niedziela, 15 lipca 2012

Huozhe (Żyć!), reż. Zhang Yimou, Chiny/Hongkong, 1994.

Huozhe
Żyć!

reż. Yimou Zhang
Chiny/Hongkong
1994

Zhang Yimou zasłynął w świecie filmowym przejmującymi dramatami, w których nietrudno było doszukać się politycznych komentarzy. Tego typu postępowanie nie spotykało się z przychylnością chińskich władz, choć pojawiły się w jego filmografii produkcje, które nie cierpiały na ataki ze strony cenzury. Obecnie reżyser jest kojarzony także z powodu swojej przygody z kinem wuxia („Hero”, „Dom latających sztyletów” i „Cesarzowa”), lecz to właśnie jego dramaty, jak choćby doskonały obraz „Zawieście czerwone latarnie” świadczą najpełniej o umiejętnościach Yimou jako filmowego artysty.

Jego produkcja „Żyć!” jest filmową „dokumentacją” losów niezamożnej rodziny na tle historycznych wydarzeń, związanych z dojściem komunistów do władzy. Historię rozpoczynamy, gdy ojciec rodziny traci cały majątek z powodu uzależnienia od hazardu. Pasmo nieszczęść spada na niego natychmiast całą lawiną. Utrata domu, pieniędzy, odejście żony, która zabiera dzieci, śmierć ojca nie mogącego znieść nagłej sytuacji, pogorszenie się zdrowia matki. Protagoniście udaje jednak się przewartościować swoją hierarchię wartości i na jej szczycie postawić rodzinę. Dzięki temu, po pewnym czasie znów przebywa z kochającą żoną, matką, córką-niemową (straciła głos z powodu choroby) i synem. Mąż tworzy własną trupę lalkowego teatru i wydaje się, że skromnie, lecz szczęśliwie rodzina dotrze do końca swej podróży na Ziemi. Najgorsze i najlepsze zarazem ma jednak dopiero nadejść, oto bowiem zaczyna się rewolucja, która dotknie każdego obywatela Chin.

Yimou dzieli swój obraz na kolejne okresy czasu, sygnowane ważnymi zmianami politycznymi. W ten więc sposób poznamy czas przed rewolucją, okres brutalnej i okrutnej, jak każda, wojny, czas naiwnej wiary w komunistyczny sen oraz czas uświadomienia sobie, że jest to tylko sen, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Niestety, ani życie snem, ani rozpoznanie stanu rzeczywistego nie jest w stanie zaoferować szczęścia, ani, tym bardziej, wolności. Człowiek, rodzina, a nawet populacja miasteczka, w którym żyją nasi bohaterowie, są jedynie małym elementem całości, kontrolowanej przez beztwarzowy system, który manifestuje się poprzez wizerunek Mao Tse Tunga, czerwonych książeczek i nakazów płynących z niedookreślonej „góry”. Każdy może okazać się klasowym wrogiem czy kapitalistycznym szpiegiem, poszanowanie życia jest tylko pustą ideą, a tak doskonale działające służby są jedynie żałosnym cieniem stanu sprzed lat.

Zhang mimo że otwarcie nie umieszcza żadnych negatywnych komentarzy, odnoszących się do systemu politycznego, tworzy jego negatywny obraz. Obraz pełen ludzi, próbujących zadowolić rząd, czy to z naiwnej wiary w lepszy los czy z powodu strachu przed śmiercią, ludzi wyzyskiwanych i okłamywanych od najmłodszego. Niestety system nie jest im w stanie zapewnić bezpieczeństwa ani zdrowia. Przeto śmierć nie jest czymś rzadko spotykanym. Punktem przełomowym filmu jest scena, w której mąż musi spalić marionetki używane w jego teatrze. One dawały mu nadzieję i radość w czasie biedy, w czasie wojny, w czasie narodowej pracy o zwycięstwo rewolucji, one, poprzez niego, czynnie działały by rewolucja komunistyczna mogła odnieść sukces. I sukces odnosi, po czym każe zniszczyć marionetki, kojarzące się nowej władzy z obalonymi figurami władzy poprzedniej. Nadzieja gaśnie.

Obraz chińskiego reżysera prezentuje wydarzenia w sposób minimalistyczny. Nie uświadczymy tutaj żadnych wielkich wydarzeń na pierwszym planie. Wszystko prezentowane jest z perspektywy zwyczajnej rodziny, która dotykana jest przez niezwyczajne wydarzenia. Jest to więc tym bardziej ponura i beznadziejna wizja zastanej rzeczywistości. Człowiek nie ma żadnego wpływu na dzieje, a najważniejsze momenty historyczne rozgrywają się gdzieś daleko, poza jego zasięgiem, jednocześnie trzymając go w swych ryzach.

Doskonale odnaleźli się w nich aktorzy. W roli żony pojawiła się, znana głównie z filmów Yimou właśnie, Li Gong, która, jak zwykle, stworzyła wyrazistą postać żony schwytanej w pułapkę systemu. Jej mąż, zagrany przez You Ge, swoją fizjonomią, jak i uległościami, jakie go charakteryzują idealnie wkomponował się w surowe, biedne otoczenie, które wyraża ubóstwo duchowe i materialne otoczenia.

„Żyć!” jest więc udanym filmem Zhanga Yimou, który po raz kolejny pokazał subwersywny obraz skrywanych emocji i frustracji. Nie cechuje go, co prawda piękno „Zawieście czerwone latarnie”, emocjonalnie również mógłby być w wielu miejscach bardziej angażujący, lecz mimo swych wad jest to bardzo dobra produkcja, która broni się świetnym potraktowaniem tematu, adekwatnym nie tylko w stosunku do komunistycznych Chin, lecz działalności systemów ideologicznych jako takich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz