czwartek, 24 stycznia 2013

Universal Soldier: Day of Reckoning, John Hyams, 2012.

[...] nowy „Uniwersalny żołnierz” przechodzi przez różne stylistyczne transformacje. Rozpoczynamy oglądanie filmu, patrząc na świat z oczu głównego bohatera, który jest świadkiem zamordowania jego rodziny. Scena ta, wykonana bardzo szczegółowo i naturalnie, oraz błyskające, oślepiające światła w momentach ingerencji w umysły Unisoli nasuwają skojarzenia z „Wkraczając w pustkę” w reżyserii Gaspara Noego bardziej niż z jakimkolwiek filmem akcji. Hyams nie boi się również brutalności. Szczególnie objawia się ona w scenach walk, gdzie krew obficie tryska z ran, otoczenie jest demolowane niemal każdym uderzeniem, a gdy w ruch idzie broń, wtedy odrąbanie palców czy części kończyn staje się normalnym procederem. I choć Van Damme nie zrobi tutaj szpagatu w wyskoku, a Lundgren nie porusza się z prędkością Ivana Drago, to obaj panowie wypadają w swoich scenach akcji wyjątkowo udanie. Przede wszystkim dlatego, że choreografia walk jest bardzo ciekawa, a mierzący się z nimi Adkins potrafi powalić okolicznych wrogów na wiele sposobów. Nie jest to, przy tym, kino rodem z Hongkongu, więc walki przede wszystkim są agresywne, a dopiero potem fantazyjne. Doskonale współgra to z ogólnymi wrażeniami mroku i przemocy goszczącymi w produkcji.

Więcej: http://www.noircafe.pl/universal-soldier-day-of-reckoning/
 
Appendix: Od czasu napisania powyższej recenzji, obejrzałem nowego UniSola jeszcze 4 razy i moja opinia o nim się poprawiła, choć i tak, jak widać w tekście, była bardzo pozytywna. Warto dodać, że postać grana przez Adkinsa zaczyna jako zwykły, szary obywatel, który powoli schodzi w mrok i podziemie swojej osobowości. W tym kontekście, rozegranie finału w podziemnej scenerii oraz umieszczenie Lundgrena i Van Damme'a pod powierzchnią ziemi jest świetną metaforą przemian zachodzących w samej fabule.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz