Space...
The Final
Frontier.
These are the
voyages of the starship Enterprise.
Its continuing
mission: to explore strange new worlds, to seek out new life and new
civilizations,
to boldly go where
no one has gone before!
W tym roku mija 25
lat odkąd serial „Star Trek: The Next Generation” ruszył dumnie
tam, dokąd nie dotarł jeszcze żaden człowiek, czy też serial.
Dane:
Czas emisji: 1987-1994Twórca: Gene Roddenberry
Emisja w TV: 28.09.1987-23.05.1994
176 odc., 7 sezonów, 2 odc. w formie filmów
Czas trwania akcji: 2364-2370 r.
„Następne
pokolenie” jest drugim serialem w uniwersum Star Treka, po
oryginalnym „Star Trek” z lat 1966-1969. Oryginalna załoga
zwiedziła przestrzeń kosmiczną i przeszłość również w
czterech filmowych produkcjach, zanim, w 1987 roku, nowa załoga
rozpoczęła eksplorację kosmosu, 100 lat po rozpoczęciu akcji
pierwszego serialu. W trakcie trwania „Star Trek: The Next
Generation” oryginalna załoga powróciła jeszcze w dwóch filmach
kinowych oraz wystartował trzeci serial pt. „Star Trek: Deep Space
Nine”, prezentując uniwersum z innej perspektywy. Oba seriale
doskonale uzupełniły uniwersum o dość kompleksową prezentację
Zjednoczonej Federacji Planet i wszechświata.
Zamierzam w ciągu
najbliższego czasu pokrótce omówić swoje ulubione odcinki w
kolejności chronologicznej. Jako, że nie oglądam ich na nowo,
przypominam je sobie z przeszłości, próbując patrzeć na nie
przez pryzmat nie tylko ich wartości, ale i sentymentu, jakie we
mnie wzbudzają.
Załoga statku
kosmicznego Enterprise, piątego Enterprise, zmieniała nieznacznie
skład w ciągu trwania serialu, liczącego 7 sezonów i 176
odcinków. Oto ona:
Jean-Luc Picard
– kapitan, Ziemianin, sezony 1-7.
William T. Riker
– pierwszy oficer, Ziemianin, sezony 1-7.
Data –
drugi oficer, oficer naukowy, android, sezony 1-7.
Deana Troi –
doradca, pół-Ziemianka, pół-Betazoidka, sezony 1-7.
Worf – szef
ochrony (w pierwszym sezonie zastępca oficera taktycznego), Klingon,
sezony 1-7.
Geordi La Forge –
oficer techniczny, Ziemianin, sezony 1-7.
Beverly Crusher
– oficer medyczny, Ziemianka, sezony 1, i 3-7.
Wesley Crusher –
cudowne dziecko, później kadet, Ziemianin, sezony 1-4.
Kathryn Pulaski
– oficer medyczny, Ziemianka, sezon 2.
Natasha Yar –
szef ochrony, Ziemianka, sezon 1.
ODCINEK 1.
Sezon 1., odcinek 1.
Encounter
at Farpoint
(odcinek podwójny)
Nie jestem wielkim fanem
pierwszego odcinka serii, mimo wielu świetnych pomysłów w nim
zawartych. Po kolei jednak. Serial zaczyna się, gdy część załogi
leci już w statku na pierwszą misję, mają też odebrać resztę
postaci, oczekującą w otoczeniu obcej cywilizacji w złudnie
spokojnym środowisku. Bohaterowie nabywają cechy swoich charakterów
na ekranie przed naszymi oczami, przez swoje własne zachowanie. Nie
ma tutaj żadnej wcześniejszej introdukcji, co pozwala im powoli się
pokazać, co ostatecznie ma prowadzić do większego zżycia z
widzami. Wychodzi to dość udanie, choć jeszcze widać pewną
nienaturalność aktorów, którzy wciąż nie żyją w pełni jako
postaci, które kreują.
W tym odcinku debiutuje
również Miles O'Brien, tutaj jeszcze nienazwany. W przyszłości
stanie się świetną postacią drugoplanową, po czym, w 6. sezonie,
przejdzie do serialu „Deep Space Nine” jako jeden z głównych
bohaterów. I jednym z moich ulubionych z całego uniwersum. Drugim
ważnym debiutem jest Q, wszechpotężna istota z kontinuum Q, która
rozpoczyna tutaj sąd nad ludzkością. Mimo poważnego tematu,
spotkania z Q zwykle są bardzo humorystyczne, dzięki ironicznemu i
dzięcięco-złośliwemu charakterowi postaci. Nigdy nie byłem
jednak jej miłośnikiem, głównie dlatego, iż uważam, że
Enterprise natknął się na zbyt wiele wszechpotężnych istot w
swojej karierze. Mimo wszystko dwie wizyty Q, prócz omawianej,
pojawią się na tej liście. Również uważam, że wizyty istoty w
serialach „Star Trek: Deep Space Nine” i „Star Trek: Voyager”
także wypadły nie najlepiej, wręcz gorzej aniżeli te, mające
miejsce w „TNG”. Choć w zamyśle jest to postać dość
intrygująca.
Wróćmy jednak do
pierwszego odcinka „Encounter at Farpoint”. Serial od razu
umieszcza nas w środku historii, co jest dużym plusem. Również
natknięcie się na rasę, której potęga opiera się na zniewoleniu
kosmicznej istoty prezentuje się udanie, szczególnie finał z dwoma
meduzopodobnymi stworzeniami zapada w pamięć. Z miejsca jesteśmy
wrzuceni zarówno sieć relacji międzyludzkich, jak i elementy
science-fiction.
Druga strona odcinka to
wspomniany Q. Tutaj mam mieszane odczucia. Po pierwsze humor, jaki
prezentuje Q rzadko trafia w mój gust, choć czasem uda się mu
powiedzieć coś śmiesznego. Po drugie uważam, że twórcy nigdy
nie zaprezentowali wszechpotęgi istoty w sposób zadowalający, gdyż
byli ograniczeni własną nie-wszechpotęgą. Wynikiem czego, lepiej
byłoby pozostawić Q spowitego większym nimbem tajemnicy niż
pokazywać zbyt wiele, tym samym wzbudzając niepotrzebne
rozczarowanie. To jednak zarzut, który bardziej skierować można w
stronę serialu „Voyager” niż „The Next Generation”.
Pierwszy odcinek jeszcze,
oprócz prezentacji nowej załogi i fabuły, walczy by odróżnić
się od poprzedniego serialu. Jesteśmy wciąż gdzieś na pograniczu
baśniowego charakteru, jaki często towarzyszył poprzedniemu
serialowi, a bardziej naukowemu science-fiction, które będzie
częściej charakteryzować przyszłość Star Treka. Te próby
odróżnienia się będą obecne przez większą część serialu w
trakcie sezonu 1, aż w końcu uda się uzyskać mu własny
charakter. Najbardziej oczywiste zmiany są techniczne, jak
odseparowanie talerza od reszty statku Enterprise, co jest zresztą
świetnym pomysłem na funkcję statku kosmicznego, pod kątem
strategicznym.
Najważniejsze jest
jednak to, że nadal serial stara się być czymś ambitniejszym
aniżeli zwykłym rozrywkowym serialem telewizyjnym. Zwykle pierwszy
serial, oprócz, wartości czysto rozrywkowej, posiadał ciekawe
komentarze społeczne, czy nawet filozoficzne, w sposób prosty, acz
dosadny zaprezentowane w historiach. Również różnorodność
rasowa postaci doskonale pokazywała szczytne idee twórców.
Oczywiście, w 1987 roku, umieszczenie czarnoskórego aktora w jednej
z głównych ról nie niesie ze sobą już takiego znaczenia, jak w
latach 60.
Zamiast tego, w pierwszym
odcinku twórcy próbują się pochylić nieco nad kondycją
ludzkości. Czy ludzie są barbarzyńcami, którzy kierują się
chciwością, prymitywnymi odruchami, a wszystkie szczytne idee są
tylko pustymi słowami? „Star Trek” zawsze starał się pokazać
tę dobrą stronę ludzkości, wyrażając nadzieję, że wszystkie
szczytne idee, nawet jeżeli teraz są puste, to w przyszłości
nabiorą materialnego znaczenia. Postaci w pierwszym odcinku walczą
więc by pokazać zarówno Q, jak i widzom, że ludzie są zdolni do
wzniosłych czynów i pięknych uczuć. Spontaniczna bezinteresowność
jest przecież jedną z największych cnót każdej załogi. I, mimo
że można zarzucać wady w idyllicznej przyszłości serii, to
prezentuje się ona dumnie pośród, tak wielu antyutopii, które
gromadzą się w historiach science-fiction.
Warto także wymienić
wizytę dra Leonarda McCoy'a, czyli jednego z bohaterów poprzedniego
serialu, którego jestem wielkim fanem, jako plus odcinka. Pojawia
się także delikatna sugestia dotycząca mojej ulubionej postaci –
Spocka. Również muzyczny temat przewodni, jak i wstęp, mówiony
przez kapitana Picarda są oparte o temat muzyczny oryginalnej serii
i wstęp mówiony przez kapitana Kirka. Zawsze z wielką
przyjemnością wychwytuję wszelkie nawiązania do serialu i filmów
z oryginalną załogą, a w przyszłości będzie ich jeszcze więcej,
zwykle drobnych, jak wspomnienie o jakimś wydarzeniu czy cytacie z
przeszłości.
„Encounter at Farpoint”
jest więc dobrym, lecz dalekim do doskonałości pilotem serialu.
Umieszczam go tutaj raczej ze względu na fakt, że bez niego nie
byłoby reszty „TNG”, niż dlatego, że znajduje się on na
liście ulubionych odcinków. Najlepsze dopiero nadejdzie.
Lubię Star-Treka w miarę, ale tak o serialach tyle wiem, że ta seria mi się podobała. Nie pamiętam dobrze żadnego z odcinków w sumie. Ostatnio oglądałem pierwszy film pełnometrażowy i przyznam, że był bardzo ciekawy. Jak będę mieć okazje to muszę zobaczyć najnowszą produkcje - filmową.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pierwszy film pełnometrażowy (rozumiem, że chodzi o film w reż. Roberta Wise'a) polecam obejrzeć w wersji reżyserskiej. Moim zdaniem najlepsze produkcje filmowe spod znaku Gwiezdnej Wędrówki to 'The Wrath of Khan', 'The Undiscovered Country', 'First Contact' i 'The Motion Picture'.
OdpowiedzUsuńPierwszy film z serii na Odysei: http://odysejafilmowa.blogspot.com/2011/10/star-trek-motion-picture-usa-1979.html
The Motion Picture ten był pierwszy, First Contact oglądałem. Nie no ogólnie jest ok. Star Trek to takie coś co można oglądać i oglądać. W sumie to przygodówka, że tak się wyrażę. Science fiction, przygoda. Mnie korciło ostatnio Fantasy, też lubię.
OdpowiedzUsuń