Tie guan yin
reż. Wei Lo
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 11.01.1967
Obsada: Lily Ho, Fanny Fan, Tina Chin-Fei, Ching Tang, Wei Lo, Hsin Yen Chao, Hung Chu Li
Wei Lo konsekwentnie w latach 1966-1967 realizował popularne produkcje w stylu filmów o Jamesie Bondzie O ile jednak The Golden Buddha stanowi dość prostą imitację, o tyle w Angel with Iron Fists Lo dokonuje transpozycji, która – być może – jest wynikiem popularności wuxia z kobiecymi xia w
roli głównej. W filmie zostaje bowiem widzom przedstawiona tajna
agentka, będąca żeńską wersją 007. Rozpoczyna misję udając kochankę
słynnego przemytnika, co stanowi dla niej furtkę do infiltracji
organizacji przestępczej.
Stylistycznie Angel with Iron Fists prezentuje się bardzo podobnie do The Golden Buddha,
zarówno w kontekście narracji, zdjęć, muzyki, jak i motywów
fabularnych. Nawet złowroga organizacja funkcjonuje na niemal
identycznych zasadach, co Gang Szkieletów i również nie brak jej cech
kiczowatych superzłoczyńców, nadających shawoskim imitacjom Bonda nieco campowego charakteru.
Oczywiście, najciekawszym zabiegiem twórców jest odwrócenie płci
postaci, co zdecydowanie dodaje produkcji uroku i nawet jeśli kobiece
wojowniczki nie są nowością w hongkońskim i chińskim kinie, to i tak
stanowi to nutę oryginalności na tle ówczesnych propozycji. Co więcej,
nie tylko bohaterką jest kobieta, kobieta jest także szefem przestępczej
organizacji. Mężczyźni schodzą na drugi plan i zwykle stają się, choć
kluczowymi, to jednak narzędziami w rękach kobiet.
Oprócz tej zmiany, która wychodzi produkcji tylko z
korzyścią, zdecydowanie poprawiono scenariusz. Jako że jest on dość
podobny do The Golden Buddha skupiono się na usunięciu
irytujących potknięć logicznych oraz wzbogacono bohaterów o realistyczne
motywacje, dzięki czemu widz jest wciągnięty w intrygę z dużo większą
skutecznością. Pokazano też, że gra toczy się o naprawdę pokaźną stawkę,
na szali mamy tym razem międzynarodowe bezpieczeństwo, a nie tylko
ukryty skarb. Ulepszono również sceny walk, które przestały razić tak
ekstremalną sztucznością. Zachowano natomiast klasyczne elementy
bondowskiej fabuły: jest kiczowata organizacja z tajną bazą i jakże
licznymi odgałęzieniami a la Spectre, agenci i złoczyńcy korzystają z
mnóstwa gadżetów, a u boku pięknej agentki nie brak przystojnych
mężczyzn. Angel with Iron Fists stanowi tym samym nie tylko jeden z ciekawszych klonów Bonda, ale i interesujący film sam w sobie.
Meng mian da xia
reż. Chun Yen
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 18.02.1967
Obsada: Fang Ying, Kim Jin-Kyu, Alison Chang Yen, Park Nou-Sik, Chiu Ming, Choe Seong-Ho
Zamaskowany Człowiek próbuje pomóc uczciwemu lordowi,
zaatakowanemu przez złego i skorumpowanego generała. Niestety, zdrady
na dworze sprawiają, że złoczyńca przejmuje w nim wszelką władzę. Córka
lorda wraz ze służką-wojowniczką decydują się uciec i odnaleźć pomoc,
jednak zostają ranne. Z pomocą przychodzi im legendarny lekarz i
alchemik, którego zachowanie wydaje się być co najmniej podejrzane. Nie
ufając mu, kobiety wymykają się do Chang-an z dowodami zdrady generała,
lecz zostają schwytane podczas podróży. W międzyczasie Zamaskowany
Człowiek formuje w mieście oddziały do walki z generałem, a tajemniczy
lekarz/alchemik przybywa na dwór, gdzie zaczyna tworzyć dla generała
złoto potrzebne do wynajęcia armii barbarzyńców.
That Man in Chan-an jest kolejnym
filmem nieśmiało wskazującym na połączenie sfery militarnej ze sferą
intelektualną jako cesze idealnego wojownika oraz, co za tym idzie,
pożądanej w społeczeństwie. Początkowo Yen przedstawia obie części
charakteru bohatera osobno, stopniowo łącząc je i w ten sposób budując
pełny obraz wojownika. W tym celu obficie korzysta z popularnego –
również w kinie wuxia – motywu podwójnej tożsamości, obecnie
zwykle kojarzonego z filmami czy komiksami superbohaterskimi.
Zamaskowany Człowiek – bo taki, niezbyt pomysłowy, pseudonim posiada
protagonista – w czarnym kostiumie sieje strach wśród przestępców i
zachwyt wśród ludzi praworządnych. Poza maską zaś, niczym Superman za
czasów, gdy wcielał się w niego Christopher Reeve, udaje fajtłapowatego
człowieka. W przeciwieństwie jednak do Clarka Kenta swój mało heroiczny
portret uzupełnia niezdrową fascynacją kobietami i alkoholem. Yen z
wyczuciem prowadzi wątki związane z sekretną tożsamością Zamaskowanego
Człowieka, księżniczką i jej służką, niestety zbyt prędko odsłania
tożsamość bohatera (choć faktem jest, że od samego początku widz domyśla
się, kto nim jest). Wiele wątków zostaje ponadto urwanych bez wyraźnego
ich zakończenia, a pojedynki wypadają zwykle dość archaiczne. Warto
jednak zwrócić uwagę na nakręconą mastershotem sekwencję starć w
podziemnych komnatach tortur i w więzieniu, która uzupełniona muzyką w
formie rytmicznych bębnów jest najlepszą jeśli chodzi o sekwencje akcji.
Film też posiada bardzo przyjemne sceny komediowe, co również sprawia,
że choć nie brak tu wad, That Man in Chang-an stanowi przyjemny i warty obejrzenia przykład kina wuxia.
Madame Slender Plum aka Under the Spell of Love aka Madam Slender Plum
Yu hai qing mo
reżyseria: Wei Lo
scenariusz: Lu Cheng
studio: Shaw Brothers
premiera: 23.02.1966
Obsada: Diana Chang Chung-Wen, Jenny Hu Yan-Ni, Paul Chang Chung, Wei Lo, Ching Yip, Angela Yu Chien, Feng Tien i inni.
Madame Slender Plum aka Under the Spell of Love aka Madam Slender Plum
Yu hai qing mo
reżyseria: Wei Lo
scenariusz: Lu Cheng
studio: Shaw Brothers
premiera: 23.02.1966
Obsada: Diana Chang Chung-Wen, Jenny Hu Yan-Ni, Paul Chang Chung, Wei Lo, Ching Yip, Angela Yu Chien, Feng Tien i inni.
Madame Slender Plum
rozpoczyna się w konwencji kryminału, od sceny zabójstwa nieznanego nam mężczyzny (Paul Chang) przez
kobietę (Diana Chang). Niedługo później zastajemy zabójczynię w towarzystwie
policji. Detektyw prosi ją o wyjaśnienie zajścia i w ten sposób rozpoczyna się retrospekcja, będąca główną częścią filmu.
Kryminalna u rdzenia zagadka jest tu w rzeczywistości narzędziem do
stworzenia dramatu. Dramatu z początku dość zaangażowanego
społecznie; zmienna gospodarka ówczesnego Hongkongu oraz oszustwa w
przemyśle, doprowadzają do załamania się przemysłu budowlanego,
co odbija się negatywnie na bogatej rodzinie Wangów. W dzień
urodzin starszej z córek, rozwydrzonej i nie rozumiejącej ciężaru
życia Lilian (Jenny Hu), wybucha kłótnia, kończąca się
tragicznym wypadkiem, w którym ginie najmłodsza z córek Yu Lan
(Ching Yip). Głowa rodziny, biznesmen Xue Bin (Wei Lo) targany
wyrzutami sumienia zarówno z powodu śmierci córki, jak i utraty
majątku ucieka z domu i już nie wraca. Los – teraz już
dwuosobowej rodziny – spoczywa na barkach Xiu Mei (Diana Chang), ta jednak nie posiadając edukacji, ani doświadczenia w
jakimkolwiek zawodzie nie może odnaleźć pracy. Ostatecznie
przełyka resztki honoru i zatrudnia się jako kelnerka. Niedługo
później spotyka swoją sympatię z młodości, podstępnego Chen
Shang Yuana (Paul Chang), który widząc, że wierność Xiu Mei
wobec nieobecnego męża jest nienaruszalna, postawia uwieść Lilian
(i przy okazji wykorzystać rodzinny majątek Wangów).
Społeczny
wątek filmu niestety szybko ustępuje stereotypowemu dramatowi,
który poza solidną grą aktorską nie ma zbyt wiele do
zaoferowania. Madame Slender Plum
to sprawnie wykonany shawowski dramat, w którym rozwydrzone dzieci
uczą się życia, żony pozostają na zabój wierne mężom, a
każdy, kto próbuje wedrzeć się w rodzinne szczęście zostanie
przykładnie ukarany. Tym samym jest to dość przewidywalna i
momentami mało realistyczna produkcja, jako że ciężko było mi
zaakceptować postępowanie Xiu Mei, tym bardziej, że na ekranie
Diana Chang i Wei Lo jako para byli pozbawieni jakiejkolwiek chemii i
zwyczajne w ich związek, a tym bardziej jej miłość, ciągnącą
się przez dwa lata po odejściu męża ciężko było uwierzyć.
Ciekawe jest natomiast obsadzenie Paula Changa w negatywnej roli.
Wcześniej wspominałem o nim przy okazji heroicznych kreacji, np. w
quasi-bondowskim The Golden Buddha; tutaj z powodzeniem dowodzi, że w kreacji oszusta nie wypada ani trochę gorzej niż w kreacji bohaterskiego twardziela.
W epizodycznej roli pojawia się tu także shawowska piękność Angela Yu Chien.
Madame Slender Plum
nie jest też oryginalnym pomysłem studia, jest to w rzeczywistości
remake Mildred Pierce,
jednak o wiele bezpieczniejszy, z córką, która tak naprawdę nie
jest zła i z mrokiem, który nigdy nie jest naprawdę mroczny.
Ostatecznie jest to film, który pozbywa się ze scenariusza
wszystkiego, co mogłoby by sprawić, że produkcja stałaby się
intrygująca. Zamiast tego woli pozostać grzecznym dramatem, przez
co Madame Slender Plum prędko traci swój urok, a wraz z nim możliwości większego zainteresowania widowni.
Duan chang jian
reż. Cheh Chang
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 04.03.1967
Obsada: Yu Wang, Ping Chin, Chuang Chiao, Chiao Chiao, Hung Lieh Chen, Lei Chen, Cliff Lok, Feng Tien, Ma Wu
Yu Wang tym razem wciela się w wojownika, który musi
porzucić swoją ukochaną z powodu politycznych rywalizacji i ukryć się w
małej wiosce, gdzie zatrudnia się jako pomocnik w stajni. Jego ukochana
nigdy jednak o nim nie zapomniała i po tym, jak pewien odważny szermierz
ratuje jej życie, gdy zostaje ona zaatakowana przez brutalny gang,
wyjawia mu swoje troski. Szermierz uznaje, że honorowym wyjściem będzie
odnalezienie ukrywającego się wojownika. Gdy się na niego natyka, ten
tak dobrze udaje zwykłego chłopa, że nie tylko zmyla szermierza, lecz
również zawiera z nim wielką przyjaźń. Sprawy prędko się komplikują, gdy
mistrzowie sztuk walki z gangu, z którym walczył szermierz wyruszają z
misją krwawej zemsty.
Trail of the Broken Blade choć kontynuuje trendy Changa zapoczątkowane w jego poprzednich filmach, o których będzie mowa przy okazji omawiania Jednorękiego szermierza oraz Zamachowca, stworzył tu mało interesujący film wuxia. Prócz udanych i dość pomysłowych scen walk oraz typowego dla nowej szkoły wykorzystania pułapek, Trail of the Broken Blade przedstawia się, obok The Silent Swordman, najsłabiej
na tle przedstawionych tu filmów z powodu licznych, irytujących zbiegów
okoliczności, jakich pełno jest w scenariuszu. Chiny prezentują się tu
niczym kraj o wielkości jednego, niewielkiego miasta, w którym wszyscy
odnajdują się bez większych trudności. Kuriozalna jest scena po tym, jak
z wioski, gdzie ukrywa się wojownik ucieka młoda, zakochana w nim
dziewczyna i na moment zatrzymuje się w opuszczonej świątyni. Tam –
przez przypadek – spotyka pokonanego wcześniej przez obu szermierzy
członka gangu. Jak się okazuje uciekł on w tym samym kierunku; jakby
tego było mało, ukochana głównego bohatera, po długim okresie
oczekiwania nagle decyduje się ruszyć na jego poszukiwania i pierwszym
miejscem do jakiego dociera jest ta sama świątynia, do jakiej przybywa w
samą porę by spotkać się z pozostałymi odpoczywającymi tam osobami.
Film, podobnie jak wiele z tego okresu, wypada najlepiej w scenach, gdy
wojownicy próbują sprawdzać wzajemne zdolności oraz podczas walk.
Niestety i te nie przewyższają w żadnym aspekcie wielu choreografii z
innych przedstawionych tu filmów, przez co Trail of the Broken Blade wypada
jako jedna z mniej interesujących propozycji ze studia. Jest to nieco
zaskakujące, gdyż Chang zrealizował produkcję niedługo po intrygującym The Magnificent Trio i tuż przed dwoma majstersztykami wuxia, do których przejdziemy za moment.
Qin jian en chou
reż. Teng Hung Hsu
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 21.04.1967
Obsada: Lieh Lo, Yu Wang, Ping Chin, Margaret Hsing Hui, Lily Ho, Bo-Bo Fung, Hua Yueh, Ivy Ling Po
The Sword and the Lute stanowi zakończenie trylogii, na którą składają się również omawiane wcześniej Temple of the Red Lotus oraz The Twin Swords.
Wprowadzony w jednej ze scen poprzedniego filmu wątek potężnej broni w
formie lutni zajmuje w finale centralną uwagę. Produkcja rozpoczyna się,
gdy para bohaterów z poprzednich części zostaje zaatakowana przez
zgraję bandytów. By się ratować mężczyzna korzysta z pomocy lutni, jaką
przewozi celem jej zniszczenia Niepokonanym Mieczem rodziny Gan. Jeden z
bandytów decyduje się śledzić parę i wykorzystuje chwilę ich nieuwagi,
by ukraść broń. Następnie akcja przenosi się do bazy złoczyńców: klanu
Latającego Tygrysa. Okazuje się, że jeden z synów mistrza klanu umiera z
powodu trafienia lutnią i jeśli w cięgu 5 dni nie zostanie podane mu
antidotum umrze. Jedynym lekarstwem na trafienie lutnią jest jednak
specjalny klejnot rodowy Siedem Gwiazd rodu Shen. Latający Tygrys
atakuje posiadłość Shen i zabija wszystkich prócz młodego mistrza,
którego porywają i torturują. Gdy ten nie daje się złamać, ranią go
lutnią, po czym udająca nawrócenie na drogę dobra córka mistrza klanu
pomaga mu w ucieczce. Shen nie jest świadom, że najlepsi z Latającego
Tygrysa idą jego śladem, aby posiąść Siedem Gwiazd. Ranny mistrz spotyka
niebawem młodziutką Hsiao Ling, członkinię rodu Gan i właścicielkę
Niepokonanego Miecza. Sprawy się komplikują, gdy do Shena i Ling dołącza
tajemniczy mężczyzna. Choć twierdzi, że jego pomoc jest powodowana
jedynie chęcią zarobku, szybko się okazuje, że za stoickimi pozorami
skrywają się niebagatelne zdolności sztuk walki oraz niejasne intencje.
Para, której skradziono lutnię tymczasem próbuje dogonić Shena i
zapobiec nadchodzącej tragedii.
Choć powyższy akapit jest dość długi, stanowi jedynie
opis zawiązania akcji, która jest pełna pobocznych wątków. Twórcom na
szczęście udaje się je zebrać w całość, nie wzbudzającą zagubienia
widza. Centralni bohaterowie poprzednich części trylogii zostają tu
zepchnięci na daleki drugi plan, przez co seria traci silnych
protagonistów. Jest to dość duża wada, jako że rozłożenie akcji na wiele
postaci nie sprzyja odczuwaniu więzi z żadną z nich. Ponadto, Hung Hsu
zmniejsza powagę filmu. Przede wszystkim przywraca jeszcze większą ilość
cech shenguai niż poprzednio, lecz czyni to nie z powodu prób
artystycznego wykorzystania stylistyki pozwalającej wykraczać poza
realistyczną prezentację akcji, lecz w celu kreacji czysto
eskapistycznej rozrywki. Umila ją scenami komediowymi oraz
familijnymi, wynikiem czego film wypada nader archaicznie na tle
ówczesnego katalogu Shaw Brothers.
Hung Hsu umieszcza również wiele scen, w których
dziewczynka z rodu Gan zajmuje centrum uwagi. Jej rozprawianie się z
bandytami, niezwykłe zdolności szermiercze oraz
niesamowita umiejętność wykrywania kłamstw innych wypadają o tyle
infantylnie, co nierealistycznie. Wiąże się to również z niezbyt
udanymi, anachronicznymi choreografiami. Największymi zaletami są sceny
prób kradzieży, w których trzy strony konfliktu próbują nawzajem się
przechytrzyć w zaskakująco sprawnie trzymających w napięciu,
przeciąganych w czasie sekwencjach.
A chow bei mat ging chaat
reż. Akinori Matsuo
Studio: Shaw Brothers / Nikkatsu
Premiera: 26.06.1967
Obsada: Yu Wang, Ying Fang, Jo Shishido, Ruriko Asaoka, Pei-Shan Chang, Sam Yuen, Kaku Takashina, Tomoko Hamagawa
AsiaPOL jest potwierdzeniem, że shawoskie imitacje przygód Jamesa Bonda i mokukosegi eiga z Nikkatsu (a nawet Nikkatsu akushion,
kino akcji ze studia Nikkatsu z końca lat 50. i z lat 60.) łączyło dość
sporo. Film japońskiego reżysera Akinoriego Matsuo, który bardziej
pochodzi od Shaw Brothers niż z Nikkatsu nie próbował oszczędzać na
połączeniu wysokiego budżetu, popularnych aktorów z obu studiów oraz
zwyczajowych dla produkcji bondowskich cech. W przeciwieństwie do filmów
Wei Lo Matsuo unika jednak zbytniego kiczu i stara się nadać AsiaPOL poważny charakter.
W głównego bohatera wciela się gwiazdor Yu Wang w przededniu osiągnięcia gwałtownego wzrostu sławy, jaki nastąpi dzięki filmom wuxia z
jego udziałem z 1967 roku. Gra on Chińczyka wychowanego w Japonii i
zarazem członka tytułowego AsiaPOLu, azjatyckiej wersji Interpolu. Jego
zadaniem jest schwytanie mieszanej krwi gangstera George’a, który jest
członkiem międzynarodowej organizacji przestępczej, lecz w
rzeczywistości próbuje wypełnić swój prywatny, szalony plan całkowitej
destabilizacji japońskiej gospodarki. W rolę złoczyńcy wcielił kultowy
właściciel najbardziej charakterystycznych policzków w historii kina Jo
Shishido, znany szczególnie z produkcji Seijuna Suzukiego, lecz który ma
także na koncie liczne role w bardziej klasycznych dla ówczesnego
katalogu Nikkatsu produkcjach. W filmie pojawiają się też popularne i
atrakcyjne panie, Hongkong reprezentuje Ying Fang, a Japonię Ruriko
Asaoka.
Międzynarodowa ekipa filmowa wynikła międzynarodową intrygą, dzięki której odwiedzamy Japonię, Hongkong i Manilę. AsiaPOL bardzo
sprawnie łączy elementy rodem z filmów o 007 z azjatyckimi motywami.
Pojawiają się tu więc mnogie gadżety, piękne kobiety i twardzi agenci po
obu stronach konfliktu, a także, choć pod koniec nieco naciąganych, to
sprawnie zrealizowanych scen akcji. Jako że film podchodzi do tematu w
miarę poważnie, nie ma tu kolorowych świateł w podziemnych bazach,
laserowych pułapek czy pstrokatych kostiumów szefów międzynarodowych
konglomeracji zła, być może po prostu wystarczą policzki Shishido.
Wszystko to sprawia, że AsiaPOL prezentuje się bardzo zadowalająco i przewyższa poziomem wykonania niejeden film o Jamesie Bondzie.
The Dragon Creek
Long hu gou
reż. Griffin Yueh Feng
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 14.07.1967
Obsada: Cheng Pei-Pei, Chin Han, Essie Lin Chia, Yueng Chi-Hing, Lee Ho i inni.
The Dragon Creek
Long hu gou
reż. Griffin Yueh Feng
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 14.07.1967
Obsada: Cheng Pei-Pei, Chin Han, Essie Lin Chia, Yueng Chi-Hing, Lee Ho i inni.
W małej wiosce dochodzi
do zabójstwa starszego mężczyzny, ten jednak tuż przed śmiercią
zdążył napisać imię swojego zabójcy. Mordercą okazuje się być
syn zarządcy wioski. Zarządca niszczy notkę i prezentuje
podrobioną wersję wskazującą na znanego w okolicy rabusia. Jedyną
osobą, która mu się przeciwstawia jest młoda córka zmarłego
(Cheng Pei-Pei). Zmuszona czekać z zemstą na powrót swojego
starszego brata, nie może zdusić w sobie gniewu i silniej
antagonizuje wrogów rodziny. Tymczasem jej brat zmierza do wioski w
towarzystwie bogatego kupca i jego córki, z którą zawiązuje
romans.
Dragon Creek
wykorzystuje wątek kryminalny w bardzo nikłym stopniu, film jest
raczej wyrazem poszukiwań nowych pomysłów, wciąż niestety
zamkniętych w nader archaicznej formie. Nie dość, że tożsamość
mordercy jest ujawniona na samym początku, to intryga związana z
okolicznym rabusiem jest przeprowadzona praktycznie w tle i
dowiadujemy się o jej rozwijaniu z dialogów. Zbyt dużą część
filmu zajmuje ckliwy wątek romantyczny, przedstawiony zgodnie z
typowym szablonem i wzbogacony o sceny śpiewane nawiązujące do
popularnych wtedy filmowych oper. Kilka ładnych krajobrazów,
znajome twarze w obsadzie oraz wyraźne próby ewolucji Shaw Brothers
to największe zalety tej w gruncie rzeczy rozczarowującej
produkcji.
The One-Armed Swordsman
Dubei dao
reż. Cheh Chang
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 26.07.1967
Obsada: Yu Wang, Chiao Chiao, Chung-Hsin Huang, Yin Tze Pan
Jednoręki szermierz jest jednym z największych klasyków ze studia Shaw Brothers, jednym z najważniejszych filmów wuxia
w historii gatunku, okazał się ogromnym sukcesem kasowym i pierwszą
produkcją, która przekroczyła milion hongkońskich dolarów zarobków z
wyświetlania, a po latach zajęła 36. miejsce na liście najlepszych
filmów z Hongkongu wg TimeOut Hongkong. Jako taki Jednoręki szermierz
jest również jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym filmem w
reżyserii Cheha Changa, głównego reżysera Shaw Brothers, który tą
produkcją przypieczętował swoją pozycję w studiu oraz niechybnie wpłynął
na kino sztuk walki oraz kino akcji w ogóle.
Bohaterem filmu jest młody wojownik Fang Kang (Yu
Wang), który będąc niskiego pochodzenia jest okrutnie traktowany przez
pozostałych uczniów swojego mistrza oraz jego córkę (Chiao Chiao). Ich
znęcanie się nad Kangiem kulminuje odcięciem mu ręki przez arogancką
dziewczynę. Cudem odratowany przez wieśniaczkę młodzieniec, po powrocie
do sił powoli zapomina o przeszłości, wiąże się z kobietą, a także
zaczyna trenować sztukę walki, jaką opracował dla swoich warunków. Gdy
jednak życie jego dawnego mistrza znajduje się w niebezpieczeństwie,
postanawia po raz ostatni wrócić do świata sztuk walki.
Jednoręki szermierz, gdy tylko zawitał w
kinach z miejsca stał się przebojem. Stało się to tylko
częściowo dzięki świetnej choreografii scen szermierczych autorstwa
przyszłego reżysera Chia-Liang Lunga (lub Kar-leung Laua), który choć
wcześniej tworzył intrygujące sekwencje walk w filmach Changa, tutaj
przeszedł samego siebie. Akcja uzupełniana jest doskonałą fabułą, oraz
artystycznymi ambicjami, częściowo inspirowanymi pekińską operą,
częściowo japońską chanbarą, a częściowo amerykańskimi i włoskimi westernami. Chang kontynuuje tutaj proces, który zauważyć można już w The Magnificent Trio – poprzez wykorzystywanie cech opery oraz kina z innych krajów, głównie japońskiego, tworzy nową jakość w gatunku wuxia.
Tym razem jednak nie mamy do czynienia z remakiem, lecz całkowicie nową
propozycją, która z niesamowitym wyczuciem wzbogaca hongkońską
kinematografię bez możliwości oskarżenia Changa o bezmyślne kopiowanie
innych twórców.
Chang przede wszystkim nadaje Jednorękiemu szermierzowi ciężaru,
jakiego próżno szukać w większości ówczesnych i wcześniejszych
produkcjach z Hongkongu i Chin. Zaczyna od ogromnego ciosu w
protagonistę, już po pierwszych piętnastu minutach traci on rękę i tylko
przypadek sprawia, że uchodzi z życiem. Ustanawia go to na podobnej
ścieżce, co licznych, okaleczonych bohaterów filmów chanbara, jak
Zatoichi (ślepota), Sazen Tange (brak ręki i oka) czy Kiichi Hogan
(niemowa). To powiązanie będzie zresztą potwierdzone w przyszłości, gdy
Jędnoręki Szermierz i Zatoichi spotkają w Zatoichi Meets the One-Armed Swordsman (Shin Zatōichi: Yabure! Tojin-ken, 1971) Kimiyoshiego
Yasudy. Tragizm bohatera jest cechą, która nadaje mu psychologicznej
głębi, wskazuje na cielesność gatunku, jego skupienie się na ciele
wojownika jako elementarnej składowej wuxia, oraz pozwala mu na pokonanie własnych słabości, dzięki czemu otrzymuje on cechy tzw. yang gang,
niezłomna/zagorzała męskość, głównego wyróżnika, jakiego swoim
bohaterom chciał nadać Chang, w ten sposób m.in. odcinając „nową szkołę”
kina wuxia od poprzednich, bardziej eskapistycznych i fantazyjnych dokonań.
Również w kwestii dialogów oraz ogólnego potraktowania tematu wojowników produkcja cechuje się licznymi podobieństwami do chanbar, krytycznie komentujących kodeks bushido
czy życie wojownika jako takiego. Pierwszymi skojarzeniami są produkcje
takich reżyserów, jak Kenji Misumi czy Kazuo Mori, ale można również
niektóre z wypowiedzi skojarzyć nawet z kinem Masakiego Kobayashi.
Partnerka bohatera wielokrotnie stwierdza, że życie wojownika jest
bezsensownym pasmem śmierci i zemsty. Umiejętność sztuk walki prowadzi
tylko do kolejnych pojedynków, które kończą się zwykle tragicznie; honor
szermierza, jego starania się o dobro szkoły i mistrza są w
rzeczywistości mentalnym więzieniem, pozorem, który w ładnych
kategoriach określa przemoc, cierpienie i zabijanie. Tak, jak Misumi
sprowadził kodeks bushido do jednego zdania Kyoshiro Nemuriego:
„Wyciągasz miecz, zabijasz, chowasz miecz”, tak Chang sprowadza życie
wojownika/adepta sztuk walki do niekończącej się rywalizacji o dominację
w świecie sztuk walki, która ostatecznie jest w stanie przynieść tylko
zmęczenie, śmierć bliskich i/lub własną oraz brak możliwości spełnienia
marzeń czy podążania za ludzkimi pragnieniami. Temat, który będzie
pełniej prezentował w swoim następnym filmie Zamachowiec.
Oczywiście, Chang nie czyni tutaj kalki filmów
samurajskich. Raczej wskazuje na los, tragizm i ból inherentne w życiu
wojownika, podkreśla niesprawiedliwe traktowanie ludzi przez świat oraz
konieczność pokonywania słabości. Podobieństwo do szermierzy z Japonii
tylko potwierdza uniwersalny charakter Jednorękiego szermierza.
Nieuczciwe walki, jakim stawiać muszą czoło postaci pozytywne także
stanowią o podobieństwie do kina samurajskiego, ale też do spaghetti westernów, z nimi też kojarzy się przystępowanie do kolejnych pojedynków, które znajduje się gdzieś na granicy wstępów do walk z westernów, chanbary i pekińskiej opery.
Chang tym samym z wielką wprawą łączy tu zapożyczone elementy z rodzimymi, jakże znajomymi produkcjami wuxia.
Niezależnie bowiem od ilości zewnętrznych inspiracji, to nadal jest
film o mistrzach sztuk walki, szkołach z potężnymi wojownikami na czele,
z wymyślnymi stylami walk oraz jakże chińskimi pułapkami i tajnymi
broniami. Jednoręki szermierz stanowi tym
samym nową jakość w hongkońskiej kinematografii; jest filmem, który
nadaje eskapistycznemu gatunkowi realizmu fizycznego i psychologicznego,
zdzierającemu quasi-mitologiczną maskę z bezproblemowego życia mistrzów
sztuk walki. Pełen ambicji wykraczających poza rozrywkowe kino, staje
na równi z uznawanymi na świecie filmami japońskimi, włoskimi i
amerykańskimi. Wskazuje, że wuxia to festiwal ciał i jego ruchów,
stąd też to na ciele skupiają się największe rany, ale też
najłatwiejsze do współodczuwania przez widza ceny, jakie płacić należy
za wstąpienie na ścieżkę sztuk walki.
The Cave of the Silken Web aka The Cave of Silken Web
Pan si dong
reżyseria: Meng-Hua Ho
scenariusz: Kang Cheng
studio: Shaw Brothers
premiera: 21.08.1967
Obsada: Lung-Cheung Chow, Fan Ho, Pang Pang, Shun Tien, Liang-Hua Liu, Angela Yu Chien, Yi Shen, Helen Ma, Shirley Wong, Mung Tin, Ching Yau, Ti Tang, Lo Shum, Wai Ng i nikt więcej.
The Cave of the Silken Web aka The Cave of Silken Web
Pan si dong
reżyseria: Meng-Hua Ho
scenariusz: Kang Cheng
studio: Shaw Brothers
premiera: 21.08.1967
Obsada: Lung-Cheung Chow, Fan Ho, Pang Pang, Shun Tien, Liang-Hua Liu, Angela Yu Chien, Yi Shen, Helen Ma, Shirley Wong, Mung Tin, Ching Yau, Ti Tang, Lo Shum, Wai Ng i nikt więcej.
Trzecia
część tetralogii na podstawie Wędrówki na Zachód,
kontynuuje dwa filmy z 1966 roku, lecz pozbawiona jest epizodycznej struktury i przedstawia jedną historię. Drugą różnicą względem poprzednich produkcji jest fakt, że do roli Króla Małp niestety
nie powrócił Hua Yueh i został zastąpiony przez Lung-Cheung
Chowa. Na szczęście w sporej ilości makijażu i, przede wszystkim,
z podobnymi ruchami nie odróżnia się zbyt mocno od Yueh, dzięki
czemu zmiana aktora mocno nie razi. W pozostałych wędrowców
wcielają się ponownie Fan Ho, Pang Pang i Shun Tien. Jednak w The
Cave of the Silken Web przed
większą część filmu grają oni drugie skrzypce, podczas gdy na
pierwszym planie znajdują się złoczyńcy. Są nimi 7 seksownych
sióstr, które mimo że są pajęczymi demonami, to w
przeciwieństwie do męskich demonów z tetralogii zachowują w pełni
ludzki wygląd. Kontynuując musicalowy charakter produkcji,
demoniczne siostry co jakiś czas także tańczą i śpiewają. Aby
prezentowały się jak najatrakcyjniej na ekranie, ich stroje
odsłaniają prawie całe nogi aktorek. Te części ciała – zdaje się
– upodobał sobie reżyser. Niektóre sceny są wręcz sfilmowane
tak, że widać tylko nogi danej aktorki. Na przykład w jednej ze scen męska postać leży, podczas gdy obok stoi jedna z sióstr;
kamera wtedy jest zwrócona w stronę leżącej postaci, lecz na pierwszym planie znajdują się nogi, w tej akurat scenie, Angeli
Yu Chien. Przyznam szczerze, że nie przypominam sobie, żeby Chien
wyglądała w jakimś filmie tak dobrze, jak tutaj, więc można
pochwalić Meng-Hua Ho za wypełnienie planu stworzenia kusicielskich
demonic w stu procentach. Równocześnie poświadcza to raczej przedmiotowe
wykorzystanie aktorek w filmie (studiu?) przede wszystkim jako ładnych twarzy i wyraźnie wskazuje, że produkcja jest kierowana do męskiej
części widowni. Oprócz Angeli Yu Chien, w pozostałe siostry wcielają się Liang-Hua Liu, Yi Shen, Helen Ma, Shirley Wong, Mung Tin oraz Ching
Yau.
Fabuła
filmu nie należy do skomplikowanych, choć dzieje się w niej sporo
i posiada ona niejeden zwrot akcji. 7 demonicznych piękności postanawia
zjeść mnicha Tanga i wymyśla podstęp, mający na celu jego
porwanie. Podstęp się udaje, gdyż sieci śpiewających pajęczych
kusicielek są nie tylko niezniszczalne, lecz i zabójcze. Król Małp
musi więc wykorzystać przeciw rywalkom swoją inteligencję i finguje swoją śmierć, by w ukryciu realizować swój plan.
Tymczasem inny z uczniów Tanga rusza po artefakt, jako jedyny zdolny
rozprawić się z sieciami ponętnych pajęczyc. Sprawy się
komplikują, gdy do akcji włącza się zły goblin (Ti Tang), także
pragnący zjeść Tanga.
Ho
popycha akcję ze sporą prędkością, oferując taneczne, teatralne
(z adekwatną muzyką, przez co teatralność filmu liczę in
plus) sekwencje scen akcji oraz
muzyczne kawałki. Jako że dzieje się tu sporo, a aktorzy
prezentują się dość charyzmatycznie produkcja zupełnie nie
nudzi, wręcz przeciwnie ogląda się z niemałym zaciekawieniem.
Równocześnie jej infantylność, kiczowatość i archaiczność nie
pozwala uznać The Cave of Silken Web
za coś więcej niż nieco kuriozalną rozrywkę ze studia Shaw
Brothers, potwierdzającą, że mimo przechodzenia w
realistyczn(iejsz)e kino, infantylne fantastyki nieprzerwanie
pojawiały się w katalogu tego legendarnego studia.
Shen jian zhen jiang
reż. Teng Hung Hsu
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 05.09.1967
Obsada: Pei-Pei Cheng, Yi Chang, Pei-Pei Shu, Lieh Lo, Hung Lieh Chen, Feng Tien, Li Ching, Wen Chung Ku, Ma Wu, Ti Lang, Mien Fang
Film rozpoczyna się wraz z przebudzeniem z medytacji
mistrza sztuk walki, który postanawia wysłać dwóch swoich najlepszych
uczniów w poszukiwaniu tytułowego miecza. Stanowi on bowiem potężną broń
i jeśli wpadnie w ręce zła, stanie się narzędziem zagłady. Mistrz
pragnie zniszczyć oręż, choć obecnie jeszcze nie wie, w jaki sposób.
Pierwszy z uczniów podczas wędrówki spotyka nieszanującą ludzkiego życia
mistrzynię z innej, niegodziwej szkoły – również szukającej miecza.
Kobieta się w nim zakochuje, jednak duma nie pozwala jej na wyznanie
uczucia. Drugi z uczniów znajduje pełen pułapek grobowiec, a w nim
tytułowy oręż. Gdy wychodzi na zewnątrz zostaje zaatakowany i otruty
przez wspomnianą mistrzynię, która zabiera miecz. Gdy jednak spostrzega,
że otruła mężczyznę z tej samej szkoły, do jakiej należy jej ukochany,
zabiera rannego do firmy transportowej, by ta zwróciła go do jego szkoły
zanim umrze. Ci, po drodze zostają zaatakowani przez innych wojowników
szukających miecza, którzy okaleczają ucznia i zabierają jego notki. W
zemście za niedopilnowanie transportu, kobieta atakuje i zabija niemal
wszystkich z firmy. Pech chce, że w okolicy akurat przebywa pierwszy z
uczniów, przez co na niego pada podejrzenie o dokonanie masowego
morderstwa. Rozdarty między rodzącą się miłością, obowiązkiem, dwiema
szkołami i poszukiwany za zbrodnie, których nie dokonał próbuje wszystko
wyjaśnić i uratować swój związek, nie wiedząc, że winnym, którego szuka
jest jego ukochana.
The Thundering Sword to film czerpiący mnóstwo inspiracji z literatury nowej szkoły wuxia, lecz
wywołujący bardzo ambiwalentne odczucia. Z jednej strony stanowi
produkcję z wartką akcją, ciekawą paletą postaci oraz intrygującym
motywem przewodnim, z drugiej nagromadzenie postaci, które pojawiają się
często tylko epizodycznie, a i tak mają ogromne znaczenie dla fabuły,
nadmierna ilością przypadków i pretekstów oraz zbyt obfite dialogi o
wyjątkowo nieraz ekspozycyjnej naturze skutecznie negują zalety. Wśród
nich, największą jest zdecydowanie próba nadania ciężaru licznym zgonom,
do jakich dochodzi nie tylko w tej produkcji wuxia, ale i w filmach wuxia w ogóle.
Już podczas pierwszego spotkania między przyszłymi zakochanymi,
mężczyzna zwraca uwagę, aby nie zabijać pochopnie innych i szanować
ludzkie życie. Liczba zgonów w filmach wuxia jest zwykle ogromna i
mistrzowie najczęściej zupełnie nie przejmują się faktem, że anonimowi
dla widza strażnicy czy osoby niekoniecznie z własnej winy włączone w
konflikt w liczbie większej niż 20, 30 czy nawet więcej stracą życie
podczas pojedynczej potyczki. Brak szacunku do życia innych poza
najbliższymi jest zresztą cechą nie tylko negatywnych postaci w tego
typu filmach, choć zwykle cechą przemilczaną. W The Thundering Sword,
choć do zabójstw również dochodzi dość często, to tym razem niosą one
za sobą poważne konsekwencje. Rodziny zmarłych szukają sprawiedliwości,
prowadzone są przepychanki między szkołami i wojownikami w celu
znalezienia winnych i ich ukarania, pochopne zabójstwa są przyczyną
wyrzutów sumienia, braku możliwości odnalezienia szczęścia oraz smutku.
Choć z licznymi wadami, film stanowi zatem krok
naprzód w filmografii Hunga Hsu, szczególnie pod względem fabuły,
rewizjonistycznego charakteru oraz odcinania się od infantylności jego
wcześniejszych produkcji. Szkoda tylko, że problematyczna kwestia
zabijania innych pod koniec okazuje się być prymarnie narzędziem do
skomplikowania romantycznych relacji dwójki bohaterów. To ona okazuje
się być najważniejsza w filmie, przez co wina za zbrodnie jest poniekąd
traktowana jako wstydliwy sekret o podobnej wadze, co zdrada partnera
czy problem pochodzenia. Ostatecznie to nie faktem zabicia niewinnych,
lecz faktem, że zabicie ich nie pozwala parze być szczęśliwej przejmują
się twórcy filmu. The Thundering Sword tym samym, poza ciekawym pomysłem wyjściowym i sprawną realizacją, kończy się dla widza uczuciem zawodu, a nie satysfakcji.
Ying xiong ben se
reż. Kong Lung
Studio: Kong Ngee
Premiera: 13.09.1967
Obsada: Patrick Tse Yin, Kin Sek, Gei Mak, Patrick Lung Kong, Tsai-Chung Chan, Wai Wong, Patsy Ka Ling
Story of a Discharged Prisoner jest
ambitnym, brudnym, moralnie niejednoznacznym, zrealizowanym w czerni i
bieli dramatem z elementami kryminału i kina akcji. Opowiada o tytułowym
bohaterze Lee Cheuk-hongu, który opuszcza mury więzienia po to tylko,
aby znaleźć się wśród społeczeństwa, które już dawno wydało na nim
wyrok, przez co powrót do normalnego życia staje się dla niego zupełnie
niemożliwy. Jest to wczesny przykład tego, co nazywa się czasem
klasycznym kinem akcji z Hongkongu, jakie rozpropaguje w przyszłości
m.in. John Woo. Nie dziwi więc, że Story of a Discharged Prisoner
jest jednym z najbardziej wpływowych filmów na twórczość Woo, który
choć zaczynał jako asystent Cheh Changa, a karierę reżysera rozpoczął od
kina kung fu i wuxia, niebawem skierował wzrok na
współczesne organizacje przestępcze i spektakularne sceny akcji. Jeden z
bardziej znanych filmów Woo, Byle do jutra (Ying hung boon sik, 1986) jest w dużej mierze inspirowany Story of a Discharged Prisoner.
Omawiana produkcja jest przykładem kina kantońskiego i
powstała w okresie, gdy hongkońskie kino było już zdominowane przez
produkcje mandaryńskie. Aby bronić swojej pozycji w czasach ataku ze
strony konkurencji wyposażonej w większe budżety i lepiej rozwinięte
sieci dystrybucyjne, kantońscy filmowcy ruszyli w kierunku filmów
osadzonych we współczesności i prezentujących odważniejszy oraz
krytyczny pogląd na otaczającą rzeczywistość. To właśnie z tej tendencji
społecznego, realistycznego kina wywodzą się, a nawet uznawani są za
jego instygatorów, Yuen Chor – przyszły reżyser licznych wuxia dla Shaw Brothers – i Lung Kong, reżyser Story of a Discharged Prisoner, filmu, który również wpisujące
się w ten realistyczny, krytyczny nurt. Uznaje się, że choć
interesującym i wyróżniającym się na tle konkurencji, ich filmom nie
udało się zrewitalizować ówczesnego kina kantońskiego, lecz stały
się inspirującymi pozycjami dla przyszłych twórców, szczególnie w latach
80.
Story of a Discharged Prisoner przedstawia
los mężczyzny, po którego wyjściu z więzienia upomina się świat
przestępczy. Były więzień próbuje znaleźć jednak uczciwe źródło zarobku i
wyjść na prostą. Nie jest to bynajmniej łatwe, stygmatyzujący pobyt w
ośrodku penitencjarnym sprawia, że jest na radarze policji, nie może
podjąć poważnych prac, jest traktowany z daleko posuniętą nieufnością,
odwraca się od niego jego rodzina, a dawni znajomi sprzed pobytu w
więzieniu ułożyli sobie życie i nawet jeśli chcą, to nie są w stanie mu
pomóc. Gdy już wydaje się, że ma szanse wyjść na prostą, przestępcza
organizacja w zemście za odrzucenie jej propozycji dołączenia do niej
rozpoczyna zakrojoną na szeroką skalę próbę zniszczenia Cheuk-hongowi
życia, tak by nie pozostało mu nic innego, jak wrócić na ścieżkę
przestępczości.
Prymarnie produkcja stanowi gorzką krytykę
społeczeństwa oraz policji, którzy niesprawiedliwie i z daleko
posuniętymi uprzedzeniami traktują osoby, mające kryminalną przeszłość,
przez co sami robią z nich jeszcze bardziej zatwardziałych przestępców.
Recydywistom na wolności nie daje się praktycznie żadnej szansy na
znalezienie godziwej pracy oraz powrotu do społeczeństwa na zasadach
dobrowolnej kontrybucji. Częste zwroty w kino akcji zaś pozwalają tę
krytykę uzupełnić scenami strzelanin i okazjonalnych bijatyk, świetnie
sfilmowanych oraz skonstruowanych dzięki choreograficznej pracy Kar-wing
Laua i Lun-suen Chana. Jako taki film nie tylko zachowuje uniwersalny i
aktualny wydźwięk, lecz również stanowi świetnie zrealizowany i istotny
na tle kina z Hongkongu film, również ze względu na interesujące
ukazanie samego miasta i przemian, jakie się w nim dokonują. W 2005 roku
podczas prestiżowego Hong Kong Film Awards Story of a Discharged Prisoner
został umieszczony na 39. miejscu na liście najważniejszych chińskich
filmów oraz zajął 21. pozycję na liście najlepszych filmów z Hongkongu
stworzonej przez TimeOut Hong Kong. Solidny, zapadający w pamięć,
doskonale zagrany z niezwykle popularnymi w kantońskim kinie Patrickiem
Tse i Patsy Kar Ling w rolach głównych Story of a Discharged Prisoner to produkcja, którą każdy miłośnik kina z Hongkongu winien znać.
Ru xia
reż. Li Kao
Studio: Shaw Brothers
Premiera: 14.09.1967
Obsada: Yi Chang, Jeanette Yu Wei, Pei-Pei Shu, Chiao Chiao, Chung-Hsin Huang, Liang Hua Liu, Miao Ching, Wen Chung Ku, Chih-Ching Yang, Feng Tien, Mien Fang, Lieh Lo
The Silent Swordsman jest zdecydowanie
najgorszą produkcją z 1967 roku, jaka znajduje się na niniejszej liście.
Niezwykle chaotyczna, skupia się na grupie mistrzów sztuk walki, którzy
chcą zmusić skorumpowanego generała do wysłania wojsk, w celu obrony
granicy. Ten, z pomocą złych mistrzów sztuk walki, skutecznie broni się
przed atakami. Początkowo rywalizacja przedstawia się interesująco,
nawet jeśli mało oryginalnie i technicznie niezbyt wyraziście. Sytuacja
ulega diametralnej zmianie, gdy zostaje zmieniony protagonista. Twórcy
zaczynają zarzucać wtedy widza pobocznymi wątkami i niekonsekwencją w
psychologicznym rysie wojowników. Tytułowy szermierz udaje się bowiem w
dodatkową misję, w międzyczasie wikła się w losy nomadycznego plemienia,
a następnie musi sobie radzić z dwiema zakochanymi w nim księżniczkami.
Tak też z w dość intensywnego filmu o zdeterminowanym
wojowniku, walczącym o losy kraju, produkcja prędko przybiera formę
romantycznej komedii zupełnie nieprzystającej ani do charakteru
wcześniejszych, ani zamykających ją scen, jak również do charakteru
bohatera, który nie tylko bez ostrzeżenia staje się rozgadanym i
rozśpiewanym (przyznam, w zaskakująco udanych scenach rodem z kinowej
opery) mężczyzną, ale też odstawia swoją misję na drugi plan. Zamiast
jej wypełniania angażuje się w liczne zabawy i przekomarzanki. Tak samo
jednak nagle jak poboczny wątek został wprowadzony, tak również się
urywa, gdy wojownik obcesowo odrzuca wszystkie mniej ambitne
zobowiązania i wraca dokonać misji, nawet mimo zadania niepotrzebnego
cierpienia niektórym z bliskich. Jego powrót do obowiązków to także
powrót produkcji do nastroju z jej początku, wzbogacony ciekawym
fortelem złego generała. Niestety, filmowi nie udaje się już uchwycić
rozpędu wczesnych scen i pozostaje mu niezbyt intrygujące doprowadzenie
do chaotycznego finału. The Silent Swordsman należy przez to zaliczyć na poczet wczesnych, nieudanych prób rozbudowania kina wuxia z
Shaw Brothers o sceny śpiewane oraz elementy komedii romantycznej,
które choć były obecne wcześniej (vide filmy Hunga Hsu), to jednak nie
eksploatowane na taką skalę.
Dragon Inn
Long men kezhan
reż. King Hu
Studio: Union Films
Premiera: 21.10.1967
Obsada: Lingfeng Shangguan, Chuh Shih, Ying Bai, Feng Hsu, Chien Tao, Han Hsieh
Karczma Smocze Wrota stanowi jeden z najlepszych i najpełniej zrealizowanych filmów wuxia w historii tego gatunku, a przy tym przedstawia zupełnie odmienny charakter od prezentowanego wcześniej Jednorękiego szermierza.
Film od pierwszej sceny rozpoczyna się jako alegoria
walki o wolność przeciw autorytarnemu rządowi. Narrator, usadawiając
akcję w czasach dynastii Ming, wyjaśnia śmierć ministra wojny Yu Qiana,
który został zabity na rozkaz wpływowego eunucha Cao Shaoqina, przywódcę
dongchang (tajne służby cesarza). Eunuch staje się symbolem złej, wyzyskującej władzy, walka z nim, walką o sprawiedliwość.
Następnie Hu angażuje się w jedne z najciekawszych
scen w historii kina. Przedstawia on przybywanie do tytułowej karczmy
kolejnych bohaterów filmu, bez zbytniej ekspozycji w kontekście ich
zamiarów czy roli, jaką będą niebawem odgrywać. W ten sposób początkowo
wydaje się, że prezentowane poprzez fragmentaryczną fabułę sekwencje
wzajemnych podchodów i sprawdzania najróżniejszymi fortelami lojalności i
zdolności zebranych w karczmie wojowników i wojowniczek jest czynione
bez większego związku z głównym wątkiem.
W rzeczywistości jednak Hu rozwija w ten sposób pomysły z Napij się ze mną,
które zostały utemperowane przez studio Shaw Brothers, wymagające od
swoich twórców podążania określonymi wytycznymi dotyczącymi tworzenia
filmów, często motywowanymi krótkim okresem zdjęciowym i brakiem czasu
na kręcenie wielu scen w lokacjach. Hu w Karczmie Smocze Wrota pozwala
sobie na pełne delektowanie się swobodą, przez co powraca do wielu
elementów z poprzedniego filmu, jednak tym razem realizuje je w pełni ze
swoimi zamierzeniami. Wynika to licznymi scenami testowania zdolności
sztuk walki, które z marginalnej obecności w Napij się ze mną, otrzymują mnóstwo czasu w Karczmie Smocze Wrota.
Hu jest w nich nie tylko niezwykle pomysłowy, lecz również
prezentuje je z ogromną precyzją oraz dynamiką, równocześnie stopniowo
ze sprawiającej wrażenie chaotycznej struktury przechodząc z powrotem do
głównego wątku i kończąc go spektakularnymi scenami walki, podczas
których skupia się również na strategii militarnej wojowników. Zgodnie z
modelem operowym, zapożyczonym z opery pekińskiej, Hu zmusza też swoich
bohaterów, aby poruszali się w rytmach tradycyjnej muzyki operowej, a
większość choreografii bazuje na rytmie instrumentów z rodziny ban (rodzaju drewnianych desek używanych m.in. w operze).
Osobą w filmie, która jako jedyna może się równać
zdolnościami z Cao Shaoqinem jest Wu Ning. Jest o tyle istotne, że
Shaoqin jest reprezentacją totalitaryzmu militarnego, a Ning stanowi
wyrażenie ideału nie tylko wojownika, ale i człowieka jako takiego. Jest
obeznany w sferze militarnej i sztukach walki, lecz jest również
wielkim intelektualistą i cechuje go wyjątkowe poczucie empatii. Przez
niego przemawia równowaga między walką, a mądrością i szacunkiem dla
innych, które następnie są przerzucane na społeczeństwo, co presuponuje
przesłanie w celu budowania zrównoważonego społeczeństwa pozbawionego
skrajności.
Karczma Smocze Wrota osiągnęła ogromny sukces komercyjny, dzięki niej wuxia
na nowo stała się popularna na Tajwanie, Union Films stało się istotnym
studiem, a aktorka Lingfeng Shangguan zyskała status gwiazdy. Jej rola
wojowniczki, która posiada cechy zarówno mentalne (determinacja,
patriotyzm), jak i w walce równe mężczyznom przypieczętowała postać
kobiety xia w kinie wuxia i kung fu nawet mimo faktu, że nie ona jest tutaj centralną postacią. Ponownie też karczma staje się u Hu sercem jianghu, co również wpłynęło na quasi-mityczny status karczm w filmach wuxia, którego nie straciły do dnia dzisiejszego.
Karczma Smocze Wrota jest doskonałym przykładem kina wuxia,
niedawno też, dzięki brytyjskiej Eureka! Entertainment w ramach serii
„Masters of Cinema” wydanej na Blu-rayu w doskonałej jakości, która
sprawia, że współczesne oglądanie majstersztyku Hu jest zajęciem nie
tylko polecanym, lecz wręcz przymusowym.
The Assassin
Da ci ke
reżyseria i scenariusz: Chang Cheh
studio: Shaw Brothers
premiera: 22.12.1967
Obsada: Jimmy Wang Yu, Lisa Chiao Chiao, Li Hsiang-Chun, Tien Feng, Huang Chung-Hsin, Cliff Lok, Lin Jing, Fang Mian i inni.
W przeciwieństwie do innych twórców kina wuxia z tego okresu, Cheh wyraźnie zaznacza negatywne skutki przemocy towarzyszącej wojownikom. Śmiertelne ciosy powodują rozbryzgi krwi, ręce protagonisty pokryte są skapującym z palców szkarłatem, podobnie jak trzymane przezeń ostrza. Reżyser nie pokazuje eskapistycznej opowieści o wojownikach, którzy może i czasami giną, ale prowadzą dość beztroski tryb życia i przyczyniają się do wiecznego zwycięstwa dobra. Ustawia się po przeciwnej stronie spektrum: nie szczędzi scen, w których podkreśla, jakim ciężarem jest życie zabójcy dla jego rodziny i jak musi on rezygnować z prywatnego życia, a nawet z życia jako takiego. Bowiem egzystencja wojownika pełna jest frustracji, niespełnienia, bólu. Z tego też powodu Cheh spycha walki na drugi plan, wykorzystując je przede wszystkim do nadania realistycznego i tragicznego tonu opowieści; skupia się zaś na wewnętrznych rozterkach głównego bohatera. Film jest przy tym wyraźnie inspirowany produkcjami chanbara z Japonii, co nie dziwi zważywszy, że Cheh jest również autorem The Magnificent Trio (1966), czyli przeniesienia na grunt wuxia klasycznych Trzech wyjętych spod prawa samurajów (1964) Hideo Goshy. The Assassin, prócz intrygującej fabuły, broni się również świetną kreacją aktorską Yu Wanga oraz doskonałą ścieżką dźwiękową, kojarzącą się nieraz z włoskim kinem gatunkowym, a uderzającą w patetyczny bądź melancholijny ton.
Chang Cheh potwierdził tym filmem swoją wagę dla studia Shaw Brothers, pokazując, że sukces One-Armed Swordsman nie był przypadkowy. The Assassin stanowi bowiem nie tylko produkcję o świetnej fabule i spektakularnych scenach akcji, lecz osiągającą doskonały wynik w box officie oraz potwierdzająca talent Yu Wanga jako pierwszej z serii megagwiazd studia. Oprócz typowych przywar, cechujących starsze kino sztuk walk, The Assassin jest niemal perfekcyjną produkcją wuxia, którą wypada znać każdemu miłośnikowi gatunku.
Da ci ke
reżyseria i scenariusz: Chang Cheh
studio: Shaw Brothers
premiera: 22.12.1967
Obsada: Jimmy Wang Yu, Lisa Chiao Chiao, Li Hsiang-Chun, Tien Feng, Huang Chung-Hsin, Cliff Lok, Lin Jing, Fang Mian i inni.
W przeciwieństwie do innych twórców kina wuxia z tego okresu, Cheh wyraźnie zaznacza negatywne skutki przemocy towarzyszącej wojownikom. Śmiertelne ciosy powodują rozbryzgi krwi, ręce protagonisty pokryte są skapującym z palców szkarłatem, podobnie jak trzymane przezeń ostrza. Reżyser nie pokazuje eskapistycznej opowieści o wojownikach, którzy może i czasami giną, ale prowadzą dość beztroski tryb życia i przyczyniają się do wiecznego zwycięstwa dobra. Ustawia się po przeciwnej stronie spektrum: nie szczędzi scen, w których podkreśla, jakim ciężarem jest życie zabójcy dla jego rodziny i jak musi on rezygnować z prywatnego życia, a nawet z życia jako takiego. Bowiem egzystencja wojownika pełna jest frustracji, niespełnienia, bólu. Z tego też powodu Cheh spycha walki na drugi plan, wykorzystując je przede wszystkim do nadania realistycznego i tragicznego tonu opowieści; skupia się zaś na wewnętrznych rozterkach głównego bohatera. Film jest przy tym wyraźnie inspirowany produkcjami chanbara z Japonii, co nie dziwi zważywszy, że Cheh jest również autorem The Magnificent Trio (1966), czyli przeniesienia na grunt wuxia klasycznych Trzech wyjętych spod prawa samurajów (1964) Hideo Goshy. The Assassin, prócz intrygującej fabuły, broni się również świetną kreacją aktorską Yu Wanga oraz doskonałą ścieżką dźwiękową, kojarzącą się nieraz z włoskim kinem gatunkowym, a uderzającą w patetyczny bądź melancholijny ton.
Chang Cheh potwierdził tym filmem swoją wagę dla studia Shaw Brothers, pokazując, że sukces One-Armed Swordsman nie był przypadkowy. The Assassin stanowi bowiem nie tylko produkcję o świetnej fabule i spektakularnych scenach akcji, lecz osiągającą doskonały wynik w box officie oraz potwierdzająca talent Yu Wanga jako pierwszej z serii megagwiazd studia. Oprócz typowych przywar, cechujących starsze kino sztuk walk, The Assassin jest niemal perfekcyjną produkcją wuxia, którą wypada znać każdemu miłośnikowi gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz