piątek, 7 kwietnia 2017

Zebra (Shimauma, Hajime Hashimoto, 2016)

Po dłuższej przerwie, wymuszonej częściowo wymianą płyty głównej w komputerze, Odyseja Filmowa wraca do sił. Kilka minut temu pojawił się link do recenzji świetnego Tenchu Hideo Goshy, a teraz czas na kilka słów o agresywnej Zebrze (Shimauma, Hajime Hashimoto, 2016).

Film zaczyna się przedstawieniem młodego chłopaka, który w niewybredny sposób torturuje nieznanego nam nieszczęśnika. I choć szalony sadysta jest istotny dla fabuły, to nie on jednak, a inny młodzieniec jest tu protagonistą. Oto Dora, który wraz z kumplami i dziewczyną zajmują małymi oszustwami i okazjonalną przemocą. Niestety, pechowo natrafiają na yakuzę, który nie ma zamiaru zapomnieć o upokorzeniu i w celu wymierzenia zemsty na młodych przestępcach kontaktuje się z tytułowym Zebrą. Kim jest Zebra? Zebra jest szefem organizacji zajmującej się udzielaniem losu gorszego niż śmierć wyznaczonym przez klientów celom. Dorze przypada w udziale zgoła inny los; przykuwa on uwagę przywołanego na początku akapitu sadystycznego podwładnego Zebry i zamiast stać się ofiarą organizacji, zostaje do niej wcielony. Tak też, krok za krokiem, coraz głębiej zatraca się w świecie mroku i przemocy.

Zebra jest oparta na mandze Fumio Obaty rozpoczętej w 2010 roku i utrzymuje jej poziom przemocy. I choć Hashimoto nie sięga tu splatterowych wyżyn, to i tak co bardziej delikatni widzowie będą mogli poczuć się zniesmaczeni, na przykład gdy otyły mężczyzna gwałci znarkotyzowaną kobietę na oczach jej pobitego męża, którego dłoń jest przybita widelcem do podłogi. Jak można się jednak domyśleć, nie tylko o przemoc tu chodzi. Dora jest w końcu przedstawicielem tak często spotykanej w japońskim kinie grupy młodzieży: sfrustrowanej, pozbawionej autorytetów, nie widzącej świetlanej przyszłości, której blask wskazywałby odpowiednie postępowanie. W pełnym świateł neonów, bocznych uliczek i presji świecie źródeł zarobku i zabawy szukają w uciekaniu się do przemocy.

Dorę przemoc spycha do organizacji Shimaumy, gdzie – po początkowej fazie oporu – zaczyna odczuwać niemałą frajdę z pracy, choć kolejne próby sprawdzania lojalności i zdolności okazują się czasem wyniszczające psychicznie. Mimo to, nie da się ukryć, że wydaje się znajdować na odpowiedniej ścieżce kariery. Odnosi na niej takie sukcesy, że zaczyna mieć ambicje przejęcia całej organizacji. Niestety, młodzi nie mają szans na zepchnięcie starszych. Kłopoty Dory zaczynają się, gdy w celu zapewnienia sobie lojalności jednego z członków organizacji, decyduje się wziąć na celownik byłego policjanta. Ten okazuje się być bardzo twardym rywalem, a jakby tego nie było dość, także i w samej organizacji nie brak dręczących Dorę problemów, wywodzących się jeszcze z czasów szkolnych naszego (anty)bohatera.

Fabuła i jej przedstawienie są tu dość interesujące, niestety, nie oznacza to, że można Zebrę oskarżyć o zbytnią oryginalność. Momentami kojarzyła mi się z niedawno oglądanym przeze mnie Himeanole (Himeanouru, Keisuke Yoshida, 2016), gdzie również teraźniejsze problemy mają swoje źródło w szkolnych presjach. To, że japońska szkoła to siedziba przemocy, tortur i frustracji przekonywały nas niezliczone produkcje, a filmy pokroju Zebry i Himeanole wskazują, że traumy szkolne nie kończą się wraz ze zdaniem ostatniego egzaminu, tylko pozostają z niektórymi do końca życia. O ile jednak Himeanole przedstawia intrygującą opowieść zamkniętą w zaskakująco świeżo prezentującej się narracji, żonglującej stylami szczególnie udanie przez pierwszą połowę czasu trwania, o tyle Zebra zatrzymuje się dość prędko w miejscu. Po zawiązaniu fabuły brak tu zarówno udanego stopniowania napięcia, jak i zagłębiania się w problemy bohaterów.

Oczywiście, próby stopniowania napięcia i pogłębiania portretów psychologicznych w Zebrze są, problem w tym, że wypadają dość miernie. Mimo to, udana strona stylistyczna oraz świetne kreacje aktorskie wystarczają by zainteresować widza. Toteż każdy miłośnik nieco ostrzejszej strony japońskiego kina pewnie odnajdzie tu coś dla siebie, a tych kilka dodatkowych komentarzy o stanie japońskiego społeczeństwa mogą sprawić, że film będzie znośny także dla innych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz