Bing He Zhui Xiong
Reżyseria: Wei Xu
Produkcja: Chiny
Premiera: 15.04.2016
Obsada: Tony Leung Ka-Fai, Dawei Tong, Dongyu Zhou, Jiajia Deng, Vision Wei, Weiyu Cao i inni.
Kolejna z serii (bardzo)
krótkich recenzji na Odysei Filmowej. Tym razem odwiedzamy z
powrotem Chiny na skąpany w śniegu neonoir
z Tonym Leungiem Ka-Faiem w roli głównej i Thierrym Arbogastem na pozycji zdjęciowca. Wyjściowy pomysł na
osadzenie akcji w małym, skutym lodem miasteczku, gdzie dochodzi do
serii brutalnych morderstw brzmiał cokolwiek zachęcająco, stąd
też bez większego wahania sięgnąłem po produkcję debiutującego jako reżyser zdjęciowca Wei Xu. I
faktycznie, przez sporą część czasu trwania Lost in
White nie tylko trzyma w
napięciu, ale i przedstawia interesujących bohaterów w osobach
podstarzałego detektywa z rodzinnymi problemami Peng Zhou i jego
partnerki Xue Wu. Niestety, twórcy łączą również intrygę z
młodym, wybuchowym gliniarzem Hao Wangiem z wielkiego miasta, który
zostaje szybko przesunięty na równorzędną pozycję ze Zhou i tym
samym spycha na margines jedyną choć odrobinę interesującą
postać kobiecą. Większym problemem jest jednak ten, że wraz z
Wangiem dodane zostają sceny akcji rodem z produkcji z Jackiem
Chanem, odcinające się stylistycznie do reszty filmu, czym
wprowadzają silny dysonans. Nie pomaga również, że młodziak jest
momentami zwyczajnie irytujący.
Nie
chcąc zdradzać fabuły, wspomnę jedynie, że wiąże się ona z
przeszłymi, zatuszowanymi przestępstwami, co otwiera Lost
in White, na najważniejszą dla
twórców problematykę: wybaczenie innym. Jeden z przestępców
sprzed lat nie może sobie wybaczyć dawnych win, jedna z jego ofiar
nie może tych samych win wybaczyć jemu. Na tym nie koniec: młody,
agresywny policjant nienawidzi wszystkich przestępców, gdyż z ich
ręki zginął jego ojciec, a stary detektyw nijak nie może dogadać
się z żoną, która go opuściła, ani z córką, która go
odwiedziła. Wszystko to prowadzi do finału, będące istną
apoteozą wzajemnych przebaczeń, co ciężko uznać za zaletę
filmu.
Mimo
kilku udanych scen – jak otwierające produkcję zabójstwo czy
sceny pościgu pod koniec – oraz udanych aktorskich kreacji i
zawiązania wątku kryminalnego, ostatecznie Lost in White
rozrzedza intrygę, wykorzystując ją jako pretekst do ckliwych
kontestacji o uzdrowicielskiej mocy przebaczania. Nie dochodzi jednak
do wyjątkowych wniosków, a przez swą tautologiczną wykładnię i
niepotrzebnie przejaskrawioną charakterystykę jednego z
protagonistów sprawia, że finalnie produkcja stanowi rozczarowujące
kino. Kino z potencjałem i z niejednym ciekawym pomysłem, lecz
warte sięgnięcia tylko przez największych miłośników kryminałów i Tony'ego Leunga.
Poniżej koreański zwiastun filmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz