„Słaby punkt” a buddyzm zen
Ambitny, młody prokurator
otrzymuje, wydaje się wyjątkowo łatwą, sprawę skazania mężczyzny za usiłowanie
zabójstwa swojej żony (obecnie przebywającej w śpiączce). W przypływie dumy i
pychy, prokurator decyduje się przyjąć wyzwanie skazanego, który decyduje sam
bronić się podczas sprawy i utrzymywać swoją niewinność mimo, zdaje się,
miażdżącego materiału dowodowego. Prokurator, pewny wygranej, już przygotowuje
się do zmiany pracy z posady państwowej na prywatną w prestiżowej firmie.
Doskonałe referencje (97% skazań), ogromna pewność siebie i pochwały zaślepiają
go. Już wybiera meble do nowego biura, romansuje z przełożoną, chodzi na
bankiety.
Gdy zaczyna się pierwsza rozprawa,
okazuje się, że prokurator nie przepytał wystarczająco dobrze swego głównego
świadka. Okazuje się, że zeznającego, jak i żonę oskarżonego łączyło pożycie
seksualne, co unieważnia jego zeznania. Okazuje się także, iż przyznanie się
oskarżonego do winy nie może być zaakceptowane, ponieważ kochanek jego żony,
policjant, był obecny podczas przesłuchiwania, co rodzi podejrzenia o
wymuszenie oświadczenia. Prokurator nie przyjrzał się sprawie tak, jak
powinien, co kończy się dla niego porażką. Myślał, że bez wysiłku jest w stanie
wygrać.
Gdy wszystkie pomysły młodego
prokuratora zawodzą, dostaje ostatnią szansę – może wycofać się ze sprawy i
skupić się na karierze, lecz postanawia on udowodnić swoją wartość po raz
kolejny. Twierdzi, że jego porażka mogła przytrafić się każdemu, lecz jemu przydarzyła
się, gdyż nie przyłożył się wystarczająco do sprawy. Gdyby spojrzał na nią
dokładniej nie miałby problemów, przecież jest lepszy od innych. Po raz kolejny
jednak nadmiar pychy i pewności siebie okazują się dla niego zgubne i przegrywa
z kretesem.
Niektóre nauki ezoteryczne
zwracają uwagę na to, że bardzo często łączymy wszystkie zwyczajne stany
świadomości w jeden ciąg i zapominamy, że są one od siebie oddzielone
bezkresnymi jeziorami snu. Zen opiera się na kompletnym przebudzeniu nazywanym satori.
„Satori jest alfą i omegą
buddyzmu zen. Można je zdefiniować jako intuicyjny wgląd w naturę rzeczy, który
stanowi przeciwieństwo logicznego, analitycznego zrozumienia. W praktyce
oznacza to odkrycie nowego świata, którego dotychczas nie zauważaliśmy,
ponieważ nasz przyzwyczajony do dualizmu umysł żyje w pomieszaniu. Kiedy
doświadczamy satori, wszystko wokół nas jest przez nas postrzegane w
sposób, którego nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji zaznać...” (Essays on
Zen Buddhism, D. T. Suzuki)
W koanie 44., znanym jako kij
Pa-tsiao, mistrz mówi do swoich mnichów: 'Jeżeli posiadacie kij, dam wam kij.
Jeżeli nie posiadacie kija, zabiorę go wam”. Przyjrzyjmy się temu koanowi w
świetle opowieści o młodym prokuratorze. Najpierw otrzymuje on „mistyczne
wezwanie” by skazać mordercę. Zaślepia go jednak pycha. Zaczyna sobie
gratulować wyróżnień, których jeszcze w pełni nie objął: prestiżowego
stanowiska, poważania, wysokich zarobków, nowego biura które łechtają jego
narcystyczne ego (gdyby były naprawdę wartościowe, stanowisko nie byłoby tak
niewolnicze i ograniczające). Nic z tego jeszcze naprawdę nie ma, nie posiada
kija i właśnie z tego powodu traci kij.
Prokuratora dotyka jednak zmiana,
oświecenie. Dopiero, gdy przestaje myśleć tylko o sobie i o wątpliwym
stanowisku, gdy wyrzeka się egoistycznych pragnień, akceptuje wyższość dobra
społecznego nad dobrem samolubnej jednostki. Prokurator od tej pory brzydzi się
egoizmem. Zaczyna działać bezinteresownie, próbując pomóc umierającej kobiecie
i skazać winnego, nie oczekując żadnej nagrody i skupia się wyłącznie na
zadaniu, które ma w danym momencie wykonać. Próbuje pomóc Innemu. Wtedy posiada
kij i dlatego dostaje kij.
W koanie 42. skoncentrowana
mniszka siedzi obok Buddy. Pozostali uczniowie narzekają, że tylko ona ma
zaszczyt zasiadać u boku mistrza. Budda mówi im, by wyrwali ją z medytacji. Oni
jednak nie są w stanie tego zrobić. Budda krzyczy: „Ignorancja!” Następnie
podchodzi do kobiety, pstryka palcami, a ona od razu się budzi.
Przesłanie jest jasne: ani
posiadana wiedza, ani dyskusje, ani nauka nie mogą zapewnić satori. Może
go doświadczyć wyłącznie umysł, który przestaje być świadomy swojej odrębności.
Prokurator zostaje wezwany by
rozwiązał sprawę „mentalną”. Nie rozgląda się jednak uważnie wokół, skupiony na
sobie i szybko odnajduje siebie pochłoniętym przez ocean nieświadomości. Gubi
się w sprawie, której nie widział taką, jaka była. To oczywiste, że nadmiar
dualistycznych myśli prowadzi do cierpienia. To właśnie dlatego prokurator
krzyczy, gdy ginie kobieta. Potrzebuje satori, ale jednocześnie obawia
się go. Traci swoją szansę i ze smutkiem patrzy na dalszy rozwój wydarzeń, na
które nie ma wpływu.
Udaje mu się jednak osiągnąć nowy
stan świadomości, dostrzega, że szczęście, którego szukał, jest rezultatem
bezustannej pracy wewnętrznej (potrzeby reagowania na wszystkie wezwania) i, że
tylko dzięki niej otrzymał owo błogosławieństwo.
Nie może oczekiwać czegoś, nie
pracując by to osiągnąć. A żeby to osiągnąć należy pozbyć się wszystkich
prestiżowych stanowisk i oczyścić swoje biuro.
-------------
Powyższy tekst jest w całości
parafrazą tekstu Alejandro Jodorowsky'ego pt. Kaczor Donald a buddyzm zen,
który można odnaleźć w jego książce Mistrz i czarownice (wyd. Okultura,
Warszawa 2011).
Omawiany w mojej parafrazie
„śniegu w srebrnym wazonie” film to Słaby punkt (tyt. oryg. Fracture),
reż. Gregory Hoblit, 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz