piątek, 6 stycznia 2017

Wang Mao (Wo bu shi Wang Mao, Zhao Xiaoxi, 2014)

Jako że blog ostatnio powędrował silnie w kierunku Chin, Hongkongu i Tajwanu postanowiłem zaglądać na Odysei Filmowej również do nowszych produkcji z tamtych rejonów.

Na początek napiszę kilka słów o filmie, którego istnienie nie zostało jeszcze zauważone przez rodzimy FilmWeb. Wang Mao (Wo bu shi Wang Mao*, Zhao Xiaoxi, 2014) to pozbawiona wielkiego budżetu i nakręcona w czarno-białej palecie barw synteza komedii o satyrycznych czasem zapędach z ponurym dramatem wojennym. Protagonistę Guo Shenga spotykamy, gdy wraca po 10 latach nieobecności do rodzinnej wioski Shangqiu; tam, pierwsze co robi, to podgląda przyrodnią siostrę Xinger w toalecie. Okazuje się, że jest sierotą wychowanym przez rodziców chrzestnych i zakochanym bez pamięci w przyrodniej siostrze – miejscowej piękności. Ojczym powiedział mu kiedyś, że pozwoli mu się z nią ożenić, jeśli Sheng uzbiera 20 yuanów, spodziewając się, że nigdy taki wyczyn młodzieńcowi się nie uda. Sheng jednak ostatnie 10 lat spędził w klasztorze Shaolin, co prawda nie robił tam nic innego poza noszeniem wody, ale i tak pobyt wynikł nabyciem przez niego kilku przydatnych zdolności.

Sprawy się komplikują, kiedy miejscowy chciwy i nadzwyczaj podstępny superintendent – również zakochany w Xinger – szantażuje ojczyma Shenga, ostrzegając, że jeśli nie pozwoli mu ożenić się z Xinger, wyśle Wanga Mao, opóźnionego w rozwoju przyrodniego brata Shenga na front. Ojczym nie chce stracić swoich biologicznych dzieci, decyduje się więc poprosić o zgłoszenie się do armii samego Shenga, który skwapliwie korzysta z okazji, jako że przyłączenie do armii wzbogaca go o 4 yuany. Tak zaczyna się jego seria powrotów do rodzinnego miasteczka, zbieranie pieniędzy na ślub oraz walka z japońskim najeźdźcą.
Filmowi trudno zarzucić jakąkolwiek oryginalność, ot kolejny naiwny chłopak w wichurach wojny spotka się z cierpieniem i zazna bolesnych strat. Ponadto próby Xiaoxi scalenia komedii i poważnego dramatu w zwartą całość nie zawsze wypadają bezbłędnie. Sheng jest zwykle portretowany jako ekstremalnie małomówny, naiwny, niewinny i silny młodzieniec o tępym wyrazie twarzy. Okazjonalnie zdarza mu się jednak nie tylko zabłysnąć błyskotliwym poglądem, lecz w pewnym momencie okazuje się, że potrafi też bez większych trudności kłamać czy naigrawać się (czasem w zaskakująco wysublimowany sposób) ze swoich przełożonych czy wrogów. Wynika to czasem żenującymi scenami, czasem scenami faktycznie śmiesznymi, lecz nie mogłem uniknąć wrażenia niespójności w portrecie psychologicznym Shenga; jego zwroty w kierunku inteligentnych, sarkastycznych ripost wydają się być bardziej motywowane chęciami stworzenia humorystycznych scen niż są logicznym rozwinięciem jego charakteru. Z drugiej strony, możliwym jest, iż te bardziej złośliwej natury cechy charakteru znajdują ujście z powodu toczącej się wojny i jego zetknięcia się ze śmiercią, lecz kwestia ta nigdy nie zostaje w pełni wyjaśniona.
Nie jest to najistotniejsza kwestia, na której skupiają się twórcy Wang Mao. Przede wszystkim bowiem jest to film o niewinnym człowieku zmuszonym do krwawej – nawet mimo komediowego anturażu – wojny. Jego towarzysze wykrwawiają się, trafieni japońskimi kulami, część narodu okazuje się zdrajcami w poszukiwaniu zysków, a śmierć dotyka zarówno winnych, jak i niewinnych – tych drugich zresztą zdecydowanie częściej. Sheng początkowo nie traktuje wojny inaczej niż możliwości zarobku, który będzie dla niego drogą do spełnienia marzenia o małżeństwie z Xinger. Zdaje sobie sprawę, że jest to możliwość zarobku cokolwiek groźna, lecz wciąż cudownie unika śmierci krok po kroku zbliżając się do upragnionego celu.
Sytuacja ulega zmianie, gdy fortelem zostaje wcielony do armii komunistycznej. Tam spotyka oficera propagandy, który nie tylko przekonuje go do walki z najeźdźcą nie ze względów materialnych, lecz światopoglądowych, ale również pozwoli mu wrócić do rodzinnej wioski nie jako „poległy” czy dezerter, tylko by bez presji zakończył swoje rodzinne problemy i mógł z czystym sercem stanąć na polu bitwy. Komunistyczna armia jest tu jedyną sprawiedliwą armią; podkreśla to scena, w której Sheng spytany przez Xianger czy jego kolejny powrót do wioski jest następną dezercją odpowiada, że w armii komunistycznej nie ma dezerterów.
Mimo że film jest produkcji Chińskiej i pochodzi ze studia August First Studio**, dołączenie do komunistycznej armii w rzeczywistości nie jest dla Shenga wyzwoleniem. Jego powrót do wioski to dla dowódców przede wszystkim tajna misja, zdecydowanie ważniejsza niż jego życie sercowe. W kilku scenach Xiaoxi oscyluje gdzieś między pochwałą a lekkim wyśmianiem armii, po których wykonuje zaskakująco gwałtowną woltę w kierunku pesymistycznego dramatu. Niespodziewanie gwałtownie odrzuca wszelki humor i zabiera widzów w niezwykle ponury, pełen przemocy świat wojny. Ostatni pobyt w Shangqiu to pobyt pełen cierpienia, krwi, przemocy i niemożliwości spełnienia marzeń. A przynajmniej nie za życia. Wyraźnie antyjapoński w ostatnich sekwencjach, choć w naturalny sposób, film kończy się nakręconą w kolorze kodą, oferującą pocieszenie. Dla wielu z pewnością dość marne, lecz w słodko-gorzkim tonie równoważące poprzedzające je tragedie.
Wang Mao, należy na koniec wspomnieć, prezentuje się bardzo estetycznie. Wybór lokacji okazał się tutaj kluczowy, jako że budżet był widocznie niewielki, stąd też wybrano wioską, z której pochodzi scenarzysta produkcji. Restrykcje finansowe zmusiły twórców również do specyficznego podejścia do scen batalistycznych. Bez kolorów, z wszechobecnym dymem i walającymi się ciałami oraz bezimiennymi żołnierzami wroga stają się niemal oniryczne. Cechę tę dzieli z nimi nostalgiczna, nakręcona w kolorze koda.

Mała oryginalność Wang Mao, zbyt prędkie tempo narracji oraz nieskładny często miszmasz komedii i dramatu sprawiają, że ciężko uznać produkcję za ze wszech miar udaną; można jednak z pewnością określić ją jako interesującą i wartą obejrzenia szczególnie dla śledzących rozwój chińskiej kinematografii i zainteresowanych nietypowym podejściem do kina wojennego.

Ode mnie: 6+/10

* Co znaczy „Nie jestem Wang Mao”.

** Nazwa nabiera podwójnego znaczenia w kontekście filmu: 1 sierpnia 1894 roku wybuchła pierwsza wojna chińsko-japońska, natomiast 1 sierpnia 1966 rozpoczęła się rewolucja w Chinach od m.in. czystek wśród intelektualistów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz