poniedziałek, 31 października 2011

Karty z dziennika Szatana, reż. Carl Theodor Dreyer, Dania, 1921.

Blade af Satans Bog
Leaves Out of the Book of Satan
Karty z dziennika Szatana

reż. Carl Theodor Dreyer
Dania, 1921


Film Carla Theodora Dreyera zmusza nas do przyjrzenia się czterem nowelom łączonych osobą Szatana (którego widzimy) i Boga (którego, jak nakazuje drugie przykazanie nie widzimy, lecz „słyszymy”*). Bóg przedstawia się w obrazie Duńczyka jako postać mściwa i, pod pewnymi względami, zazdrosna. Szatan miał czelność zamarzyć sobie czegoś, o czym nawet nie marzy Bóg. Wszechmocny postanawia więc ukarać Diabła i zsyła go na Ziemię. Tutaj, w formie ludzkiej, ma on kusić ludzi i szerzyć zło. Jednak każda osoba, która oprze się manipulacjom Szatana odejmuje swoim zachowaniem 1000 lat od kary nieszczęśnika. W tym odejmowaniu również istnieje pewna manipulacja ze strony Boga, czym bowiem jest tysiąc lat odjęte od nieskończoności? W ten sposób Ziemia i ludzkie życie nie mają dla Boga ani Szatana żadnej wartości, są niczym plac zabaw, w którym jedna strona zmusza drugą do ciągłej gry. W pewnym zaś momencie można stwierdzić, iż Szatan, który przebywa na naszej planecie bardziej przejmuje się ludźmi aniżeli Bóg. Co więcej, wcale nie chce kontynuować swych uczynków, lecz nie ma żadnej możliwości wyjścia z kręgu, w który go wrzucono. Nasuwa się tutaj na myśl ostatnia kwestia Don Juana z „Oka diabła” Ingmara Bergmana, jako jedyne zdroworozsądkowe podejście do impasu dobra i zła.

W pierwszej noweli Szatan spycha na złą drogę Judasza, który wydaje Rzymianom Jezusa. W drugiej Szatan jest głową Świętej Inkwizycji. W trzeciej okazuje się być ważną personą w czasach Rewolucji Francuskiej, a na koniec Rosjaninem, zajmującym wysokie stanowisko w siłach okupujących duńskie ziemie.

Trzeba przy tym zaznaczyć, iż każda pokusa, którą wytwarza Szatan opiera się na niespełnieniu mającym swoje źródło w podłożu seksualnym. Niemożność wejścia w posiadanie obiektu pragnienia, którym jest „doskonała” partnerka oraz towarzysząca temu zazdrość, powodowana faktem, iż jest ona z kim innym (i ten ktoś czerpie z tego powodu przyjemność) otwiera kolejne osoby na uległe machinacjom Szatana.

W pierwszej noweli wrogi stosunek Judasza wobec Jezusa objawia się, gdy Maria Magdalena obmywa siedzącemu Jezusowi nogi olejkiem, po czym wyciera jego stopy swoimi włosami. Judasz, wyraźnie zniesmaczony i zazdrosny, sugeruje mesjaszowi sprzedanie olejku i rozdanie pieniędzy biednym, lecz Jezus sprzeciwia się twierdząc, że biedni są zawsze, a on jest tylko teraz. Po tej scenie trudno sympatyzować z jakąkolwiek postacią, wszyscy rysują się jako cechowani egotyzmem. Przez resztę czasu akcji obserwujemy, jak ziarno podejrzeń zasadzone przez Szatana rośnie, ku samego Szatana smutkowi, który marzy by Judasz sprzeciwił się manipulacjom. Co ciekawe, w tej, jak i w kolejnej noweli, Szatan stawia siebie w roli autorytetu boskiego. Przekonuje Judasza, że Jezus nie jest synem Boga, lecz wysłannikiem diabła, tym samym twierdząc, że to podążanie za złem jest dobrem.

Rozwinięte jest to w drugiej noweli. Szatan stoi na czele świętej inkwizycji, dzięki czemu może z łatwością odnajdywać grzeszników. Lecz nie to stanowi jego główne zadanie, zamiast tego woli zmieniać ludzi prawych w grzeszników za pomocą zarówno psychicznych, jak i fizycznych tortur. Używając swego autorytetu kościelnego zmusza do czynienia grzechów, twierdząc, iż to one prowadzą do usuwania tychże i odkupienia. Jako dostojnik Kościoła ma do tego pełne prawo i nikt mu się sprzeciwia, w końcu kto, jeśli nie tak wysoki rangą ksiądz może mieć rację w sprawach teologii? Gdy więc każe kogoś niewinnego torturować i zabić, to tylko po to by „ratować jego/jej nieśmiertelną duszę”. Bardzo przypomina to sceny, które zaobserwować możemy później np. w „Diabłach” Kena Russela (święta inkwizycja wymusza wskazanie win za złe uczynki, których nie popełniono, za pomocą tychże, co ma prowadzić do „usunięcia” zła) czy w komiksie „Borgia” Jodorowsky'ego i Manary (papież rozkazuje zabić niemowlaka czy też uśmierca młodych chłopców, dzięki temu „pozwalając” im ratować reprezentanta Boga na Ziemi i, w ten sposób, „ocala” ich dusze).

Prowadzi to do bardzo intrygującego założenia. Co jeśli to, co czynimy wierząc, iż jest dobre, jest tak naprawdę jest złe? Skąd mamy mieć pewność, że narzucane przez religie i osoby sprawujące religijną władzę zasady, które w założeniu mają prowadzić do zbawienia, nie są manipulacją zmuszającą nas do nieświadomego czynienia szkód. Idąc dalej, czy jeśli czynimy zło, wierząc, że czynimy dobro, to czy powinno nam się odmówić zbawienia? Czy nieświadomość jest jakimkolwiek usprawiedliwieniem? Być może dobrem jest sprzeciwić się temu, co określa się tym mianem i szukać drogi gdzie indziej.

Inkwizytor-Szatan zmusza zakochanego mnicha do zabicia ojca ukochanej, jak i jej samej. Mnich jest dodatkowo zazdrosny, gdyż dziewczyna ma innego wybranka, a ponadto odmawia okazania  jakiejkolwiek afekcji słudze bożemu. Na jej nieszczęście, ojciec dziewczyny zajmuje się horoskopem, co sprowadza na niego gniew Kościoła. Kolejne dwa ciekawe aspekty tej noweli są związane z osobą ojca. Otóż on, jak też sama dziewczyna, jest osobą głęboko wierzącą w Boga i całkowicie żyjącą wedle zasad ogólnie określających to, co rozumiemy jako dobro. To właśnie ściąga na nich uwagę Szatana, tortury, nieszczęście, śmierć – wszystko to czynione za przyzwoleniem Boga**. Gdyby nie wierzyli tak silnie w Boga, prawdopodobnie ich los nie byłby tak tragiczny. Ponadto, intrygujący jest fakt, że ojciec przewiduje następujące wydarzenia w horoskopie, w ten sam sposób wprawiając je w ruch. Gdyby nie próbował ich przewidzieć, nigdy by się nie wydarzyły. Sam moment odczytania przyszłości, „zmusza” ją aby ta nadeszła. Jest to podobne założenie, jakie towarzyszy np. historii Edypa, a ściślej, jego rodziców. Gdyby nie próbowali uniknąć oni tragicznej przyszłości (Edyp zabije ojca i będzie współżył ze swoją matką), nigdy by ona nie nastąpiła, swymi próbami ucieczki przed losem, wypełniają go. Idąc kilka kroków wstecz, gdyby nie zechcieli poznać swych losów, nie musieliby uciekać przez tragedią, w ten też sposób nigdy nie „zmusiliby” jej by ta nastąpiła – odczytanie horoskopu równa się temu wydarzeniu. Na podobnych założeniach opiera się także jeden z ciekawszych filmów z nurtu giallo, „Siedem czarnych nut” w reżyserii Lucio Fulci, gdzie próbująca uratować ofiarę tajemniczego zabójcy medium, swymi czynami „zmusza” swoją wizję by ta się wypełniła.

Trzecia nowela nie jest tak interesująca jak poprzednia, jednak stanowi najbardziej dramatyczne rozwiązanie ze wszystkich. W niej też najpełniej objawia się natura niechętnego czynieniu złu, do czego zmusza go Bóg, Szatana. Ostatnia zaś stanowi odstąpienie fabularne od, do tej pory, eksploatowanego schematu (niespełnienie, otwarcie na Szatana, wypełnienie losów), dzięki czemu możemy zaobserwować odwrotne, lecz nie mniej tragiczne, zakończenie. Jest to z jednej strony zmiana pożądana, z drugiej zaś odrobinę razi patriotyzm reżysera. Osadza on bowiem akcję w swojej ojczyźnie, tam też umieszczając ludzi zdolnych sprzeciwić się Szatanowi i postępujących nadzwyczaj moralnie. Tworzy to tym większy dysonans względem poprzednich nowel, gdyż brak jest w nim tak wyraźnych znamion ważności historycznej wydarzeń, w których uczestniczy Szatan. Ukrzyżowanie, Inkwizycja, Rewolucja Francuska, po czym znajdujemy się na wsi w okupowanym przez krótki czas rejonie Danii. Idąc tropem poprzednich nowel należałoby umieścić Szatana u źródeł okupacji, gdzie mógłby on pełnić jedną z ról decyzyjnych. Oczywiście można założyć, iż zło czynione przez Szatana jest po prostu złem i nie jest ważne, gdzie i na jaką skalę jest czynione. Jest to, oczywiście, założenie zasadne, lecz w żaden sposób nie sugerowane poprzez diegezę poprzednich nowel.

Ostatecznie, „Karty z dziennika Szatana” są wartościowym przykładem twórczości filmowej w czasach kina niemego. Nieco dziś zapomniane dzieło Dreyera nie znajduje się, co prawda, na poziomie filmów Langa, Murnaua czy Eisensteina, lecz warto się z nim zaznajomić. Pomimo nieco nużącej długości i archaizmowi, który odznaczył swe piętno na tym filmie silniej niż na produkcjach wspomnianych reżyserów, zdecydowanie zachęcam do poznania wycinka z historii Szatana.


*Film jest niemy.
**A nawet z Jego rozkazu. On bowiem nakazał Szatanowi czynienie zła, gdyby tego nie zrobił, nie byłoby zła. Oczywiście, rodzi to kolejne komplikacje. Czy ludzie wpadając w sidła Szatana nie są sami winni swego postępowania? Szatan umiejętnie potrafi wykorzystać prawo (symboliczne) do wypełnienia swych celów. Mnich jest zobowiązany właśnie za pomocą owego prawa, które jawi się również jako moralne (duchowe), wykonywać polecenia inkwizytora. By sprzeciwić się złu, musiałby wyrzec się całego prawa, wszystkiego niemal czego go nauczono, a nawet swego kontekstu kulturowo-społecznego, słowem musiałby zaprzeczyć wszystkiemu, co wg obowiązującego prawa jest dobre.
Inną kwestią jest słuszność decyzji stworzenia zła przez Boga. Bez zła nie istniałoby przecież dobro, które możemy określić jedynie poprzez opozycję. Stworzenie zła równa się więc stworzeniu dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz