czwartek, 9 marca 2017

Lost in White (Bing He Zhui Xiong, Wei Xu, 2015)

Lost in White
Bing He Zhui Xiong
Reżyseria: Wei Xu
Produkcja: Chiny
Premiera: 15.04.2016

Obsada: Tony Leung Ka-Fai, Dawei Tong, Dongyu Zhou, Jiajia Deng, Vision Wei, Weiyu Cao i inni.

Kolejna z serii (bardzo) krótkich recenzji na Odysei Filmowej. Tym razem odwiedzamy z powrotem Chiny na skąpany w śniegu neonoir z Tonym Leungiem Ka-Faiem w roli głównej i Thierrym Arbogastem na pozycji zdjęciowca. Wyjściowy pomysł na osadzenie akcji w małym, skutym lodem miasteczku, gdzie dochodzi do serii brutalnych morderstw brzmiał cokolwiek zachęcająco, stąd też bez większego wahania sięgnąłem po produkcję debiutującego  jako reżyser zdjęciowca Wei Xu. I faktycznie, przez sporą część czasu trwania Lost in White nie tylko trzyma w napięciu, ale i przedstawia interesujących bohaterów w osobach podstarzałego detektywa z rodzinnymi problemami Peng Zhou i jego partnerki Xue Wu. Niestety, twórcy łączą również intrygę z młodym, wybuchowym gliniarzem Hao Wangiem z wielkiego miasta, który zostaje szybko przesunięty na równorzędną pozycję ze Zhou i tym samym spycha na margines jedyną choć odrobinę interesującą postać kobiecą. Większym problemem jest jednak ten, że wraz z Wangiem dodane zostają sceny akcji rodem z produkcji z Jackiem Chanem, odcinające się stylistycznie do reszty filmu, czym wprowadzają silny dysonans. Nie pomaga również, że młodziak jest momentami zwyczajnie irytujący.

Nie chcąc zdradzać fabuły, wspomnę jedynie, że wiąże się ona z przeszłymi, zatuszowanymi przestępstwami, co otwiera Lost in White, na najważniejszą dla twórców problematykę: wybaczenie innym. Jeden z przestępców sprzed lat nie może sobie wybaczyć dawnych win, jedna z jego ofiar nie może tych samych win wybaczyć jemu. Na tym nie koniec: młody, agresywny policjant nienawidzi wszystkich przestępców, gdyż z ich ręki zginął jego ojciec, a stary detektyw nijak nie może dogadać się z żoną, która go opuściła, ani z córką, która go odwiedziła. Wszystko to prowadzi do finału, będące istną apoteozą wzajemnych przebaczeń, co ciężko uznać za zaletę filmu.


Mimo kilku udanych scen – jak otwierające produkcję zabójstwo czy sceny pościgu pod koniec – oraz udanych aktorskich kreacji i zawiązania wątku kryminalnego, ostatecznie Lost in White rozrzedza intrygę, wykorzystując ją jako pretekst do ckliwych kontestacji o uzdrowicielskiej mocy przebaczania. Nie dochodzi jednak do wyjątkowych wniosków, a przez swą tautologiczną wykładnię i niepotrzebnie przejaskrawioną charakterystykę jednego z protagonistów sprawia, że finalnie produkcja stanowi rozczarowujące kino. Kino z potencjałem i z niejednym ciekawym pomysłem, lecz warte sięgnięcia tylko przez największych miłośników kryminałów i Tony'ego Leunga.

Poniżej koreański zwiastun filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz