczyna się przedstawieniem młodego chłopaka, który w niewybredny
sposób torturuje nieznanego nam nieszczęśnika. I choć szalony
sadysta jest istotny dla fabuły, to nie on jednak, a inny
młodzieniec jest tu protagonistą. Oto Dora, który wraz z kumplami
i dziewczyną zajmują małymi oszustwami i okazjonalną przemocą.
Niestety, pechowo natrafiają na yakuzę,
który nie ma zamiaru zapomnieć o upokorzeniu i w celu wymierzenia
zemsty na młodych przestępcach kontaktuje się z tytułowym Zebrą.
Kim jest Zebra? Zebra jest szefem organizacji zajmującej się
udzielaniem losu gorszego niż śmierć wyznaczonym przez klientów
celom. Dorze przypada w udziale zgoła inny los; przykuwa on uwagę
przywołanego na początku akapitu sadystycznego podwładnego Zebry i
zamiast stać się ofiarą organizacji, zostaje do niej wcielony. Tak
też, krok za krokiem, coraz głębiej zatraca się w świecie mroku
i przemocy.
Zebra
jest oparta na mandze Fumio Obaty rozpoczętej w 2010 roku i
utrzymuje jej poziom przemocy. I choć Hashimoto nie sięga tu
splatterowych wyżyn, to i tak co bardziej delikatni widzowie
będą mogli poczuć się zniesmaczeni, na przykład gdy otyły
mężczyzna gwałci znarkotyzowaną kobietę na oczach jej pobitego
męża, którego dłoń jest przybita widelcem do podłogi. Jak można
się jednak domyśleć, nie tylko o przemoc tu chodzi. Dora jest w
końcu przedstawicielem tak często spotykanej w japońskim kinie
grupy młodzieży: sfrustrowanej, pozbawionej autorytetów, nie
widzącej świetlanej przyszłości, której blask wskazywałby
odpowiednie postępowanie. W pełnym świateł neonów, bocznych
uliczek i presji świecie źródeł zarobku i zabawy szukają w
uciekaniu się do przemocy.
Dorę
przemoc spycha do organizacji Shimaumy, gdzie – po początkowej
fazie oporu – zaczyna odczuwać niemałą frajdę z pracy, choć
kolejne próby sprawdzania lojalności i zdolności okazują się
czasem wyniszczające psychicznie. Mimo to, nie da się ukryć, że
wydaje się znajdować na odpowiedniej ścieżce kariery. Odnosi na
niej takie sukcesy, że zaczyna mieć ambicje przejęcia całej
organizacji. Niestety, młodzi nie mają szans na zepchnięcie
starszych. Kłopoty Dory zaczynają się, gdy w celu zapewnienia
sobie lojalności jednego z członków organizacji, decyduje się
wziąć na celownik byłego policjanta. Ten okazuje się być bardzo
twardym rywalem, a jakby tego nie było dość, także i w samej
organizacji nie brak dręczących Dorę problemów, wywodzących się
jeszcze z czasów szkolnych naszego (anty)bohatera.
Fabuła
i jej przedstawienie są tu dość interesujące, niestety, nie
oznacza to, że można Zebrę
oskarżyć o zbytnią oryginalność. Momentami kojarzyła mi się z
niedawno oglądanym przeze mnie Himeanole
(Himeanouru, Keisuke
Yoshida, 2016), gdzie również teraźniejsze problemy mają swoje
źródło w szkolnych presjach. To, że japońska szkoła to siedziba
przemocy, tortur i frustracji przekonywały nas niezliczone
produkcje, a filmy pokroju Zebry i
Himeanole wskazują,
że traumy szkolne nie kończą się wraz ze zdaniem ostatniego
egzaminu, tylko pozostają z niektórymi do końca życia. O ile
jednak Himeanole
przedstawia intrygującą opowieść zamkniętą w zaskakująco
świeżo prezentującej się narracji, żonglującej stylami
szczególnie udanie przez pierwszą połowę czasu trwania, o tyle
Zebra zatrzymuje się
dość prędko w miejscu. Po zawiązaniu fabuły brak tu zarówno
udanego stopniowania napięcia, jak i zagłębiania się w problemy
bohaterów.
Oczywiście,
próby stopniowania napięcia i pogłębiania portretów
psychologicznych w Zebrze są,
problem w tym, że wypadają dość miernie. Mimo to, udana strona
stylistyczna oraz świetne kreacje aktorskie wystarczają by
zainteresować widza. Toteż każdy miłośnik nieco ostrzejszej
strony japońskiego kina pewnie odnajdzie tu coś dla siebie, a tych
kilka dodatkowych komentarzy o stanie japońskiego społeczeństwa
mogą sprawić, że film będzie znośny także dla innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz