sobota, 23 marca 2019

The Fate of Lee Khan (King Hu, 1973)


The Fate of Lee Khan
Ying chun ge zhi fengbo
reżyseria: King Hu
scenariusz: King Hu i Chung Wong
studio: Golden Harvest i Gam Chuen
premiera: 06.12.1973

Obsada: Li-Hua Li, Ying Pai, Feng Tien, Roy Chiao, Angela Mao, Feng Hsu, Helen Ma, Ying-Chieh Han, Chin Hu, Yan-Erh Shang-Kuan, Chia-Hsiang Wu, Li-Jen Hao i inni.

W końcu, w naszej podróży po ginie gatunków z Hongkongu, Chin i Tajwanu dotarliśmy do kulminacji „karczmianych” filmów Kinga Hu, czyli zwieńczenia swoistej trylogii rozpoczętej w Come Drink with Me w 1966 roku i kontynuowanej rok później w Dragon Inn. The Fate of Lee Khan (dosł. tytuł „Kłopoty w Wiosennej Karczmie”) w przeciwieństwie jednak do trzech poprzednich pozycji w reżyserii Hu pozostaje raczej zapomnianą i niedocenianą produkcją, a którą można bez przeszkód uznać za doskonały przykład kina wuxia i postawić obok najsłynniejszych klasyków spod ręki reżysera.

Zanim jeszcze zaczniemy oglądać film, warto zwrócić uwagę na jego wyjątkową obsadę. W szefową karczmy, gdzie rozgrywa się główna akcja wciela się Li-Hua Li, legendarna aktorka, która rozpoczęła karierę w 1940 roku; czytelnikom Odysei znana jednak jest przede wszystkim z Rape of the Sword (1967). Li wciela się w jednego z przywódców lokalnego ruchu oporu. Przed zbliżającym się zadaniem zatrudnia do pomocy cztery wojowniczki z kryminalną przeszłością, które udają kelnerki. Na pierwszy plan wśród nich wybija się Piwonia, którą gra kultowa Angela Mao, gwiazda produkcji wuxia i kung fu z Golden Harvest, znana z The Angry River (1971) czy Hap Ki Do (1972). W pozostałe „kelnerki”, także posiadające wiele scen zarezerwowanych dla siebie, wcielają się Helen Ma (m.in. Diary of a Lady-Killer [1969], Heads for Sale [1970]), Chin Hu (m.in. Illicit Desire [1973], Facets of Love [1973]) i Yan-Erh Shang-Kuan w swojej trzeciej z 7 ról w jej krótkiej karierze filmowej. Oprócz wojowniczek na miejsce przybywa także dwóch innych członków ruchu oporu, potężny Chun Wang; w tej roli Ying Pai znany z Dragon Inn, A Touch of Zen (1971), The Angry River czy Lady Whirlwind (1972) oraz Yuan San Sha, grany przez Ying-Chieh Hana, znanego z The Big Boss (1971), A Touch of Zen czy The Blade Spares None (1971). Ich głównym rywalem jest mongolski książę, potężny i przemyślny władca Lee Khan, który przybywa w celu przejęcia planów ataku generała armii rewolucjonistów. W Khana wciela się Feng Tien, aktor, mający na koncie niezliczoną ilość filmów, przede wszystkim w studiu Shaw Brothers, jak Temple of the Red Lotus (1965), One-Armed Swordsman (1967) czy Vengeance of a Snow Girl 1971), żeby wymienić tylko trzy. Wraz z nim przybywa jego straż oraz potężna wojowniczka i jego prawa ręka Wan Lee. Rola Lee przypadła w udziale kolejnej z kultowych aktorek: Feng Hsu, która debiutowała u Hu w jednej z głównych ról w Dragon Inn, później pojawiła się m.in. w A Touch of Zen czy The Invincible Sword (1971); mam nadzieję, że na Odysei pojawi się więcej omówień filmów z jej udziałem, jako że ostatnio wróciłem do kupowania tajwańskich DVD. W końcu, ostatnim z wielkich nazwisk w obsadzie jest (w czołówce wymieniony jako pierwszy) Roy Chiao, uzdolniony aktor znany przede wszystkim z ról dramatycznych oraz licznych seriali telewizyjnych, a czytelnikom Odysei jest z pewnością znany ze słynnej roli w A Touch of Zen. W The Fate of Lee Khan wciela się on w Yu Kun Tsao, jednego z głównych ludzi Lee Khana.

Podczas oglądania, pierwszym, co rzuca się w oczy jest to, że produkcja stanowi doskonałą syntezę charakterystycznego stylu Hu z nowymi trendami w kinie wuxia oraz postępującą dominacją kung fu. Jak było wspomniane podczas omawiania A Touch of Zen, film w reżyserii Hu, mimo że był bez wątpienia majstersztykiem, poległ w box officie, pokonany przez propozycje z gatunku kung fu ze szczególnym wskazaniem na The Big Boss w reżyserii Weia Lo. Hu postanowił więc wykorzystać elementy kung fu w swoim kolejnym filmie, mimo to pozostając wierny gatunkowi wuxia, jak również – jeśli nie przede wszystkim – wierny własnemu stylowi. Dzięki temu The Fate of Lee Khan byłby dość trudny do określenia pod względem czasu powstania jeśli nie znalibyśmy daty premiery; z jednej bowiem strony cechuje się on podobnym wyczuciem stylu, co zrealizowany przed pięcioma laty Dragon Inn, z drugiej widać tu motywy, które mogą kojarzyć się z filmami wuxia z Golden Harvest z 1971 roku, w końcu mamy tu elementy najnowsze, a także wiele motywów, których nie znajdziemy w konkurencyjnych produkcjach. Wszystko to sprawia, że piąty film Hu jest produkcją wyjątkową, która – w moim odczuciu – zyskuje przy kolejnych z nią spotkaniach.

Jak ktoś może się domyślił po opisie postaci, akcja filmu rozgrywa się w czasach, gdy Chiny były rządzone żelazną ręką przez mongolskich najeźdźców, dokładniej zaś w roku 1366. Gdy w 1294 roku Kubilai Khan zmarł, władza Mongołów w Chinami zaczęła słabnąć, co wynikło pojawianiem się licznych grup rewolucjonistów i okresem chaosu oraz ciągłych walk. Tło historyczne, jak przystało na produkcje wuxia, zostaje nakreślone poprzez otwierającą film narrację, skutecznie nadając produkcji ciężaru poprzez wskazanie na wagę sytuacji.

The Fate of Lee Khan, podobnie do Dragon Inn, możemy podzielić na trzy sekcje, najpewniej wynikające z inspiracji pekińską operą. Po otwarciu filmu widz jest powoli wprowadzany w świat przedstawiony; wstępnie otrzymuje on informacje o 5 pozytywnych postaciach (właścicielce karczmy i „kelnerkach”) oraz zostaje powiadomiony o zbliżających się przyjacielskich rewolucjonistach i wrogich mongolskich szpiegach, których tożsamości nie zna. Dzięki temu, w pierwszej sekcji produkcji, widz nie jest pewien, kto jest kim i każda z nieznajomych postaci może być zarówno śmiertelnym wrogiem, jak i nierozpoznanym przyjacielem. Hu mocniej niż w poprzednich „karczmianych” produkcjach igra z widzem i rozrzuca mylne tropy, trzymając go w ciągłym napięciu. W tej pierwszej sekcji bardzo udanie żongluje także gatunkami: są tu sceny dramatyczne, świetnie zainscenizowane sekwencje humorystyczne oraz krótkie przerwy na sekwencje sztuk walki. Na tym etapie nie są one szczególnie rozbudowane, lecz wypadają udanie i efektownie. Choreografem był tu legendarny Sammo Hung, o którym na blogu wspominałem już wcześniej.

Po około pięćdziesięciu minutach, zaczyna się druga sekcja – Lee Khan i Wan Lee wraz ze swoją świtą przybywają do karczmy. Ich przybycie zostaje zaznaczone nagłą woltą stylistyczną; Hu gwałtownie pozbawia film wszelkich elementów komediowych, zamiast tego podbija stronę dramatyczną. Usuwa też zupełnie sceny akcji, zamiast tego skupia się na próbach oszukania Lee Khana przez rewolucjonistów. Ta sekcja filmu płynnie rozwija się w finalną sekcję, w której wszystkie maski zostają zdjęte i zaczyna się otwarta konfrontacja między obiema stronami, pełna widowiskowych scen sztuk walki i tragicznych śmierci.

The Fate of Lee Khan nie sposób określić inaczej niż jako sukces Hu jako reżysera. O ile można zarzucić filmowi, że w scenach akcji trąci archaizmami (a wręcz można do pewnego stopnia określić go w kontekście scen akcji jako anachroniczny), to reżyseria Hu jest bezbłędna. Karczma jest dla niego niczym teatralna scena, przez którą przewijają się kolejne postaci. Hu nie tylko oferuje im mistrzowskie introdukcje, ale i skutecznie ukrywa ich intencje. Kamera płynnie przechodzi od wydarzenia do wydarzenia, nie pozwalając na ani sekundę znużenia czy odetchnięcia. Hu też – jak zawsze – przykłada uwagę do detali historycznych, nie tylko kostiumy czy rekwizyty są tu wiernie odwzorowane, lecz nawet czołówka jest ręcznie wykaligrafowana przez samego Hu w stylu z epoki. Wszystko to i więcej sprawia, że The Fate of Lee Khan to niewątpliwie wybitny klasyk gatunku, potwierdzający, że King Hu był prawdziwym królem wuxia.

Warto przy okazji napisać parę słów o produkcji filmu. Otóż, po porażce A Touch of Zen w box officie, tajwańskie studio Union Film znalazło się w finansowych tarapatach – ostatecznie skończą się one jego bankructwem. Hu wiedział, że nie będzie mógł kontynuować pracy w Union Film, więc zdecydował się na założenie własnego studia, które nazwał Gam Chuen. W 1972 roku zaczął w nim pracę nad dwiema produkcjami, które filmował back-to-back. Pierwszą z nich był omówiony powyżej The Fate of Lee Khan, a drugą The Valiant Ones, który – po okresie ciągłych poprawek ze strony reżysera-perfekcjonisty – premierę kinową miał dopiero w 1975 roku.

Studio Hu nie zapewniało mu jednak wystarczającego wsparcia, zarówno finansowego, ani – tym bardziej – dystrybucyjnego. Stąd też podpisał on umowę z Golden Harvest, które zgodziło się na dystrybuowanie obu filmów oraz przejęło wszystkie prawa do The Fate of Lee Khan, prawa do The Valiant Ones zachował zaś Hu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz