niedziela, 24 czerwca 2012

Star Trek: The Next Generation - Encounter at Farpoint


Space...
The Final Frontier.

These are the voyages of the starship Enterprise.
Its continuing mission: to explore strange new worlds, to seek out new life and new civilizations,
to boldly go where no one has gone before!

W tym roku mija 25 lat odkąd serial „Star Trek: The Next Generation” ruszył dumnie tam, dokąd nie dotarł jeszcze żaden człowiek, czy też serial.

Dane:
Czas emisji: 1987-1994
Twórca: Gene Roddenberry
Emisja w TV: 28.09.1987-23.05.1994
176 odc., 7 sezonów, 2 odc. w formie filmów
Czas trwania akcji: 2364-2370 r.

„Następne pokolenie” jest drugim serialem w uniwersum Star Treka, po oryginalnym „Star Trek” z lat 1966-1969. Oryginalna załoga zwiedziła przestrzeń kosmiczną i przeszłość również w czterech filmowych produkcjach, zanim, w 1987 roku, nowa załoga rozpoczęła eksplorację kosmosu, 100 lat po rozpoczęciu akcji pierwszego serialu. W trakcie trwania „Star Trek: The Next Generation” oryginalna załoga powróciła jeszcze w dwóch filmach kinowych oraz wystartował trzeci serial pt. „Star Trek: Deep Space Nine”, prezentując uniwersum z innej perspektywy. Oba seriale doskonale uzupełniły uniwersum o dość kompleksową prezentację Zjednoczonej Federacji Planet i wszechświata.

Zamierzam w ciągu najbliższego czasu pokrótce omówić swoje ulubione odcinki w kolejności chronologicznej. Jako, że nie oglądam ich na nowo, przypominam je sobie z przeszłości, próbując patrzeć na nie przez pryzmat nie tylko ich wartości, ale i sentymentu, jakie we mnie wzbudzają.

Załoga statku kosmicznego Enterprise, piątego Enterprise, zmieniała nieznacznie skład w ciągu trwania serialu, liczącego 7 sezonów i 176 odcinków. Oto ona:

Jean-Luc Picard – kapitan, Ziemianin, sezony 1-7.
William T. Riker – pierwszy oficer, Ziemianin, sezony 1-7.
Data – drugi oficer, oficer naukowy, android, sezony 1-7.
Deana Troi – doradca, pół-Ziemianka, pół-Betazoidka, sezony 1-7.
Worf – szef ochrony (w pierwszym sezonie zastępca oficera taktycznego), Klingon, sezony 1-7.
Geordi La Forge – oficer techniczny, Ziemianin, sezony 1-7.
Beverly Crusher – oficer medyczny, Ziemianka, sezony 1, i 3-7.
Wesley Crusher – cudowne dziecko, później kadet, Ziemianin, sezony 1-4.
Kathryn Pulaski – oficer medyczny, Ziemianka, sezon 2.
Natasha Yar – szef ochrony, Ziemianka, sezon 1.

ODCINEK 1.
Sezon 1., odcinek 1.
Encounter at Farpoint
(odcinek podwójny)

Nie jestem wielkim fanem pierwszego odcinka serii, mimo wielu świetnych pomysłów w nim zawartych. Po kolei jednak. Serial zaczyna się, gdy część załogi leci już w statku na pierwszą misję, mają też odebrać resztę postaci, oczekującą w otoczeniu obcej cywilizacji w złudnie spokojnym środowisku. Bohaterowie nabywają cechy swoich charakterów na ekranie przed naszymi oczami, przez swoje własne zachowanie. Nie ma tutaj żadnej wcześniejszej introdukcji, co pozwala im powoli się pokazać, co ostatecznie ma prowadzić do większego zżycia z widzami. Wychodzi to dość udanie, choć jeszcze widać pewną nienaturalność aktorów, którzy wciąż nie żyją w pełni jako postaci, które kreują.

W tym odcinku debiutuje również Miles O'Brien, tutaj jeszcze nienazwany. W przyszłości stanie się świetną postacią drugoplanową, po czym, w 6. sezonie, przejdzie do serialu „Deep Space Nine” jako jeden z głównych bohaterów. I jednym z moich ulubionych z całego uniwersum. Drugim ważnym debiutem jest Q, wszechpotężna istota z kontinuum Q, która rozpoczyna tutaj sąd nad ludzkością. Mimo poważnego tematu, spotkania z Q zwykle są bardzo humorystyczne, dzięki ironicznemu i dzięcięco-złośliwemu charakterowi postaci. Nigdy nie byłem jednak jej miłośnikiem, głównie dlatego, iż uważam, że Enterprise natknął się na zbyt wiele wszechpotężnych istot w swojej karierze. Mimo wszystko dwie wizyty Q, prócz omawianej, pojawią się na tej liście. Również uważam, że wizyty istoty w serialach „Star Trek: Deep Space Nine” i „Star Trek: Voyager” także wypadły nie najlepiej, wręcz gorzej aniżeli te, mające miejsce w „TNG”. Choć w zamyśle jest to postać dość intrygująca.

Wróćmy jednak do pierwszego odcinka „Encounter at Farpoint”. Serial od razu umieszcza nas w środku historii, co jest dużym plusem. Również natknięcie się na rasę, której potęga opiera się na zniewoleniu kosmicznej istoty prezentuje się udanie, szczególnie finał z dwoma meduzopodobnymi stworzeniami zapada w pamięć. Z miejsca jesteśmy wrzuceni zarówno sieć relacji międzyludzkich, jak i elementy science-fiction.

Druga strona odcinka to wspomniany Q. Tutaj mam mieszane odczucia. Po pierwsze humor, jaki prezentuje Q rzadko trafia w mój gust, choć czasem uda się mu powiedzieć coś śmiesznego. Po drugie uważam, że twórcy nigdy nie zaprezentowali wszechpotęgi istoty w sposób zadowalający, gdyż byli ograniczeni własną nie-wszechpotęgą. Wynikiem czego, lepiej byłoby pozostawić Q spowitego większym nimbem tajemnicy niż pokazywać zbyt wiele, tym samym wzbudzając niepotrzebne rozczarowanie. To jednak zarzut, który bardziej skierować można w stronę serialu „Voyager” niż „The Next Generation”.

Pierwszy odcinek jeszcze, oprócz prezentacji nowej załogi i fabuły, walczy by odróżnić się od poprzedniego serialu. Jesteśmy wciąż gdzieś na pograniczu baśniowego charakteru, jaki często towarzyszył poprzedniemu serialowi, a bardziej naukowemu science-fiction, które będzie częściej charakteryzować przyszłość Star Treka. Te próby odróżnienia się będą obecne przez większą część serialu w trakcie sezonu 1, aż w końcu uda się uzyskać mu własny charakter. Najbardziej oczywiste zmiany są techniczne, jak odseparowanie talerza od reszty statku Enterprise, co jest zresztą świetnym pomysłem na funkcję statku kosmicznego, pod kątem strategicznym.

Najważniejsze jest jednak to, że nadal serial stara się być czymś ambitniejszym aniżeli zwykłym rozrywkowym serialem telewizyjnym. Zwykle pierwszy serial, oprócz, wartości czysto rozrywkowej, posiadał ciekawe komentarze społeczne, czy nawet filozoficzne, w sposób prosty, acz dosadny zaprezentowane w historiach. Również różnorodność rasowa postaci doskonale pokazywała szczytne idee twórców. Oczywiście, w 1987 roku, umieszczenie czarnoskórego aktora w jednej z głównych ról nie niesie ze sobą już takiego znaczenia, jak w latach 60.

Zamiast tego, w pierwszym odcinku twórcy próbują się pochylić nieco nad kondycją ludzkości. Czy ludzie są barbarzyńcami, którzy kierują się chciwością, prymitywnymi odruchami, a wszystkie szczytne idee są tylko pustymi słowami? „Star Trek” zawsze starał się pokazać tę dobrą stronę ludzkości, wyrażając nadzieję, że wszystkie szczytne idee, nawet jeżeli teraz są puste, to w przyszłości nabiorą materialnego znaczenia. Postaci w pierwszym odcinku walczą więc by pokazać zarówno Q, jak i widzom, że ludzie są zdolni do wzniosłych czynów i pięknych uczuć. Spontaniczna bezinteresowność jest przecież jedną z największych cnót każdej załogi. I, mimo że można zarzucać wady w idyllicznej przyszłości serii, to prezentuje się ona dumnie pośród, tak wielu antyutopii, które gromadzą się w historiach science-fiction.

Warto także wymienić wizytę dra Leonarda McCoy'a, czyli jednego z bohaterów poprzedniego serialu, którego jestem wielkim fanem, jako plus odcinka. Pojawia się także delikatna sugestia dotycząca mojej ulubionej postaci – Spocka. Również muzyczny temat przewodni, jak i wstęp, mówiony przez kapitana Picarda są oparte o temat muzyczny oryginalnej serii i wstęp mówiony przez kapitana Kirka. Zawsze z wielką przyjemnością wychwytuję wszelkie nawiązania do serialu i filmów z oryginalną załogą, a w przyszłości będzie ich jeszcze więcej, zwykle drobnych, jak wspomnienie o jakimś wydarzeniu czy cytacie z przeszłości.

„Encounter at Farpoint” jest więc dobrym, lecz dalekim do doskonałości pilotem serialu. Umieszczam go tutaj raczej ze względu na fakt, że bez niego nie byłoby reszty „TNG”, niż dlatego, że znajduje się on na liście ulubionych odcinków. Najlepsze dopiero nadejdzie.

3 komentarze:

  1. Lubię Star-Treka w miarę, ale tak o serialach tyle wiem, że ta seria mi się podobała. Nie pamiętam dobrze żadnego z odcinków w sumie. Ostatnio oglądałem pierwszy film pełnometrażowy i przyznam, że był bardzo ciekawy. Jak będę mieć okazje to muszę zobaczyć najnowszą produkcje - filmową.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy film pełnometrażowy (rozumiem, że chodzi o film w reż. Roberta Wise'a) polecam obejrzeć w wersji reżyserskiej. Moim zdaniem najlepsze produkcje filmowe spod znaku Gwiezdnej Wędrówki to 'The Wrath of Khan', 'The Undiscovered Country', 'First Contact' i 'The Motion Picture'.

    Pierwszy film z serii na Odysei: http://odysejafilmowa.blogspot.com/2011/10/star-trek-motion-picture-usa-1979.html

    OdpowiedzUsuń
  3. The Motion Picture ten był pierwszy, First Contact oglądałem. Nie no ogólnie jest ok. Star Trek to takie coś co można oglądać i oglądać. W sumie to przygodówka, że tak się wyrażę. Science fiction, przygoda. Mnie korciło ostatnio Fantasy, też lubię.

    OdpowiedzUsuń