.
Twin Blades of Doom
Yin yang dao
reż.
Doe Ching
Premiera:
01.01.69
Obsada:
Yun Ling, Ching Li, Hung Lieh Chen, Dean Shek i inni.
Po przypadkowym zabiciu
jednego z mistrzów w trakcie pojedynku, Chang Chi-liang odchodzi ze
Świata Sztuk Walki. Nie jest mu jednak dane żyć w spokoju.
Niespodziewanie staje się bowiem świadkiem zabójstwa dokonanego
przez Widmowy Gang. Złoczyńcy, aby zatrzeć za sobą ślady
wysyłają za Chi-liangiem swoich wojowników. Zabijają oni rodziców
wojownika, który poprzysięga zemstę, lecz zanim jest w stanie
ruszyć do walki zostaje ciężko ranny. Na wpół martwego
Chi-lianga znajduje urocza Yin Pao-ehr, której rodzina pomaga
szermierzowi wrócić do zdrowia i wznowić misję zemsty. W
międzyczasie gang rozpoczyna spisek mający na celu kradzież
wyjątkowego skarbu.
Film
zaczyna się dość interesująco i przez niemal połowę czasu
trwania nieraz zbliża się do pomysłowych scen czy inscenizacji
starć. Niestety poza zbliżaniem się do nich nie czyni wiele
więcej. Im dłużej zaś trwa, tym bardziej przekształca się w
pospiesznie realizowaną wuxia,
w której coraz trudniej doszukiwać się większych zalety. Rok 1969
nie był niestety najlepszym dla Shaw Brothers, co udowodni większość
z opisanych tu produkcji. Nie licząc filmów Changa Cheh, większość
filmów z tego roku to odtwórcze powielanie utartych schematów.
Przesyt powodowany nieprzerwanie powtarzanymi formą i treścią
sprawił, że kolejne propozycje znalazły się na etapie stagnacji,
toteż konieczna stała się rewitalizacja kina gatunkowego z
Hongkongu i okolic. Jako obraz wpisujący się w tę niekreatywną
grupę produkcji od Shaw Brothers, Twin Blades of Doom
można polecić jedynie wyjątkowym miłośnikom gatunku.
Killers Five
Hao xia zhuan
reż.
Kang Cheng
Premiera:
14.02.69
Obsada:
Ching Li, Ching Tang, Feng Ku, Miao Ching, Kuang Yu Wang, Carrie Ku
Mei, Feng Tien i inni.
Kang Cheng wysmażył w
1969 roku nader rozrywkowy film wuxia, który wyraźnie
kręcony był w ogromnym pośpiechu. Nieudane zbliżenia, rozmazane
kadry, niezgranie niektórych ciosów wyraźnie zdradzają pośpiech
realizacyjny i brak czasu na poprawki. Być może właśnie z braku
na dopracowanie choreografii i zdjęć główny ciężar filmu
przeniesiono na relacje między tytułową piątką bohaterów, a w
pełni skupiono się tylko na finale produkcji, gdzie widz obejrzy
nie tylko dość interesujące, ale również wynikające całkiem
sporą destrukcją otoczenia walki.
Film opowiada o potężnym
szermierzu, który został poproszony przez księcia o pomoc w
odzyskaniu córki, porwanej przez niezniszczalnego wojownika. Bohater
aby pokonać oddziały wroga postanawia zebrać grupę, składającą
się – oprócz niego – z jeszcze trzech wojowników: łucznika,
mistrza pływania oraz mistrza wspinania się po górach, jako że
baza wroga znajduje się na trudnodostępnej górskiej wysepce.
Lwia część Killers
Five skupia się na zbieraniu wspomnianej grupy – co wynika
czasem lekkimi skojarzeniami z Siedmioma samurajami (Shichinin
no samurai, Akira
Kurosawa, 1954) – oraz ich podróży do celu. W jej trakcie
napotykają ukrytych wrogów i tajemniczego mężczyznę, którego
motywacje byłyby zdecydowanie bardziej tajemnicze gdyby nie tytuł
filmu.
Zarówno podczas
tworzenia grupy, jak podczas podróży dochodzi do dużej ilości
rozmów między bohaterami. Warto o tym wspomnieć, gdyż dialogi są
tu zwykle świetnie rozpisane, o lekko humorystycznym zabarwieniu.
Relacje między postaciami są zresztą największą zaletą filmu.
Tym bardziej, że w grupie znajduje się jedna kobieta, wprowadzająca
zaskakująco delikatny i nienachalny wątek romantyczny. Oczywiście
wszystko doprowadza do festiwalu walk wojowników. Cheng dodatkowo je
uatrakcyjnia poprzez dodanie klasycznych dla wuxia, choć pod
koniec lat 60. już znacznie rzadziej używanych, ukrytych pułapek w
bazie wroga. Nie brak tu również kilku zwrotów akcji oraz
przesłania dotyczącego patriotyzmu jako nadrzędnej wartości.
Wojownik ma po pierwsze walczyć i pracować na rzecz polepszenia
państwa i narodu, nawet kosztem życia rodziny, przyjaciół czy
własnego. Patriotyzm nie oznacza przy tym bezwzględne słuchanie
się władzy, lecz krytykowanie jej i walka z nią, jeśli władza
zachowuje się niemoralnie i niesprawiedliwie lub ze szkodą dla
narodu. Mimo że Killers Five stanowi raczej średni przykład
kina wuxia to niewątpliwie jest dość interesującym filmem,
szczególnie dla miłośników gatunku.
Return of the
One-Armed Swordsman
Du bei dao wang
reż.
Chang Cheh
Premiera:
28.02.1969
Obsada:
Yu Wang, Chiao Chiao, Chia Essie Lin, Feng Tien, Lung Ti, Chia-Liang
Liu, David Chiang, Yuen-Woo Ping i inni.
Sequele w studiu Shaw
Brothers należały do wielkiej rzadkości, lecz niezwykły sukces
Jednorękiego szermierza zmotywował
producentów i Cheh do stworzenia historii o chwilowym powrocie
kultowego Fang Ganga do Świata Sztuk Walki. Warto przy tym zwrócić
uwagę, że jest to też jedyny film z 1969 roku, w którym zagrał
Jimmy Wang Yu. Yu bowiem w 1969 roku ożenił się z dziewięć lat
starszą od siebie aktorką Jeanette Lin* oraz zdecydował się na
zakończenie kariery w studiu Shaw Brothers, poszukując lepszych
warunków w Tajwanie. W hongkońskim studiu pojawił się jednak
jeszcze dwukrotnie w 1970 roku.
Film
rozpoczyna się zaproszeniem jednorękiego szermierza na turniej
sztuk walki zorganizowany przez niecnych Ośmiu Mistrzów.
Fang odmawia przybycia, pozostając wierny obietnicy złożonej
swojej żonie; odmawia udziału, nawet gdy do walki namawiają go
praworządni wojownicy, obawiający się, że turniej jest tylko
pretekstem do masakry klanów, mogących przeciwstawić się potędze
Ośmiu Mistrzów. Faktycznie, pod pozorem wyłonienia Króla
Szermierzy złoczyńcy niektórych wojowników zabijają, innych
zamykają w lochach, a do ich uczniom dają ultimatum: każdy z
mistrzów zostanie wypuszczony na wolność, jeśli jego uczniowie
odetną sobie prawe ręce. Zdesperowani uczniowie proszą o pomoc
jednorękiego szermierza, jeden z nich nawet dopuszcza się porwania
żony Fanga. Ostatecznie, wszyscy razem decydują się stanąć do
walki z Ośmioma Mistrzami i ich oddziałami.
W przeciwieństwie do
nowatorskiego pierwszego spotkania z jednorękim szermierzem, które
obfitowało w komentarze dotyczące życia wojownika, sensu
rywalizacji czy przemocy jako takiej, kontynuacja przede wszystkim
stanowi festiwal kina akcji, z mnóstwem pojedynków z użyciem
różnorakiego oręża. Mistrzowie posługują się ukrytymi
ostrzami, wyskakują z ziemi, suną w powietrzu, strzelają z
mieczy... Sceny akcji, choć z powodu prostych trików zestarzały
się gorzej niż sceny akcji z pierwszej części, są zdecydowanie
pomysłowe, świetnie rozpisane i dynamiczne.
W
trakcie kolejnych starć, giną – zwykle w krwawy,
charakterystyczny dla filmów Cheh, sposób – kolejni młodzi
wojownicy. Dzięki kolejnym brutalnym zabójstwom stopniowo
wzmocniony zostaje obraz Świata Sztuk Walki jako świata,
przepełnionego cierpieniem, a podążanie ścieżką wojownika czy
zbrojnej rywalizacji prowadzi tylko w kierunku bezsensownych śmiercią
i pustych wartości. Ten gorzki komentarz zostaje finalnie
potwierdzony przez tytułowego bohatera, który ponownie rezygnuje ze
Świata Sztuk Walki na rzecz prostego, farmerskiego życia z żoną i
dzieckiem. Jego niechęć do brutalnego świata ciągłej rywalizacji
o bycie najlepszym szermierzem czy ciągłych zemstach za śmierć
bliskich lub za utratę honoru zostaje podkreślona, gdy zrywa on
złoty medal najlepszego szermierza, rzuca go na ziemię i depcze w
powrotnej drodze do domu.
Return of the
One-Armed Swordsman z pewnością
nie jest filmem na miarę poprzednika, lecz wciąż stanowi sprawnie
zrealizowany film wuxia,
pełen pomysłów i wartkiej akcji, niezapominający przy tym o
ambicjach skomentowania brutalnego konduktu szermierza. Na
zakończenie warto wspomnieć o małej rólce Davida Chianga, który
pojawia się jako jeden z uczniów w grupie Fanga. Fani mogą go
spotkać w scenach przed finalnym atakiem Ósmego Mistrza, Chiang
wciela się tu w młodego wojownika, który budzi starszych mistrzów
w drodze do patrolowania bramy wejściowej, gdzie zostaje natychmiast
zaatakowany. Chiang wcześniej pracował w Shaw Brothers jako
kaskader i jeden z instruktorów sztuk walki. W filmie pojawia się
również w swojej pierwszej roli Lung Ti. Rola w filmie była dla
niego nagrodą za ukończenie kursu aktorskiego zorganizowanego przez
Shaw Brothers w 1968 roku. Ti był wtedy już zaznajomiony ze stylem
walki Wing Chun, którego uczył go mistrz Jiu Wan. Cheh spostrzegł
talenty obu młodzieńców i dzięki niemu odnieśli oni wielkie
sukcesy aktorskie, szczególnie, że początek ich karier przypadał
na czas odejścia ze studia Wanga Yu.
Twelve Deadly Coins
Shi er jin qian biao
reż.
Teng Hung Hsu
Premiera:
13.03.69
Obsada:
Lieh Lo, Ching Li, Feng Tien, Wen Ching Cheng, Ming-chung Ho, David
Chiang i inni.
Pochodzący
z niższych warstw społecznych uczeń Chiao Mao mimo świetnych
zdolności sztuk walki spotyka się z szykanami ze strony pysznego
syna mistrza tytułowych dwunastu śmiertelnych monet. Mistrz
nieświadomy braków w szermierczym wykształceniu syna wysyła go
wraz z córką do obrony ważnego transportu. Mimo chęci Mao
dołączenia do ochrony, jego pomoc zostaje odrzucona. Zgodnie z
przewidywaniami widza transport zostaje zaatakowany przez dawnych
wrogów mistrza; na miejscu pojawia się też Mao, który zdecydował
się potajemnie pomóc ochronie transportu. Waha się jednak przed
zabiciem córki złego mistrza i decyduje się na negocjacje z
przywódcą wrogów. Jego zachowanie sprawia, że zostaje oskarżony
o zdradę. Firma ochroniarska dwunastu śmiertelnych monet zostaje
zaś zamknięta; mistrz z dziećmi ma teraz miesiąc na odnalezienie
skradzionego transportu. W międzyczasie Mao nawiązuje romans z
córką złego mistrza, który skazuje zakochanych na śmierć w
swoich lochach.
Twelve
Deadly Coins to wyraźne odcinanie kuponów od popularnych filmów
Cheh i Hu. Motyw ucznia jest silnie wzorowany na jednorękim
szermierzu, Mao nawet straci w filmie dłoń, podczas gdy wojownicza
córka złego mistrza nosi cechy bohaterek wypromowanych dzięki
Napij się z mną i późniejszych filmów Shaw Brothers,
szczególnie tych z Cheng Pei-Pei. Niestety, powolny tok narracji,
przewidywalna fabuła, nieciekawe starcia i zupełnie rozczarowujący
– choć pod pewnymi względami dość oryginalny – finał,
sprawiają, że ten szybko realizowany film wuxia stanowi
jeden z gorszych ze studia. Promuje się w nim klasyczne wartości z
lojalnością na czele, lecz na tym etapie tworzenia filmów, jest to
zwyczajne wpisywanie produkcji w wypracowany model, tak chętnie
eksploatowany przez studio. Mimo kilku intrygujących scen i jak
zawsze dobrej kreacji Lieh, Twelve Deadly Coins stanowi raczej
film przeznaczony tylko dla fanów gatunku.
Dragon Swamp
Du long tan
reż.
Wei Lo
Premiera: 25.03.69
Obsada: Cheng Pei-Pei,
Hua Yueh, Lieh Lo, Wei Lo i inni.
Największa kobieca
gwiazda kina wuxia,
Cheng Pei-pei powraca. Tym razem pojawia się w podwójnej roli córki
oraz niestarzejącej się matki. Nie mają jednak co liczyć na
sielankę, gdyż zło nigdy nie śpi i tak oto niegodziwy klan
wykrada legendarny jadeitowy miecz, mający moc zburzenia delikatnej
równowagi panującej w Świecie Sztuk Walki. Na domiar złego, miecz
jest naznaczony przekleństwem, wpędzającym w szaleństwo jego
właścicieli. Różni adepci sztuk walki ruszają na poszukiwania
oręża, lecz niespodziewanie natrafia na niego młoda i niezbyt
doświadczona wojowniczka (Pei-pei), niezdolna w walce pokonać złego
mistrza (Lieh Lo) i jego ludzi. Na szczęście z pomocą przybywa jej
szlachetny wojownik (Hua Yueh), który poszukuje swojej dawnej
miłości – matki dziewczyny. Razem decydują się poprosić o
pomoc w odzyskaniu miecza legendarnego Mistrza Smoczych Bagien.
Lo rozpoczyna i przez
długi czas utrzymuje film na dość wysokim poziomie, mimo że nie
prezentuje niczego poza niezobowiązującą rozrywką. Traktuje przy
tym wspomniany jadeitowy miecz jako obiekt o nadprzyrodzonym
znaczeniu i symbol rangi oraz potęgi właściciela, do pewnego
stopnia negującego istotność zdolności wojownika. W dodatku
Dragon Swamp posiada bardzo udane sekwencje sztuk walki,
zdecydowanie jedne z lepszych w karierze Pei-pei. Niestety wraz z
przejściem do smoczych bagien, film zanurza się w infantylne
fantasy, a niektóre z efektów specjalnych rażą ekstremalną
sztucznością. Następnie Lo przechodzi do przegadanych pasażów
scen przedstawionych w anturażu niczym z dziecinnego shenguai,
nie będącego w stanie niczym zainteresować widza. Po powrocie do
głównego wątku produkcja na szczęście powoli odzyskuje impet. W
późniejszych partiach filmu na szczególną uwagę zasługuje
pomysłowa sekwencja podróży młodej wojowniczki oraz jej przygoda
w karczmie, poprzez którą Lo zdradza, że czerpał inspiracje z
filmów Kinga Hu.
Raw Passions
Luo xie
reż. Lo Chen
Premiera: 09.04.1969
Obsada: Ivy Ling Po, Kao Yuen, Mang Lee, Wang Hsieh, Li Hsiang-Chun, Ku Feng, Chai No i inni.
Raw Passions
Luo xie
reż. Lo Chen
Premiera: 09.04.1969
Obsada: Ivy Ling Po, Kao Yuen, Mang Lee, Wang Hsieh, Li Hsiang-Chun, Ku Feng, Chai No i inni.
Szantaże, morderstwa,
szantaże, kłamstwa i jeszcze więcej szantaży – Lo Chen w 1969
roku zabrał widzów na inspirowaną kinem giallo
szybką przejażdżkę w świecie bogatszych mieszkańców Hongkongu,
lubiących przesiadywać w klubach z seksownymi tancerkami i zdradzać
swoje żony. W przerwach między imprezami i rozmawianiem o pracy
zdarza im się zadawać się z ludźmi, którzy za moment otrzymają
całkiem dosłowny cios nożem w plecy. Chen korzysta tutaj garściami
z żółtego kina, toteż nie zabraknie jazzującej ścieżki
dźwiękowej, lekko psychodelicznego oświetlenia w scenach zabójstw,
mordercy w czarnych, skórzanych rękawiczkach oraz skrywania jego
tożsamości.
Choć
prawdą jest, że Chenowi nie udaje się wznieść na wyżyny nurtu
osiągnięte przez Mario Bavę, Dario Argento czy Lucio Fulciego, to
i tak udało mu się stworzyć przyjemny i wyróżniający się na
tle ówczesnego katalogu Shaw Brothers film. Największymi
rozczarowaniami są obniżony poziom przemocy, nieco kuriozalnie
wyglądające potyczki siłowe i ataki z nożem na ofiarę, a także
typowe dla studia oświetlenie i montaż, ukrócające większość z
bardziej szalonych pomysłów, które – być może – drzemały w
Chenie. Na niekorzyść produkcji przemawia również fakt, że
spostrzegawczy widz prędko domyśli się, kto jest zabójcą. Ale
niezależnie od tych wad, gdy z głośników uderzy rock'n rollowy
hałas i nasza bohaterka będzie musiała robić uniki przed nożem,
wiemy, że czas spędzony z Raw Passions
nie był czasem straconym.
Pomagają
w pozytywnym odbiorze także plejada znajomych twarzy z Shaw Brothers
z Ivy Ling Po na czele, nieco zamotana opowieść o żonie mężczyzny
podejrzanego o zabójstwo tancerki i licznych próbach szantażowania
jej i jej przyjaciół oraz przechodzenie w nieco brutalniejszą i
nieco bardziej erotyczną stylistykę niż zwykle w ówczesnych
propozycjach studia. Dzięki temu, Raw Passions stanowi
pozycję interesującą zarówno dla miłośników kina z Hongkongu,
jak i giallo.
Temptress of a
Thousand Faces
Qian mian mo nu
reż.
Chang-hwa Jeong
Premiera:
10.04.69
Obsada:
Tina Chin-Fei, Liang Chen, Pat Ting Hung, Liang Hua Liu, Carrie Ku
Mei i inni.
Produkcja
stanowi amalgamat scen rodem z serialu o Batmanie z 1966 roku,
będących u rdzenia duchową kontynuacją filmów Wei Lo
inspirowanych przygodami Jamesa Bonda. Od siebie dodaje zaś lekkie
motywy erotyczne, próbując nadgonić trendy z innych krajów.
Tytułowa postać to złodziejka i morderczyni, która za pomocą
nader realistycznych masek przybiera postaci bogu ducha winnych osób
i podając się za nich dokonuje przestępstw. Ponadto posiada wysoce
nowoczesną kryjówkę w podziemnych jaskiniach, najeżoną pułapkami
niczym kryjówki złoczyńców z filmów wuxia oraz wypełnioną
armią zbirów, technologicznych wynalazków oraz różnorakimi
kostiumami, wszystko to kieruje uwagę na kuriozalnych nieraz
przeciwników agenta 007. Przeciw niej staje do walki najlepsza
policjantka w mieście: twarda, inteligentna i niezwykle sprawna w
sztukach walki. Jej życiowym partnerem jest przystojny dziennikarz,
na którego chęć ma również tytułowa kusicielka, co – w
połączeniu z jej zdolnościami zmieniania wyglądu – wyniknie
kilkoma erotycznymi scenami.
Niestety,
choć nie można odmówić produkcji pomysłu, w którym niektórzy
doszukują się komentarza kryzysu tożsamości we współczesnym
świecie oraz warto film pochwalić za wykreowanie silnej i
przyzwoicie ukazanej kobiecej bohaterki, Temptress of a Thousand
Faces cechuje się nieznośnie wyjątkową kiczowatością.
Pospieszny tok narracji, przejaskrawiony antagonista, nierealistyczne
zwroty akcji, wydumane wynalazki, komediowe interludia,
nieprzekonujące sceny akcji z każdą kolejną minutą wciągają
produkcję w proces całkowitej infantylizacji, i gdyby nie kilka
scen o nacechowaniu erotycznym, można byłoby uznać film za
kierowany do młod(sz)ej widowni.
Choć
produkcyjnie rzetelnie zrealizowany, kolorowy i aktorsko nie
odstępujący w żadnym stopniu od poziomu, do jakiego przyzwyczaiło
widzów studio Shaw Brothers, to fabularne mielizny i wylewający się
z ekranu nachalny kicz niwelują możliwości pozytywnego odbioru
produkcji.
Diary of a Lady-Killer
Lie ren
reż.
Kō Nakahira
Premiera:
09.05.69
Obsada:
Yin Fang, Han Chin, Tina Ti, Fanny Fan i inni.
Film otwiera się sceną
samobójstwa młodej dziewczyny, zdającą się ustanawiać
przynależność gatunkową Diary of a Lady-Killer
jako dramatu. Niedługo później rozpoczynające się śledztwo
siostry kobiety, co do powodów decyzji samobójczyni przesuwa
produkcję w stronę kryminału. Ten jednak niebawem ustępuje
komediodramatowi, wykorzystującego seksualne przebudzenie kina lat
60. i prezentującego losy protagonisty: nałogowego podrywacza i
nimfomana. Stopniowo jednak twórcy zacieśniają intrygę wokół
niego, przez co film wykonuje woltę z powrotem w kierunku kryminału
z inklinacjami w stronę thrillera.
Reżyserem
Diary of a Lady-Killer
jest Kō
Nakahira, japoński reżyser, który w 1956 roku zasłynął jako
twórca Zepsutego owocu (Kurutta
kajitsu), zaliczanego do nurtu
taiyozoku filmu,
prezentującego hedonistyczną i otwartą na seksualne doznania
młodzież. Jako taka, produkcja wywołała liczne kontrowersje w
Japonii. W drugiej połowie lat 60. Nakahira współpracował m.in.
ze studiem Shaw Brothers, gdzie w 1968 roku stworzył m.in. remake
Zepsutego owocu, pt.
Summer Heat (Kuang
lian shi). Współpraca nie
trwała zbyt długo, w 1969 Nakahira wyreżyserował swój ostatni
film w studiu Shaw Brothers, omawiany Diary of a
Lady-Killer. W późniejszym
etapie swojej kariery największy rozgłos osiągnął dzięki
wartemu odnalezienia Halfbreed Rika
(Konketsuji Rika,
1972), zaliczanego czasem na poczet nurtu pinky violence.
Studio
Shaw Brothers w swoich filmach wuxia
dotykało elementów kojarzących się z erotycznymi z nader daleko
posuniętą ostrożnością, lecz w przypadku filmów rozgrywających
się współcześnie, co poświadcza choćby Temptress of a
Thousand Faces, coraz częściej
sięgano po mniej lub bardziej widoczną erotykę. Diary of
a Lady-Killer co prawda nie
pokazuje zbyt wiele golizny, lecz nie zabraknie tu pocałunków,
licznych scen podrywania i różnorakich sugestii co do rozwiązłości
seksualnej mieszkańców Hongkongu, wystarczającej aby protagonista
mógł napisać tytułowy pamiętnik. Ponadto rozwiązłość
seksualna – choć wciąż nie uznawana za coś pożądanego – nie
jest tu demonizowana jako obraz upadku społeczeństwa czy przykład
moralnego zepsucia współczesnego świata. Partnerka uzależnionego
od seksu bohatera, choć wyznająca tradycyjne wartości i zasadę
seksu po ślubie, bez większych trudności wybacza postępowanie
ukochanemu, nie spotyka go również zbytnia krytyka ze strony jej
rodziny czy znajomych. Tak samo jego partnerki – zwykle na jedną
noc – nie są przedstawione w negatywnym świetle, a raczej jako
pewne siebie kobiety, które czerpią z okazjonalnych, nocnych
spotkań taką samą przyjemność, jak ich chwilowi partnerzy i nie
widzą w tym nic złego. Oczywiście Nakahira nie namawia widzów do
seksualnego rozpasania i ostatecznie promuje wstrzemięźliwość.
Dziewczyna z początku filmu, która zaszła w ciążę i zdecydowała
się na samobójstwo stanowi jedno z ostrzeżeń przed
nieprzemyślanym postępowaniem.
Z
pewnością walory produkcyjne filmu ustępują większości
produkcji Nakahiry realizowanych w Japonii. Szybka praca na planach w
Hongkongu jest też odzwierciedlana przez scenariusz, prędko
przechodzący między scenami i nie pozwalający na zbyt szczegółowe
portrety psychologiczne. Ponadto zwroty akcji są zwykle nader
przewidywalne, a antagoniści spotykają swój koniec w
rozczarowującym finale. Mimo tych wad, Diary of
Lady-Killer jest zdecydowanie
interesującą produkcją, szczególnie na tle innych ówcześnie
realizowanych w Shaw Brothers. Wartka akcja, solidne aktorstwo,
chwilami trzymająca w napięciu intryga wystarczają do przykucia
uwagi widza do wypełnionego seksualną nadwyżką Hongkongu.
The Flying Dagger
Fei dao shou
reż.
Chang Cheh
Premiera: 18.06.69
Obsada: Cheng Pei-pei,
Lieh Lo, Lei Cheng, Chih-Ching Yang, Miao Ching, Ma Wu, David Chiang
i inni.
Okrutny złoczyńca w
czarno-białej sekwencji scen atakuje zaskoczoną parę kochanków:
mężczyznę zabija, kobietę wpierw gwałci, potem zabija. Gdy
wydaje mu się, że zabawa się skończyła przed jego oczami pojawia
się młoda dziewczyna (Pei-pei), celnymi cięciami pozbawia go
życia. Jak się okazuje ojciec zabitego złoczyńcy jest potężnym
i zepsutym do szpiku kości mistrzem sztuk walki stylu latających
sztyletów. Przepełniony pragnieniem zemsty wyrusza ze swoimi
wojownikami z misją wybicia wszystkim członków klanu dziewczyny. W
międzyczasie przez przypadek w sprawy wplątuje się wędrowny,
cyniczny szermierz – również posługujący się latającymi
sztyletami.
Mimo świetnego otwarcia,
The Flying Dagger jest zdecydowanie jednym ze słabszych
filmów w karierze Cheh. Podobnie jak wcześniej w The Golden
Swallow, także i tu
wykorzystuje on obecność popularnej za sprawą Napij się ze mną
Pei-pei do przyciągnięcia uwagi widza, lecz – przeciwnie do
informacji w czołówce – na pierwszym planie umieszcza męskiego
wojownika. Tym razem wciela się w niego Lieh Lo. Z pewnością jest
to ważna dla Lo produkcja, jako że do tej pory zwykle odgrywał
role drugoplanowe, a także mniej lub bardziej istotnych
antagonistów. Lo zawsze świetnie się w nich sprawdzał, więc
decyzja Changa by – podobnie do Hunga Hsu – umieścić go w
centrum akcji, przyodzianego w gustowne czarne szaty, lekki zarost i
pokłady cynizmu okazała się zdecydowanie dobrym pomysłem.
Niestety, poza tym film
nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Sekwencje starć są zadowalające,
fabuła jednak nadto przewidywalna, brak tu prób eksperymentowania z
treścią bądź formą, a główny antagonista jest wyjątkowo
nieciekawy i potrafi rzucać jedynie do czterech sztyletów. Gdy brak
mu tych czterech ostrzy przeobraża się w żałosnego staruszka,
który nic nie potrafi zrobić. Po intrygującym wstępie, Chang
zszedł do roli prostego rzemieślnika i wysmażył typowy film wuxia
ze studia braci Shaw.
The Invicible Fist
Tie shou wu qing
reż.
Chang Cheh
Premiera: 30.06.69
Obsada: Lieh Lo, Ching
Li, David Chiang, Feng Ku i inni.
Cheh, jak zawsze płodny
reżyser, w 1969 roku zdecydował się na obranie dwukierunkowej
drogi. Na arenie kina wuxia, skierował się niemal zupełnie
w stronę czysto kinowej ekspresji przejaskrawionych sztuk walki,
wzbogacanych nadającą tempa muzyką, wyraźnym kadrowaniem postaci
i montażowymi cięciami pozwalającymi wojownikom na wykonywanie
nadnaturalnych akrobacji. Doskonale sprawdziły się w Return of
the One-Armed Swordsman i po
zadyszce w postaci The Flying Dagger wróciły z pełnym
impetem w The Invicible Fist.
Film ten jest jednym z najlepszych przykładów skupiania się prawie
wyłącznie na akcji i cielesności kina wuxia z niemal
całkowitym pominięciem ważkich zagadnień i fabularnych
komplikacji, choć nie oznacza to, że Cheh całkowicie z nich
zrezygnował.
Akcja rozpoczyna się w
finalnej fazie poszukiwań szajki przestępców i mistrzów sztuk
walki w jednym, którzy przez dwa lata zdołali ukrywać swoje
tożsamości. Główny bohater – tytułowa Niepokonana Pięść –
i jego ludzie ścigają złoczyńców, stopniowo odnajdując nowe
informacja na ich temat. Fabuła schodzi tu jednak na drugi plan,
Cheh w dużym stopniu wykorzystuje film by potwierdzić pozycję Lieh
Lo w gatunku. Lo zawsze prezentował się na ekranie bardzo dobrze i
nie inaczej jest w przypadku tego filmu. Jego postać to twardy
wojownik, sceny akcji z jego udziałem wypadają o wiele bardziej
realistycznie niż w przypadku wielu z jego ówczesnych kolegów po
fachu. Udaje mu się też zaprezentować delikatniejszą stronę w
przedfinalnych scenach naznaczonych romantycznym sznytem.
To, co zajmuje prymarną
pozycję w produkcji, to oczywiście sceny akcji. Cheh prezentuje
całą gamę intrygujących starć z użyciem mnóstwa sekretnych
ataków. Liczydło zmienia się w broń strzelającą, następnie w
trzyczęściowe nunchaku, z którego w odpowiedniej chwili wyłania
się ostrze – tego typu wymyślnego oręża jest więcej, a jego
użycie jest ograniczone do postaci negatywnych; honorowi bohaterowie
nigdy nie zniżają się do korzystania z ukrytych broni. Cheh
praktycznie do perfekcji opanował stopniowanie napięcia podczas i
między walkami, stąd też The Invinble Fist stanowi
prawdziwy stylistyczny tour de force.
Warto na film zwrócić
uwagę z jeszcze dwóch powodów. Cheh wykorzystuje go również do
wypromowania nowej gwiazdy kina wuxia i – później – kung
fu Davida Chianga, który obok Lunga Ti stanie się niedługo
największą gwiazdą kina sztuk walki od Shaw Brothers. Chiang gra
tutaj drugoplanową rolę, lecz wyróżnia się dzięki białej
szacie, zwykle pojawia się obok Lo oraz przygotowano dla niego dość
widowiskową sekwencję starć z wrogiem, w tym pojedynek z głównym
antagonistą filmu. Po drugie, Cheh bardzo udanie przedstawił postać
negatywną poprzez jej kontakt z niewidomą córką. Udowadnia w ten
prosty, acz efektywny sposób, że nie jest on postacią
jednowymiarową i ten sam człowiek dla jednych może być
pozbawionym skrupułów mordercą, a dla innych kochającym ojcem.
Niestety, uszczegółowienie jego portretu psychologicznego
równocześnie uwypukla braki charakterologiczne pozostałych
postaci.
The Invincible Fist
choć więc trudno uznać za wyżyny gatunku, to poprzez udaną
stronę formalną Cheh wyciska z prostej fabuły maksimum, dając
miłośnikom wuxia film, jaki na pewno nie będą w stanie
uznać za rozczarowujący.
Dead End
Si jiao
reż.
Chang Cheh
Premiera:
12.07.69
Obsada:
Lung Ti, Ching Li, David Chiang, Chien Yu, Hung Lieh Chen i inni.
Chang Cheh za pomocą
Dead End udowadnia, że jego
zainteresowania wychodzą daleko poza wuxia.
Przechodząc w stronę melodramatu z bardzo małymi nawiązaniami do
kina akcji, nie tylko wskazuje na kierunek, w jakim będzie teraz
podążał równocześnie z kontynuacją tworzenia klasycznych
pozycji wuxia, ale też
finalnie przypieczętował pozycje Lunga Ti i Davida Chianga.
W filmach takich, jak
Jednoręki szermierz czy Zamachowiec, reżyser
przedstawiał tragicznego, młodego bohatera, który pochodzi z
niższych warstw społecznych, jednak zdobywa legendarną, mimo że
naznaczoną wielkimi poświęceniami czy śmiercią – pozycję,
dzięki swym umiejętnościom w sztukach walki. Jednak we
współczesnym świecie fantazja o zdobyciu szacunku poprzez
sprawność fizyczną jest praktycznie niemożliwa do spełnienia.
Stąd też by być bliżej współczesnych problemów i bliżej
współczesnego, często sfrustrowanego widza Cheh zaczął sięgać
po kino współczesne. W przejściu w kierunku bardziej
naturalistycznego pokazywania młodzieży, przekraczającej granice
społeczne oraz angażującej się w otwarte relacje seksualne
doszukiwać się można – zapewne słusznie – inspiracji kinem
japońskim, w tym krótkotrwałym nurtem taiyozoku na czele.
Dead End
przedstawia historię młodego, dość beztrosko żyjącego chłopaka
(Ti). Ma on przyjaciela (Chiang), dziewczynę i jest świetny w
podrywaniu. Choć jest nieco infantylny, to również jest to
kochający syn i uczciwy człowiek. Wszystko się zmienia, gdy przez
przypadek poznaje bogatą dziewczynę z wyższych sfer (Li). Niemal
natychmiast się w niej zakochuje, a jego pogoń za obiektem pragnień
okazuje się początkowo wieść ku szczęśliwemu zakończeniu.
Dziewczyna nie tylko odwzajemnia jego uczucie, lecz niebawem zaczyna
wraz z nim dokonywać licznych transgresji społecznych. Gdy ich
związek staje się bardziej poważny, okazuje się, że jest to
mezalians bez szans na powodzenie w rozwarstwionym społeczeństwie
Hongkongu. Miłość protagonistów prezentuje się jako symbol
(próby) przełamania niewidzialnych barier w społeczeństwie,
oddzielających tzw. wyższe sfery od ludzi biedniejszych, którym
nie daje się równych szans na zaistnienie w świecie.
Niesprawiedliwość
przedstawia się tutaj w osobie starszego brata bogatej dziewczyny.
Uważa on, że osoby z niższych sfer nie powinny występować spoza
przypisanych im pozycji, a związek z taką osobą jest hańbiący.
Nie waha się przy tym wyrażać swojego zdania poprzez nasyłanie
bandziorów by bili innych, niszczyli im mienie, a nawet dokonali
zabójstwa. Brat jest osobą, którą widz szczerze znienawidzi,
dzięki czemu łatwiej przejmie się problemem komentowanym w Dead
End. Nawet fabularna przewidywalność produkcji nie odbiera jej
energii i emocjonalnego ładunku, jaki generują zaprezentowane
konflikty oraz frustracje.
Warto jeszcze wspomnieć,
że jest to dość nietypowe obsadzenie Ti. Choć gra on tutaj
rebelianckiego młodzieńca, nieszczęśliwie zakochanego i z góry
skazanego na porażkę w oportunistycznym świecie, to zwykle Chiang
jest kojarzony z podobnymi rolach. Cheh zmienił relację dwóch
aktorów jeszcze w 1969 roku, w filmie wuxia Have Sword,
Will Travel, który pokazuje podobny problem. Ti świetnie zagrał
zbuntowanego nastolatka, jednak o wiele lepiej – jak się okazało
– pasował w rolach twardszych, bardziej stoickich osób, podczas
gdy Chiang odnalazł się idealnie w kreacjach tragicznych wojowników
i młodzieńców szukających wyjścia spoza niesprawiedliwych ram
społecznych i krzywdzących stereotypów.
Vengeance is a Golden
Blade
Fei yan jin dao
reż.
Meng Hua Ho
Premiera:
19.07.69
Obsada:
Hua Yueh, Ping Chin, Chin Tang, Sammo Hung Kam Bo i inni.
Zdradzony przez żonę
mistrz sztuk walki i właściciel niezniszczalnego Miecza Złotego
Smoka, zostaje okaleczony. Zmuszony do ucieczki wraz ze służącym i
córeczką, zostaje uratowany przez mieszkającego z wnuczkiem
zielarza. 18 lat później mistrz jest już starszym człowiekiem,
poświęcającym się stworzeniu broni zdolnej do pokonania Miecza
Złotego Smoka Jego córka i wnuk zielarza stanowią parę, a była
żona prowadzi dom publiczny, jej partner zaś terroryzuje ze swoim
gangiem cały kraj, będąc niepokonanym jako właściciel potężnego
oręża.
Vengeance is a Golden
Blade jest niestety kolejnym
potwierdzeniem trudności, jakie mieli twórcy w popchnięciu wuxia
w jakimkolwiek ciekawszym kierunku. Jest to bodaj najwyrazistszy
przykład stagnacji gatunku w studiu Shaw Brothers pod koniec lat 60.
Podczas oglądania filmu widzowi nieustannie towarzyszy wrażenie
deja vu, liczne
pomysły z poprzednich filmów studia zostają wykorzystane na nowo,
a scenariusz jest do bólu przewidywalny. Nie pomagają również
niezbyt pomysłowe choreografie oraz nijaki antagonista. Jedyne na co
można zwrócić uwagę to status broni, która bardziej niż
zdolności właściciela wpływa na potęgę wojownika. Już
wcześniej miecz stawał się atrybutem, który dominował w
określaniu umiejętności, a nawet tożsamości właściciela, w
Vengeance is a Golden Blade
ten stan rzeczy jest doprowadzony niemal do ekstremy. Posiadanie
miecza, tnącego inne miecze wznosi wojownika na wyżyny świata
sztuk walki, sprawiając, że jest on praktycznie nie do pokonania.
Raw Courage
Hu dan
reż.
Wei Lo
Premiera:
13.08.69
Obsada:
Cheng Pei-pei, Hua Yueh, Fung Wu i inni.
Cheng Pei-pei i Yuen Hua
ponownie razem i ponownie filmie Wei Lo. Choć rok 1969 z pewnością
nie należy do najlepszych w karierze Lo, to Raw Courage z
pewnością poprawia jego wizerunek pod koniec dekady. Produkcja jest
sprawnie rozpisana, posiada interesujące postaci i wypełniona jest
przemyślanymi zwrotami fabularnymi oraz pomysłowymi i dość
intensywnymi sekwencjami sztuk walki. Ponadto film cechuje się
rozmachem rzadko spotykanym do tej pory w Shaw Brothers; choć wciąż
oświetlenie, zdjęcia, muzyka i studyjne scenografie nie pozwalają
pomylić tego studia filmowego z żadnym innym, to Lo filmuje całkiem
sporo w otwartych przestrzeniach, a w sekwencjach ze społecznością
Białego Smoka korzysta z nader pokaźnej grupy statystów, bardzo
sprawnie kontrolowanej w ogromnym starciu z trójką bohaterów.
Raw Courage
opowiada historię dwójki młodych wojowników ze społeczności
Czarnego Smoka. Społeczność zostaje wymordowana przez brutalnym
wojowników, działających na polecenie dyktatora eunucha Qin.
Młodzi dziewczyna i chłopak uciekają z kilkumiesięcznym dzieckiem
– prawowitym następcą tronu. Mają za zadanie dotrzeć do
sekretnej społeczności Białego Smoka.
Film oprócz podróży
przerywanej konstytuującymi przynależność gatunkową scenami
walk, urozmaica historię na wiele sposobów. Po pierwsze przedstawia
podróż w formie pościgu – wojownicy Qina wciąż depczą
bohaterom po piętach, a każde wkroczenie do nowego miasta wiąże
się z koniecznością przechodzenia przez wojskowe blokady za pomocą
różnorakich forteli. Po drugie zmusza bohaterów do opieki nad
małym dzieckiem, którego płacz, potrzeba karmienia czy
niespodziewana gorączka stanowią zaskakująco udanie
zaimplementowane komplikacje w podróży. Po trzecie nie brak tu scen
o nacechowaniu humorystycznym, realizowanych z niespodziewanym
wyczuciem przez Lo. Na wyróżnienie zasługuje szczególnie fortel
jednego z bohaterów, dzięki któremu dołączają do tancerzy
podczas festiwalu w mijanym przez nich mieście.
Jak być może ktoś
zauważył, nie jestem zbyt wielkim fanem scen akcji z udziałem
Pei-pei. Wyglądają one zwykle nader sztucznie i są przeważnie
mało dynamiczne. W Raw Courage poprzez odpowiednie kadrowanie
i cięcia udaje się nadać starciom większej prędkości, a
choreografie są wystarczająco pomysłowe by potyczki z jej udziałem
wypadły zadowalająco. Gdy zaś dochodzi do najważniejszych
pojedynków, wtedy na pierwszy plan wystawiani są męscy wojownicy,
wypadający o wiele realistyczniej na ekranie. Lo nie omieszka
również skorzystać z obecnych jeszcze wtedy, choć na szczęście
coraz rzadziej wykorzystywanych efektów fast-motion. Trzeba jednak
przyznać, że udało mu się je tutaj wkomponować niemal
niezauważenie.
Poza widowiskową fabułą,
w filmie zawarte jest również przesłanie patriotyzmu, klasyczne
dla kina wuxia. Wojownicy, niezależnie od płci i statusu
majątkowego muszą zgodnie walczyć z wrogami narodu, dyktatorami i
okupantem. Walka o kraj i naród jest najwyższym powołaniem
wojownika.
The Swordmates
Yan niang
reż.
Chang Ying, Fan Pan
Premiera:
08.10.69
Obsada:
Ping Chin, Hua Chung, Chung-Hsin Huang, Chih-Ching Yang, Hsieh Wang i
inni.
Film opowiada o walce o
jadeitowy posążek, w którym ukryty został tajny dokument o
państwowej wadze. McGuffin służy jednak wyłącznie do
zaangażowania dość pokaźnej i zróżnicowanej plejady wojowników
w walki, zdrady i nieporozumienia. The Swordmates oprócz
wyrażenia typowej dla kina wuxia moralizatorskiej puenty o
patriotyzmie jest w rzeczywistości prostym kinem sztuk walki, które
bardziej niż czymkolwiek innym – przez swój krótki czas trwania
skupia się na efektownych starciach i podchodach.
Choć film jest
fabularnie nieskomplikowany – nawet zbyt nieskomplikowany, biorąc
pod uwagę ilość postaci – i stanowi niezobowiązującą
rozrywkę, to prezentuje solidny poziom wykonania. Nigdy nie nuży,
akcja rozwija się prędko, choreografie są zwykle interesujące, a
aktorzy świetnie prezentują się w swoich rolach. Warto pochwalić
Ping Chin, aktorkę znaną zwykle mniejszych ról, która w roli
pierwszoplanowej wypadła nie tylko udanie i atrakcyjnie, ale również
walki z jej udziałem prezentują się dynamiczniej i realistyczniej
niż te z udziałem większych gwiazd, jak Cheng Pei-pei czy Ching
Li. The Swordmates to film dedykowany wyłącznie miłośnikom
wuxia obliczonego na szybką akcję; ich z pewnością nie
zawiedzie, reszta raczej nie odnajdzie tu zbyt wiele.
The Golden Sword
Long men jin jian
reż.
Wei Lo
Premiera: 15.10.69
Obsada: Cheng Pei-pei,
Yuen Kao, Lai Wang, Pao-Shu Kao, Wei Lo, Feng Ku i inni.
Młody mistrz rusza na
poszukiwania swojego zaginionego 7 lat temu ojca. Za granicą
napotyka złych mistrzów sztuk walki oraz piękną, biedną
mistrzynię, której pomaga w pokonaniu wrogów. Po nieudanych
poszukiwaniach wraca do swojej posiadłości, gdzie żeni się z
poznaną podczas podróży dziewczyną. W dniu ślubu pojawiają się
jednak tajemniczy ludzie, którzy 10 lat temu porwali jego ojca.
Wszystko wskazuje na to, że pochodzą z niesławnego, legendarnego
Złotego Pałacu rządzonego przez despotyczne mistrzynie sztuk
walki.
Podobnie jak w Dragon
Swamp, Lo oscyluje tutaj wokół kina przygodowego, infantylnej
fantastyki i rodzinnego dramatu, wysuwającego na pierwszy plan
synowską lojalność jako prymarną wartość wojownika. Niestety,
ogromna dawka kiczu, chaotyczny scenariusz, próbujący w krótkim
czasie upchnąć wielowątkową powieść I Kuanga oraz wysoce
rozczarowujące zakończenie skutecznie obniżają przyjemność z
seansu. Wei Lo ponownie okazuje się reżyserem czującym się
najlepiej w estetyce kiczu, niestety jak zwykle bywa w jego filmach
na tym etapie kariery, jest to kicz nader infantylny, pozbawiony
logicznych podstaw i zajmujących postaci. Mimo to bawił on
Hongkońską widownię, co motywowało studio do tworzenia kolejnych
produkcji w podobnej stylistyce.
A City Called Dragon aka Ten Days in Dragon City aka Dragon Wall
Long cheng shi ri
reżyseria: Larry Tu
scenariusz: Larry Tu i Hon Hu
studio: Union Film i International Film Production
premiera: 20.11.1969
Obsada: Feng Hsu, Chun Shih, Hui-Lou Chen, Han Hsieh, Chun-Shan Wan, Ming Kao i inni.
A City Called Dragon aka Ten Days in Dragon City aka Dragon Wall
Long cheng shi ri
reżyseria: Larry Tu
scenariusz: Larry Tu i Hon Hu
studio: Union Film i International Film Production
premiera: 20.11.1969
Obsada: Feng Hsu, Chun Shih, Hui-Lou Chen, Han Hsieh, Chun-Shan Wan, Ming Kao i inni.
A City Called Dragon
to tajwański film wuxia
mogący poszczycić się trzema silnymi zaletami: udaną
szpiegowsko-kryminalną intrygą, świetnym montażem i mocarną
obsadą z twardszą niż jakikolwiek miecz Feng Hsu na czele.
Yen-Chih Shang (Hsu) przybywa do tytułowego miasteczka, które
rządzone jest przez bezdusznego dyktatora Chi-Tsu Changa (znany z A
Touch of Zen Chun Shih).
Protagonistka ma za zadania skontaktować się tam z członkami
podziemia, walczącego z władzą, odzyskać zaginione plany ataku na
miasto oraz dokonać zabójstwa tyrańskiego władcy. Jak można
przypuszczać, bohaterka posiada niebagatelne zdolności sztuk walki,
co może nie wystarczyć, gdyż jej przeciwnicy zdają się być
jeszcze potężniejsi. Większym jednak problemem niż walka na
miecze może okazać się ludzka natura; w miasteczku bowiem nigdy
nie wiadomo komu ufać i każda napotkana osoba może w
rzeczywistości być wrogim szpiegiem.
To
właśnie motyw szpiegowania, kłamania i podstępności stanowi
największą zaletę produkcji.
Gdy Shang przybywa do miasta zaczyna za nią podążać
wędrowny sprzedawca, kilka zakrętów później śledzi ją
tajemniczy przechodzień, a gdy skręca w boczną uliczkę natyka się
na podejrzanego chłopa niosącego wiadra z wodą. Każda z tych osób
zdaje się ukrywać swoje prawdziwe zamiary, widz wie, że
przynajmniej część z nich nie posiada wobec bohaterki dobrych
intencji. To, co bardziej jednak zwraca uwagę w tych scenach, to ich
montaż. Gwałtowne przejścia z oczu Hsu na twarze osób, ich nogi,
ujęcia kręcone z nietypowych kątów, pokazujące fragmenty twarzy
aktorki na pierwszym planie i jej podejrzliwe spojrzenie, podczas gdy
w tle – równie wyraźnie – widać śledzącą ją osobę. Kadry
stopniowo zaczynają prezentować się coraz bardziej pomysłowo;
zostają też podbite nienaturalnie głośnymi dźwiękami
diegetycznymi wybranych miejsc i postaci: kija uginającego się pod
ciężarem wiadra z wodą czy odgłosów wózka z towarami
pospiesznie przebiegającego handlarza. Wszystko to tworzy wrażenie
permanentnego zagrożenia i nienaturalności świata przedstawionego.
Szkoda
tylko, że te intrygujące rozwiązania formalne nie idą w parze z
równie intrygującymi choreografiami sztuk walk czy – co jest
większym problemem – ich przedstawieniem. Nieco paradoksalnie w
scenach akcji doskwiera ten sam montaż, który tak dobrze prezentuje
się poza nimi. O ile nieco eksperymentalne zacięcie jest
niewątpliwą zaletą podczas sekwencji różnorakich podchodów, o
tyle w scenach sztuk walki jego zastosowanie zwyczajnie irytuje; nie
tylko nie widać przez nie sporej ilości ruchów (w czym czasami –
szczególnie w finalnym starciu – przeszkadza również ciemna
paleta barw), ale także wykorzystane są by sztucznie wzmocnić
dynamikę akcji, co niemal nigdy nie jest dobrym pomysłem. Sprawia
to jedynie, że pojedynki zwyczajnie stają się mniej realistyczne i
poszatkowane, pozbawione płynności i energii.
Obecne
braki choreograficzne, nadrabia za to charyzma aktorów. Hsu jest
niemal perfekcyjna w swojej kreacji; nie tylko zieje nienawiścią
wobec swoich przeciwników, ale jej przenikliwy wzrok czy dumne
cierpienie podczas sekwencji tortur, sprawiają, że buduje ona obraz
protagonistki jako silnej, zdolnej, inteligentnej, ale i nie
pozbawionej słabości. Jest to szczególnie warte pochwalenia, jako
że scenariusz nie daje jej zbyt wiele możliwości na pokazanie
bogatej palety emocji. Udanie prezentuje się też Shih, którego
kreacja może być dla niektórych zaskoczeniem jako że większości
widzów wuxia kojarzy
się on prymarnie z protagonistą A Touch of Zen,
stanowiącym niemal zupełne przeciwieństwo Changa. Najgorzej wypada
tu Hui-Lou Chen w roli złego mistrza sztuk walki, przybywającego do
miasta aby pomóc rozprawić się z protagonistką. Postać ta co
chwila popada w czarno-charakterowy śmiech, którym punktuje niemal
każdą swoją wypowiedź, nadając swojej postaci kuriozalności i
karykaturalności, odbierających złemu mistrzowi złowieszczą
aurę, jaką generuje podczas introdukcji postaci.
Ostatecznie,
A City Called Dragon
jest nierówną produkcją, jej interesujący montaż i świetne
kreacje są niewątpliwą zaletą, szczególnie, gdy uzupełniają
kryminalną czy wręcz szpiegowską fabułę. Scenariusz przechodzi
później co prawda w klasyczną dla gatunku historię, lecz dzięki
jej interesującemu rozpoczęciu widz pozostaje zaciekawiony aż do
końca. I mimo technicznych wad w scenach akcji i niefortunnej
prezentacji jednego z głównych antagonistów, produkcję
zdecydowanie rekomenduję każdemu miłośnikowi wuxia.
Have Sword, Will
Travel
Bao biao
reż.
Chang Cheh
Premiera:
28.12.69
Obsada:
David Chiang, Lung Ti, Ching Li, Miao Ching, Feng Ku, Chung Wang i
inni.
Chang kontynuuje tutaj
promowanie Davida Chianga, który – choć teoretycznie obsadzony w
roli drugoplanowej – w rzeczywistości zajmuje centralną pozycję.
Wciela się on w młodego, honorowego, uczciwego, lecz również
biednego szermierza o ogromnych umiejętnościach sztuk walki. Jako
osoba z nizin społecznych i bez możliwości zatrudnienia, a także
bezpodstawnie piętnowana i postrzegana za negatywną przez zbyt
dumnych i „praworządnych” bohaterów, Chiang staje się metaforą
młodzieży nierozumianej przez społeczeństwo i władzę, bez
widoków na świetlaną przyszłość w Hongkongu przełomu lat 60. i
70. Osadzenie tego typu tematyki w kinie wuxia jest, jeśli
nie wielce nowatorskim, to z pewnością dość oryginalnym pomysłem.
Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że jest to pierwszy film
Changa, który tak mocno zajmuje się tym problemem. Logicznym
krokiem było więc przejście w kierunku filmów osadzonych
współcześnie, co zdecydowanie silniej uwypukliło problem. W
większości tego typu produkcji grywać będzie właśnie Chiang,
którego smutna, acz przystojna twarz oraz smukłość idealnie
pasowały do ambitnego, honorowego młodzieńca, któremu odbiera się
szansę na godne życie z powodu społeczno-politycznych uwarunkowań.
Chiang jest również
uzdolniony w kwestii sztuk walki, co stanowi dodatkowy plus jego
kreacji. Jest bardzo zwinny i świetnie odnajduje się w licznych
starciach i „siłowaniach” się na zdolności. W Have Sword,
Will Travel jest ich zaś niemało. W dodatku są to świetnie
rozpisane choreografie, w których w ruch idą ukryte bronie, walki
różnorakim orężem oraz zapadający w pamięć antagoniści. Film
jest również, jak przystało na produkcje Cheh, dość krwawy, a
jego pesymizm pogłębia los bohatera, który idzie w ślady
poprzednich tragicznych młodzieńców, odgrywanych przez Yu Wanga.
Główne role – wg
czołówki – otrzymali Lung Ti i Ching Li. Ching Li pojawiała się
pod koniec lat 60. w licznych filmach Shaw Brothers jako ekranowa
piękność, przy czym jej role – w przeciwieństwie do ról Cheng
Pei-pei – nie były tak często związane z mistrzyniami sztuk
walki, czego dowodzi m.in. The Invincible Fist. Tutaj Li gra
jedną z mniej potężnych szermierek, narzeczoną postaci granej
przez Ti, która jednak czuje coraz silniejszą więź z Chiangiem.
Ich platoniczna, niemożliwa miłość jest bardzo udanie
zaprezentowana przez Cheh, o co stosunkowo ciężko w kinie wuxia.
Jest ona głównym motorem działań Chianga, decydującego się
pomóc dziewczynie, nawet mimo niechęci jej przyjaciół i ciągłego
podejrzewania go o ukryte, niemoralne zamiary.
Lung Ti natomiast
prezentuje nieco bardziej tradycyjny wizerunek bohatera. Jego
fizjonomia sprawia, że idealnie nadawał się do ról potężnych,
inteligentnych szermierzy, zwykle z wyższych sfer lub tajemniczych
wojowników. Jako sprawny w sztukach walki i przystojny szermierz,
stanowił też łakomy kąsek dla pań. Często Ti i Chiang pojawiali
się wspólnie na ekranie, wtedy zwykle jako osoby o przeciwstawnych
charakterach: Ti jako ustatkowany młodzieniec o stabilnych
poglądach, nie rozumiejący młodzieńczego buntu i próby wyjścia
poza ustalone ramy społeczne Chianga; Have Sword, Will Travel
jest pierwszym podobnym zestawieniem tych dwóch gwiazd kina sztuk
walki.
Poza tym warto w filmie
zwrócić uwagę na udane stopniowanie napięcia, przedstawienie
relacji między postaciami, wplecioną w całość scenę oniryczną
oraz pewne podobieństwa z tematami kina japońskiego, z
portretowaniem młodzieży na czele. Choć momentami zbyt
melodramatyczny i przesadzony Have Sword, Will Travel bez
wątpienia stanowi jedną z ciekawszych pozycji kina wuxia.
* Co
miało miejsce niedługo po zakończonym skandalem romansie z żoną
reżysera Qin Jiana, który popełnił samobójstwo przed
sfinalizowaniem rozwodu. Zresztą małżeństwo Wanga i Lin też nie
było udane i para rozstała się w 1975 roku. Lin wielokrotnie
oskarżała Wanga o przemoc wobec jej osoby. W 1977 Lin wyjechała do
Stanów Zjednoczonych, gdzie zmarła w 1995 roku z powodu ataku
astmy. Z tego małżeństwa Wang ma trzy córki, w tym Lindę Wong
popularną w latach 90. piosenkarkę Cantopopową.
Wang
ożenił się ponownie ze stewardesą Wang Kaizhen, jednak i to
małżeństwo nie było spokojne. Kaizhen wniosła pozew o rozwód i
nawiązała romans z młodym biznesmenem Zhangiem Zhao. Wang Yu
zorganizował publiczny atak na żonę, zaskakując ją z policją i
reporterami podczas jednej z jej miłosnych eskapad. Do rozwodu
między nimi doszło w 1997 roku.
Skoro
już jesteśmy przy Yu Wangu, można wspomnieć, że w 1981 roku
został oskarżony o morderstwo w Tajwanie, jednak został
uniewinniony z powodu braku wystarczających dowodów, na pierwsze
strony gazet nieraz też trafiały informacje o jego kolejnych
bijatykach w publicznych miejscach.
Black Invitation aka Black Letter
Hei tie
reżyseria: Hsu-Chiang Chou
scenariusz: Yung-Hsiang Chang
studio: Union Film
premiera: ??.??.1969
Obsada: Ying Pai, Hsiang-Chin Han, Chi Ma, Chien Tsao, Ming Kao i inni.
Black Invitation aka Black Letter
Hei tie
reżyseria: Hsu-Chiang Chou
scenariusz: Yung-Hsiang Chang
studio: Union Film
premiera: ??.??.1969
Obsada: Ying Pai, Hsiang-Chin Han, Chi Ma, Chien Tsao, Ming Kao i inni.
Black Invitation to
moja pierwsza tajwańska wuxia,
która mnie niemal zupełnie rozczarowała. Oprócz solidnej kreacji
Paia, produkcja ma bardzo mało do zaoferowania. Pretekstowa fabuła
o niepoważanym młokosie, który po latach powraca do rodzinnej
wioski skrywając swoje zdolności sztuk walki jest serią klisz i
nadto przewidywalnych zwrotów akcji. Zamieszkujące film postaci są
jednowymiarowe, a ich zachowania czasem kuriozalne i nielogiczne. Nie
lepiej jest pod względem technicznym: poprawna praca kamery, niezbyt
pomysłowe kadrowanie i okropnie sztuczne sceny sztuk walki
dopełniają negatywnego wizerunku całości. Tylko dla największych
fanatyków wuxia i
Paia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz