niedziela, 3 września 2017

The Arch (Dong fu ren, Cecille Tong Shu-Shuen, 1970)

The Arch
Dong fu ren
reżyseria i scenariusz: Cecille Tong Shu-Shuen
studio: Cathay i Film Dynasty
premiera: 14.10.1970

Obsada: Lisa Yu Yan, Roy Chiao Hung, Hilda Chow Hsuen, Lee Ying, Man Sau, Leung Yui i inni.


The Arch to film wyjątkowy niemal pod każdym względem. Hongkońskie kino w latach 60. było praktycznie w całości zorientowane na walory eskapistyczne – oczywiście Chang Cheh czy King Hu przemycali większe ambicje, a Story of a Discharged Prisoner zawierał zdrową dawkę społecznej krytyki, lecz nie da się ukryć, że przede wszystkim były to filmy rozrywkowe, w dodatku prezentowane z męskiego punktu widzenia, nawet jeśli bohaterkami sporej części wuxia czy imitacji przygód Jamesa Bonda były kobiety. W tym otoczeniu pojawiła się Cecille Tong Shu-Shuen, która zadebiutowała jako reżyserka, autorka scenariusza, producentka, a nawet epizodyczna aktorka w The Arch – artystycznej, zaprezentowanej z kobiecej perspektywy produkcji, która niemal samodzielnie wyznaczyła nowe trendy hongkońskiego kina na kolejną dekadę, wywierając ogromny wpływ m.in. na tajwańskie kino nowej fali.

Tytułowy „łuk” jest monumentem wznoszonym z dekretu cesarskiego osobie, która wykazała się szczególnymi wartościami społecznymi i stanowi moralny przykład do naśladowania. Monument ten jest nie tylko ogromnym wyróżnieniem, lecz wiążą się z nim też powszechne poważanie i znaczna poprawa statusu materialnego. Na to szczególne wyróżnienie oczekuje pani Dong (Lisa Lu Yan*), nauczycielka, która mieszka w szkolnej posiadłości wraz ze starszą i podupadającą na zdrowiu matką (Man Sau), atrakcyjną córką Wei-Ling (Hilda Chow Hsuen) oraz pomagającym w codziennych pracach Zhangiem (Lee Ying). Jako że zamieszkała przez nich wioska jest zagrożona atakami bandytów, osiedlają się w niej żołnierze pod dowództwem generała Yang Kwana (Roy Chiao Hung), który zamieszkuje w budynku szkolnym. Przystojny i dobrze wychowany generał wzbudza niemal natychmiastową sympatię zarówno pani Wong, jak i jej córki.

Shu-Shuen skupia się niemal wyłącznie na trójkącie romantycznym, przedstawiając go nadzwyczaj subtelnie. Delikatne gesty, przypadkowe zetknięcia rąk, zakamuflowane podchody zajmują większą część uwagi przez około połowę czasu trwania filmu. Pani Dong by pozostać wierną swojej moralności – w dużej mierze narzuconej społecznie – zdusza w sobie uczucie miłości, podczas gdy jej córka wręcz przeciwnie. Gdy w wiosce ludzie zauważają romans Wei-Ling z generałem, pani Dong konfrontuje się z córką, która sfrustrowana stwierdza, że nie ma zamiaru przejmować się, co sądzą inni o jej zachowaniu. Dla pani Dong jedynym wyjściem jest zaaranżowanie małżeństwa z generałem, co też ma miejsce. Wei-Ling wyprowadza się z domu, niedługo potem umiera matka pani Dong, która – przebywając w samotności i targana sprzecznymi emocjami – zaczyna przeżywać załamanie psychiczne.

Shu-Shuen stwierdziła, że film opisuje „wewnętrzne uczucie kobiety”, a jej zduszenie przez narzuconą z zewnątrz moralność wchodzi w krytyczny dyskurs z zastaną rzeczywistością pozafilmową i wpisuje się w trwającą wtedy kulturową rewolucję. Artystyczne zapędy reżyserki oraz społeczny komentarz okazały się tym samym zbyt niepokojące dla władz, które zakazały wyświetlania filmu. Mimo to był on pokazywany poza oficjalnym obiegiem, wywierając szczególne wrażenie na tzw. filmowcach piątego pokolenia (kończących akademię filmową w Pekinie w 1982 roku), w tym takich mistrzów kina, jak Zhang Yimou czy Chen Kaige.

The Arch był w dużej mierze kręcony w otwartych przestrzeniach Tajwanu, co pozwoliło zarówno na stworzenie licznych odniesień do natury, w tym natury człowieka, jak również uniknąć klaustrofobicznego uczucia czy wrażenia sztuczności. Dodatkowej atrakcyjności dodaje fakt, że zdjęcia nieraz zapierają dech w piersiach i pokazują głęboko przemyślaną wizualną strukturę produkcji. Nie jest to zaskoczeniem, jako że ich autorem był Subrata Mitra, najszerzej znany jako zdjęciowiec współpracujący z bengalskim reżyserem Satyajitem Rayem. Nie tylko jednak zdjęcia, ale i montaż są jest tu wart uwagi. Im większe emocje targają postaciami tym szybsze stają się cięcia; ten prosty trik został tu jednak dodatkowo wzbogacony zachodzącymi na siebie obrazami, zapętlonymi fragmentami scen, zaburzeniem topograficznego porządku – wszystkie te zabiegi zostały wykorzystane w sposób mistrzowski, bez zbytniej przesady, lecz w chwilach największych kryzysów doskonale przekazują emocjonalny chaos, uporczywie powracające wyrzuty sumienia, żal za niespełnionymi szansami, równocześnie wzbudzając zachwyt widza. Poza tymi scenami Shu-Shuen zdecydowanie preferuje unikanie cięć na rzecz pomysłowego wykorzystania zbliżania i oddalania kamery, pozwalającego postaciom pojawiać się w kadrze; ten zabieg ma także dodatkową funkcję, wskazującą na zmiany emocjonalne postaci i/lub stosunek wobec innych. Przejścia między scenami są zaś realizowane z pomocą powolnego zanikania obrazu, nakładającego się na obraz z kolejnej sceny. To właśnie dzięki swoją techniczną stronę, The Arch z klasycznego u rdzenia dramatu o niespełnionej miłości przeradza się niemal w rasowe kino eksperymentalne, idealne do wyrażenia stanu umysłowego osoby w pułapce swoich myśli i społecznych konwenansów, niezdolnej do pogodzenia się z naturą i tracącą poczucie rzeczywistości.

Odmienność The Arch od reszty ówczesnego kina z Hongkongu czy Chin i Tajwanu nie jest przypadkowa jeśli pamięta się, że Shu-Shuen w przeciwieństwie do tamtejszych filmowców (jej pokolenie uczyło się fachu oglądając sowieckie kino), kształciła się w Ameryce, gdzie miała możliwość poznawania filmów z całego świata. Jej ulubionym reżyserem został wspomniany Satyajit Ray, stąd też nie dziwi obecność Mitry na planie ani podobieństwa ze stylem Raya i niemal skrajna odmienność od czegokolwiek zrealizowanego do tej pory w Hongkongu i Chinach.

Niestety nie jest to film pozbawiony wad. Fakt, że jest to reżyserski debiut objawia się w nierównym tempie narracji; szczególnie do momentu zawarcia małżeństwa przez Wei-Ling wydaje się, że Shu-Shuen nie jest też pewna, kto jest prawdziwym protagonistą. Zdecydowanie większą wadą jest natomiast ścieżka dźwiękowa, oferująca powtarzające się melodie, obecne przez niemal cały czas trwania filmu, w dodatku zagrane na jednym instrumencie. Nużąca muzyka, czasem zbyt silnie odstająca od wizualnych osiągnięć psuje nieco odbiór, co zauważyła sama reżyserka, stwierdzająca po latach, że zdecydowanie zmieniłaby ścieżkę dźwiękową na bardziej zróżnicowaną.

Wady te nie są na tyle duże, by The Arch można było uznać za coś innego niż wizualnie perfekcyjne dzieło o wyjątkowej wadze historycznej. Shu-Shuen i jej doskonały debiut – obecnie nieco zapomniany – jest pozycją, którą nie tylko miłośnicy kina z Hongkongu, ale miłośnicy kina jako takiego powinni zdecydowanie obejrzeć.

*Dla Lisy Yu Yan była to pierwsza mandaryńskojęzyczna produkcja w jej karierze. Urodzona w Szanghaju w 1927 roku aktorka, wyjechała w wieku 20 lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie uczyła języka chińskiego, pracowała jako reporterka oraz prowadziła audycję radiową. Uczyła się też aktorstwa w Pasadena Playhouse, co doprowadziło ją do przełomu w karierze, gdy zagrała w The Mountain Road (Daniel Mann, 1960). Zaproszona do Hongkongu przez tamtejszych reżyserów oraz studio Shaw Brothers, wróciła do kraju, gdzie zagrała w The Arch, zdobywając za ten film nagrodę dla najlepszej aktorki podczas Golden Horse Awards w Tajwanie, nagrodę tę zdobyła też później za rolę w The Empress Dowager (Qing guo qing cheng, Han Hsiang Li, 1975), otrzymała również nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej za The 14 Amazons (Shi si nu ying hao, Kang Cheng, Shao-Yung Tung, 1972).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz